„Rzeczpospolita” ustaliła, że kolejnym krokiem reformy sprawiedliwości będzie likwidacja sądów apelacyjnych lub sądów rejonowych. Resort sugeruje, że nie należy zastanawiać się „czy w ogóle”, a raczej „jak” i „kiedy” dojdzie do fundamentalnej zmiany w organizacji sądów powszechnych.
Likwidacja sądów apelacyjnych
Jak opisuje „Rzeczpospolita”, niedługo rozpocznie się kolejny etap reformy, jak niektórzy twierdzą, „naprawiania” sądownictwa – chociaż bardziej pasuje tutaj określenie „rewolucja”. Nastąpi całkowita likwidacja sądów apelacyjnych bądź rejonowych.
Celem zapowiadanych zmian jest wprowadzenie dwóch szczebli sądownictwa w najbardziej dosłownym znaczeniu. Informacje potwierdza „Rzeczpospolitej” Ministerstwo Sprawiedliwości, a niedawna wypowiedź Ministra Sprawiedliwości/prezesa partii Solidarna Polska/Prokuratora Generalnego/posła Zbigniewa Ziobry odnośnie do likwidacji sądów rejonowych potwierdza, że zmiany są nieuniknione.
Warto zaznaczyć, że nie zdecydowano jeszcze, czy znikną sądy rejonowe, czy apelacyjne. Zarówno jedna jak i druga możliwość cyklicznie pojawia się w mediach. Konieczność zmian relatywizowana jest oczywiście tym, że w innych krajach takie rozwiązanie już istnieje.
Likwidacja konkursów na stanowiska sędziowskie
Obok likwidacji sądów apelacyjnych (bądź rejonowych) planuje się także ujednolicenie statusu sędziego. Nie będzie podziału na sędziów sądów rejonowych, sędziów sądów okręgowych i sędziów sądów apelacyjnych. Źródłowy serwis przypomina, że konieczność takiej zmiany tłumaczono potrzebą ujednolicenia wynagrodzeń (które różnicowane byłyby poprzez staż pracy), a sędziowie mogliby orzekać rotacyjnie.
Finalnie sądownictwo składałoby się z sądów okręgowych, które rozpatrywałyby wszystkie sprawy w pierwszej instancji i sądów odwoławczych, rozpatrujących apelacje. Pozwalałoby to na urzeczywistnienie konstytucyjnej zasady dwuinstancyjności postępowania sądowego.
Ministerstwo Sprawiedliwości zaznacza, że projektu zmian w przepisach jeszcze nie ma, natomiast co do istoty sprawy trwają szeroko zakrojone rozmowy i konsultacje. Opiniujący pomysł na łamach „Rzeczpospolitej” prawnicy wskazują na wiele zagrożeń i problemów, związanych z tak istotną zmianą.
Czy to jest dobry pomysł?
Każdy – nawet średnio rozgarnięty student prawa – wie, że obecna struktura sądów powszechnych jest ściśle sprzężona z obowiązującym prawem. Likwidacja sądów apelacyjnych (lub rejonowych) oznacza w praktyce konieczność znowelizowania wielu ustaw, na czele ze znowelizowanym (i ciągle nowelizowanym) kodeksem postępowania cywilnego/karnego.
Reforma wymiaru sprawiedliwości relatywizowana jest niezmiennie koniecznością poprawy jakości działań sądownictwa. Każdy, kto miał do czynienia z funkcjonowaniem wymiaru sprawiedliwości – w praktyce, od kuchni – wie, że większość problemów stanowi – wybaczcie kolokwializm – złe prawo.
Nadmierne rozbudowywanie procedur, niskie płace w sektorze administracji sądów, braki kadrowe – te przykłady można mnożyć. Dotychczasowe zmiany w wymiarze sprawiedliwości niestety nie kończyły się istotnym usprawnieniem, a czas trwania postępowań sądowych sukcesywnie się wydłuża.
Oby tym razem tak nie było.