Potencjalny następca abonamentu RTV nie przypadłby do gustu Polakom

Państwo Podatki Dołącz do dyskusji
Potencjalny następca abonamentu RTV nie przypadłby do gustu Polakom

Abonament RTV ma rzekomo zastąpić specjalna opłata audiowizualna sprzężona z podatkiem dochodowym. Na dobrą sprawę nie ma powodu do radości. Sam kierunek wybrany przez rządzących jest dobry. Problem w tym, że następca abonamentu będzie po prostu kolejną „samodzielną” naroślą na już i tak przekombinowane opodatkowanie dochodów Polaków. Nic dziwnego, że resort kultury zdążył już zdementować plany wprowadzenia tak skonstruowanej daniny.

Opłata audiowizualna była z góry skazana na porażkę, zwłaszcza przy jej stosunkowo kiepskim projekcie

Chyba nikt nie jest już w stanie zliczyć, ile to razy słyszeliśmy, że nadchodzi koniec abonamentu RTV. Znienawidzony przez Polaków podatek od posiadania radia lub telewizora jest rozwiązaniem, które nie zadowala nikogo. Abonentów irytuje przede wszystkim samo jego istnienie. Nie każdy chce płacić na media publiczne. Wiele osób nie dostrzega także sensu płacenia państwu, gdy opłacają już abonament w telewizji kablowej albo satelitarnej. Od strony władzy mamy do czynienia z daniną po prostu nieskuteczną, którą Polacy całkiem skutecznie ignorują.

Czy następca abonamentu RTV w postaci opłaty audiowizualnej spełni pokładane w niej nadzieje i zapewni sensowne finansowanie mediów publicznych bez nakładania niesprawiedliwych ciężarów na obywateli? Ależ skąd. Trzeba jednak zaznaczyć, że sam pomysł włączenia daniny na państwową telewizję i radio do podatku dochodowego jest dobry. Podobnie jest zresztą z przerzuceniem obowiązku jej ściągania z Poczty Polskiej na administrację skarbową. Jak to jednak zwykle w takich przypadkach bywa, diabeł tkwi w szczegółach.

W ostatnim tygodniu dość często mogliśmy zauważyć w przestrzeni medialnej przestrogę: Skarbówka wyczyści nam wszystkim 100 zł z konta. Jak to możliwe? Następca abonamentu włączony do systemu opodatkowania dochodu obejmie wszystkich niezwolnionych podatników. Nie trzeba będzie posiadać radia albo telewizora, by musieć odprowadzać opłatę audiowizualną.

Pewne zastanowienie może budzić kwota. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to właściwie pewien postęp. Sto złotych to zauważalnie mniej niż promocyjne 294,90 zł, które dzisiaj płacą te osoby, które zapłacą abonament RTV za cały rok z góry. Opłata audiowizualna byłaby pobierana automatycznie przy rocznym rozliczeniu podatku dochodowego od osób fizycznych. Tyle dobrych wiadomości.

Zła jest taka, że następca abonamentu najwyraźniej miałby stanowić samodzielny dodatek do opodatkowania naszych dochodów. W tym kontekście należałoby pomyśleć o opłacie audiowizualnej myśleć trochę jak o daninie solidarnościowej odprowadzanej przez osoby zarabiające przynajmniej 1 mln zł rocznie.

Następca abonamentu będzie jednak inny: finansowanie bezpośrednio z budżetu państwa

Nie czepiam się koncepcji opłaty audiowizualnej z powodu jakiejś czysto abstrakcyjnej podatkowej estetyki. Odrębna danina oznacza, że podatnik nie mógłby skorzystać z tych wszystkich mechanizmów, które zabezpieczałyby go przed koniecznością zapłaty państwu zbyt wysokiej kwoty względem jego zarobków. W szczególności dotyczy to osób, które nie zarabiają nic. Najważniejsza jest tutaj oczywiście kwota wolna od podatku. Obecnie wynosi ona 30 000 zł. W grę wchodzi także możliwość wspólnego rozliczania się z małżonkiem albo razem z dzieckiem przez rodzica, który wychowuje je samotnie.

W przypadku postulowanego następcy abonamentu RTV takich zabezpieczeń nie będzie. Zamiast tego w grę wchodzą zwolnienia podmiotowe. Miałyby objąć seniorów po 75 roku życia, osoby bezrobotne, uczniów i studentów do 26 roku życia, rencistów, niepełnosprawnych oraz zarabiających poniżej minimalnego wynagrodzenia. Co jednak w sytuacji, gdy mielibyśmy do czynienia z osobą niepracującą, która na przykład została pozbawiona statusu bezrobotnego z dowolnego powodu? Co z emerytami przed 75 rokiem życia?

Na szczęście wygląda na to, że nie będziemy się musieli zbytnio zastanawiać nad odpowiedzią. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zdążyło zareagować na wspomniane wyżej doniesienia oficjalnym dementi. Resort podkreśla, że następcą abonamentu ma być finansowanie państwowych mediów bezpośrednio z budżetu.

Koncepcja przewiduje zniesienie opłaty abonamentowej, nie przewiduje wprowadzenia jakichkolwiek nowych opłat obciążających obywateli. Rekomendowanym źródłem finansowania misji publicznej nadawców publicznych jest budżet państwa.

Oczywiście nie jest to rozwiązanie idealne. Partycypacja obywateli pozwalała w końcu utrzymywać jakieś rozdzielenie pomiędzy mediami publicznymi a kolejną macką aparatu państwa. Z drugiej strony, chyba nikt już nie wierzy w iluzję wspólnego dobra obywateli w kontekście państwowej telewizji i radia. Finansowanie ich z budżetu ma tę zaletę, że jest proste i niewymagające żadnego zaangażowania ze strony obywateli. Wszystko dzieje się gdzieś tam w tle. Uwzględnia także dochody budżetowe niezwiązane bezpośrednio z dochodem obywateli. Trzeba przy tym zaznaczyć, że koniec końców i tak sfinansujemy TVP i Polskie Radio z naszych podatków. Wygląda więc na to, że wybrano najlepsze ze wszystkich złych rozwiązań.