Wynik testu ciążowego na lotnisku może zaważyć na możliwości przekroczenia granicy. Wszystko przez przepisy migracyjne, które nie zabraniają obsłudze prowadzenia powierzchownych badań – w pewnych sytuacjach – by sprawdzić, czy przekraczająca granicę kobieta nie spodziewa się przypadkiem dziecka.
Test ciążowy na lotnisku
Historię opisano w internetowym wydaniu „National Geographic”. 25-letnia Midori Nishida usiłowała dostać się drogą lotniczą z Hongkongu na Saipan, który jest największą wyspą Marianów Północnych, a także terytorium zależnym USA.
Kobieta przed lotem otrzymała ankietę odnośnie do swojego stanu zdrowia, w którym zaznaczyła, że nie jest w ciąży. Chwilę później przedstawiciel Hongkong Express Airways, czyli linii lotniczych, przekazał Midori, że została losowo wybrana do przejścia dodatkowej konsultacji medycznej.
Midori została zaprowadzona do lotniskowej toalety, w której czekała na nią kobieta, wyglądająca na lekarza. Bohaterka wpisu otrzymała test ciążowy, który musiała zrobić. Na pytanie, co się stanie w wypadku odmowy, powiedziano jej, że nie zostanie wpuszczona na pokład.
Okazało się – zgodnie z oświadczeniem – że Midori Nishida nie jest w ciąży i umożliwiono jej wejście na pokład.
Skandal?
Linie lotnicze Hongkong Express Airways wskazują, że taka praktyka związana jest z przepisami migracyjnymi. Dziecko urodzone na wyspie Saipan, jako że jest to terytorium zależne USA, otrzymuje z mocy prawa „amerykańskie” obywatelstwo. Taki stan rzeczy spowodował, że Saipan jest miejscem, w którym realizowana jest turystyka porodowa na dużą skalę.
I to prawda. Proceder w 2017 roku opisał Wall Street Journal, określając Saipan, jako
wyspę, na której chińskie matki dostarczają amerykańskie dzieci.
W 2019 roku turyści urodzili 582 dzieci, a mieszkańcy wyspy jedynie 492. Co jest jednak istotne, żadne federalne władze USA nie podejmowały w odniesieniu do tego regionu działań, mających na celu bezpośrednią walkę z turystyką porodową, a w szczególności nie w postaci uwłaczających przesiewowych testów ciążowych na lotniskach.
Ten pomysł ukonstytuował się oddolnie, a linie lotnicze jedynie go „podchwyciły”. Nie jest to jednak obowiązek.
Naruszenie godności?
Zatajenie celu wizyty na terenie USA, bądź innym, podległym amerykańskiej jurysdykcji, jest przestępstwem, a fakt obowiązywania prawa ziemi, wespół z restrykcyjnymi wymogami pochodnego nabycia obywatelstwa, sprzyja mniej lub bardziej legalnym praktykom.
Kierowanie kobiet na przesiewowe testy ciążowe wydaje się być znacznie przesadzone i uwłaczające godności. Sam wygląd nie powinien być podstawą do podejmowania takich czynności, jeżeli takowe w ogóle można uznać za zasadne i zgodne z prawem.
Co ważne, linie lotnicze wystosowały przeprosiny i obiecały zawieszenie podejmowania podobnych praktyk do czasu wyjaśnienia, czy jest to działanie zgodne z prawem i nieuwłaczające godności.