Polska jest tak świetnie przygotowana na epidemię koronawirusa, że nie dołączyliśmy do unijnego przetargu na zamówienie podstawowego sprzętu medycznego. Za późno przystąpiliśmy do mechanizmu przetargowego. W efekcie mocno ucierpi zaopatrzenie naszej służby zdrowia w maski, rękawiczki, przyłbice i kombinezony ochronne.
Epidemia przyszła nad Wisłę w najgorszym możliwym momencie. Polski system w żaden sposób nie był przygotowany na takie obciążenie naszej służby zdrowia, ale i całej gospodarki. Po pięciu latach socjalnego rozdawnictwa rzeczywistość wyłożyła karty na stół i powiedziała „sprawdzam„. Po 2 tygodniach epidemii liczba potwierdzonych zakażeń zbliża się do tysiąca, a nasza służba zdrowia już jest na skraju zapaści. Codziennie słyszymy o nowych przypadkach chorych wśród personelu medycznego. To skrajnie niedopuszczalne, ponieważ znacząco osłabia i tak tragicznie osłabioną służbę zdrowia.
Od dwóch tygodni jesteśmy świadkami niebywałego zrywu społecznego, którego celem jest pomoc służbie zdrowia. Powstają setki, jeśli nie tysiące prywatnych, oddolnych inicjatyw szyjących maseczki dla lekarzy. Właściciele drukarek 3D drukują przyłbice i gogle ochronne, a cały kraj zrzuca się w dziesiątkach mniejszych i większych zbiórek. Lekarze i personel medyczny niemal każdego szpitala w kraju rozpaczliwie wołają o pomoc w zaopatrzeniu w absolutnie podstawowe środki ochrony. Maseczki, gogle i kombinezony ochronne. Rzeczy, które w zasadzie powinny wylewać się ze szpitalnych magazynów. Jednym słowem – brakuje absolutnie wszystkiego.
Nie dołączyliśmy do unijnego przetargu na podstawowe zaopatrzenie w sprzęt medyczny
Tymczasem okazuje się, że nasze władze przespały termin przystąpienia do unijnego mechanizmu przetargowego. Informację na ten temat podała Polska Agencja Prasowa. Komisja Europejska ogłosiła przetarg, w którym weźmie udział 25 unijnych państw. Komisja poinformowała, że otrzymała już przetargowe oferty zakupu masek, rękawiczek, gogli, osłon twarzy i kombinezonów, które niebawem trafią do wszystkich państw członkowskich. Niestety nie do Polski.
W tym konkretnym przetargu Polska nie brała udziału.
Mechanizm wspólnych unijnych zakupów powstał w 2009 roku w obliczu innej epidemii. Wtedy na świecie szalała świńska grypa, która również była poważnym sprawdzianem dla służby zdrowia. W tamtym czasie, za rządów PO, nasze władze nie przystąpiły do tego nowopowstałego mechanizmu. Podnoszono wtedy obawy o odpowiedzialność producentów szczepionek przeciwko tej chorobie. Teoretycznie winę za obecną sytuację można w jakiejś części przerzucić więc na poprzednią ekipę. Niestety obecny Minister Zdrowia jeszcze na początku marca postanowił nie przystępować do mechanizmu wspólnych zakupów. Sytuacja na świecie zmienia się jak w kalejdoskopie i minister postanowił zmienić zdanie w tej kwestii. Niestety za późno.
W efekcie Polska nie przystąpiła do pierwszego z trzech unijnych przetargów zorganizowanych w obliczu walki z koronawirusem. Ten został rozpisany pod koniec lutego, a więc jeszcze przed pierwszym potwierdzonym przypadkiem w kraju. W ubiegłym tygodniu przystąpiliśmy jednak do przetargu, którego celem jest kupno respiratorów. Polska również uczestniczy w unijnych zakupach testów laboratoryjnych, które mają wykrywać zakażenie koronawirusem.
Należy zdecydowanie chwalić działania rządu wprowadzające kolejne ograniczenia w poruszaniu się. Niestety pod względem przygotowania zaopatrzenia na nadchodzący kryzys nasze władze egzaminu nie zdają.