Amerykańscy inwestorzy rzucili się na akcje twórców aplikacji do wideokonferencji Zoom. Giełdowa wycena spółki poszybowała w górę o ponad 200%. Potem giełda zablokowała możliwość handlowania akcjami tej firmy. Okazało się, że inwestorzy pomylili spółkę i kupowali akcje chińskiej wydmuszki nieaktywnej od kilku lat.
Epidemia koronawirusa i związana z tym przymusowa kwarantanna niemal na całym świecie wymusiła ogromne zmiany organizacyjne w większości firm. W zasadzie każdy, kto może, to swoją pracę wykonuje zdalnie. To spowodowało znaczny wzrost zainteresowania rozwiązaniami, które umożliwiają bądź ułatwiają taką formę pracy. Jednym z popularniejszych rozwiązań jest Zoom. Program stworzyła pochodząca z Kalifornii spółka Zoom Video. Narzędzie służy do prowadzenia wideokonferencji, webinarów i wszelkiej maści spotkań online. Klientów przybywa w ekspresowym tempie. Nic dziwnego, że akcje spółki wzbudziły zainteresowanie inwestorów.
Zainteresowanie to zdecydowanie zbyt łagodne słowo. Dość powiedzieć, że od połowy lutego, wartość akcji wzrosła o 240%. Gorącą atmosferę z pewnością nakręcał fakt, że w dobie epidemii wartość niemal wszystkich akcji z reguły spada. Widząc zielony słupek jednej firmy, inwestorzy najwidoczniej działali bez głębszego zastanowienia się. Lepsze wyniki obecnie mogłaby wykręcić chyba tylko firma, która wynalazłaby szczepionkę na Covid-19. Inwestycyjne eldorado ukróciła amerykańska agencja SEC. Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd zawiesiła handel akcjami firmy do 8 kwietnia. Można by zapytać, co tej agencji przeszkadza fakt, że jakaś notowana na giełdzie spółka notuje niewyobrażalne wręcz zyski?
Inwestorzy pomylili spółkę
Wytłumaczenie jest dość zaskakujące i niewyobrażalnie wręcz zabawne. Otóż inwestorzy z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością kupowali akcje nie tej spółki, którą chcieli.
Okazuje się, że w amerykańskim indeksie NASDAQ notowane są dwie spółki ze słowem Zoom w nazwie. Jedną z nich jest Zoom Video – twórcy popularnej aplikacji do wideokonferencji. Druga z nich to Zoom Technologies. Chińska spółka telekomunikacyjna z siedzibą w Pekinie. Dodatkową ciekawostką jest fakt, że chińskie przedsiębiorstwo od 2015 roku nie złożyło sprawozdań finansowych i najprawdopodobniej po prostu nie funkcjonuje. W zasadzie nikt się nimi nie interesował, aż do epidemii.
Zoom Technologies (ticker ZOOM) is NOT the similarly-named popular video communications company. Today the SEC suspended trading in the securities of Zoom Technologies. https://t.co/40zAjWHmY2
— SEC New York (@NewYork_SEC) March 26, 2020
Zabawna pomyłka wynika z używanych na giełdzie skrótów. Właściwa spółka (a więc twórcy popularnej w czasach epidemii aplikacji) Zoom Video korzysta z giełdowego skrótu ZM. Chińska spółka Zoom Technologies wykorzystuje skrót ZOOM. Inwestorzy najwidoczniej nie wpadli na to, że spółka Zoom Video, która stworzyła aplikację Zoom, nie korzysta z giełdowego skrótu ZOOM. Ten był zarezerwowany dla chińskiej spółki, w dodatku od lat nieaktywnej. W tym wypadku interwencja agencji SEC niejednemu z nich uratowała portfel.
Sam Zoom Video mimo tego radził sobie całkiem nieźle. Akcje firmy zyskały na wartości o około 30% od początku lutego. Można jednak zakładać, że gdyby nie zabawna pomyłka inwestorów, ich wartość byłaby zdecydowanie wyższa.