Zdaniem kluczowego związku zawodowego medyków, powinien zostać wprowadzony specjalny dodatek dla lekarzy. Miałby wynieść 10 tys. zł. miesięcznie. Organizacja przekonuje, że to „najprostsze i najtańsze” rozwiązanie.
Większość polskich lekarzy (przynajmniej tych po specjalizacjach) na zarobki nie narzeka. Jest to zwykle jednak okupione ciężką pracą – i to najczęściej w kilku miejscach. Mało który medyk w Polsce w końcu pracuje tylko w jednym szpitalu czy tylko jednej przychodni.
Od dawna ten stan rzeczy oczywiście budzi kontrowersje – w końcu idealnie byłoby, gdyby lekarz skupił się na pracy w jednym miejscu. Jednak mało który szpital mógłby sobie pozwolić, by mieć medyków „na wyłączność”. Sytuacja jeszcze bardziej skomplikowała się ze względu na koronawirusa. W Polsce medycy i pielęgniarki zakażali się wyjątkowo często – i przenosili chorobę na innych. Powodów było wiele – ale też trudno nie winić „polskiego systemu” pracy medyków w wielu miejscach.
Resort zdrowia uznał więc, że lekarze, którzy zajmują się chorymi na COVID-19, powinni pracować tylko w jednym miejscu. Mieli jednak dostać dodatki, które nieco wyrównają im budżet. Jednak jak informuje szefostwo Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, z tymi dodatkami jest coś kiepsko. „Wielu lekarzy, jeśli nie wszyscy [..], nie otrzymało jeszcze dodatków”. Zatem OZZL ma nowy pomysł.
Dodatek dla lekarzy. Będzie program „10 tys. plus?”
Związek uważa, że najlepiej po prostu każdemu lekarzowi, który został zmuszony do pracy w jednym miejscu, dać miesięcznie dodatkowe 10 tys. zł.
To sposób „najprostszy, najtańszy (jeśli chodzi o koszty organizacyjne), najbardziej rozsądny i – w istocie – jedyny sprawiedliwy” – pisze w liście do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego i szefa NFZ zarząd OZZL.
Lekarski związek w dalszej części nie szczędzi złośliwości politykom, którzy zarządzają polską ochroną zdrowia. – Pojawia się dobra okazja, aby uwiarygodnić słowa wdzięczności i uznania, kierowane pod adresem lekarzy i innych pracowników ochrony zdrowia. Pozostaną one tylko pustymi gestami, jeśli tak skromny postulat, który przedstawiamy, zostanie odrzucony – czytamy w liście.
Czy „10 tys. plus” dla medyków to realne rozwiązanie? Odpowiadając na to pytanie pod kątem politycznym, można mieć wątpliwości. Skoro resort zdrowia nie potrafił zebrać funduszy na dodatki dla medyków za pracę z pacjentami z COVID-19, to czy znajdzie pieniądze na nową, dużą premię?
Nie wspominając już o tym, że na linii lekarze-PiS iskrzy od lat, a rządząca patria niespecjalnie lubi przyznawać pieniądze skonfliktowanym z nią środowiskom. Pewnie więc z pomysłu OZZL niewiele wyjdzie. Ale problem pozostanie. Bo medycy są wyraźnie sfrustrowani i zawiedzeni podejściem władz i warunkami, w których pracują. Biorąc pod uwagę to, jak bardzo nam potrzeba obecnie lekarzy, kolejna odsłona konfliktu w służbie zdrowia jest najgorszym z możliwych scenariuszy.