Tego typu regulacje prawne były tylko kwestią czasu. Drony z kamerami zakazane w Szwecji.
Dużo osób oburza się, że ustawodawcy i zaniepokojone społeczeństwa zaczynają reagować na kwestię dronów poruszających się w powietrzu. A przecież te urządzenia mogą wyrządzić komuś krzywdę, spowodować wypadek, a także są bardzo poważnym naruszeniem naszej prywatności (wyobraźcie sobie, że ktoś śledzi was przez okno kręcąc kamerą wasze mieszkanie na siódmym piętrze).
Oburzanie się na próby regulowania tego kwestii wydają się być zupełnie nieuzasadnione. Wszak tak właśnie działa prawo – przeważnie z opóźnieniem, ale jednak reaguje na istotne problemy społeczne, które następnie trzeba uregulować w taki sposób, by działały z pożytkiem dla społeczeństwa. Oczywiście bardzo często dzieje się tak, że problem jest bardzo złożony lub ustawodawca zwyczajnie niekompetentny i z jego regulacji powstaje więcej szkody, niż pożytku.
Drony z kamerami zakazane
Kiedy wymyślano i wprowadzano do użytku samochody, również nie istniało coś takiego jak prawo ruchu drogowego, wymyślne zakazy odnośnie bezpieczeństwa samego pojazdu czy trzeźwości kierowcy. A jednak dziś regulacje te mają bardzo rozległy charakter, wliczając w to konieczność uzyskania prawa jazdy warunkowanego zdaniem specjalnego egzaminu. I podobny los czeka zapewne drony, im bardziej powszechne, tym lepiej uregulowane.
Szwedzki Sąd Najwyższy już przyjął punkt widzenia, która w kolejnych państwach jest tylko kwestią czasu – czy to interpretując już istniejące prawo, czy też dopiero tworząc nowe. W swoim wyroku zauważył bowiem, że kamery przyczepione do dronów bezapelacyjnie stanowią naruszenie tamtejszej ustawy inwigilacyjnej. W świetle wyroku szwedzkiego SN można więc uznać, że filmowanie za pośrednictwem latających robotów będzie u naszych północnych sąsiadów zza morza zakazane.
Oczywiście nawet od tak surowego prawa przewidziane będą wyjątki – korzystać z takich urządzeń będzie mogła policja, jak również wszystkie osoby, które zdecydują się na uzyskanie stosownej licencji (czyli na przykład filmowcy). Niestety ceny tych licencji są ponoć zaporowe dla zwykłego śmiertelnika, a przynajmniej na pewno odczuje je w kieszeni.
Sąd Najwyższy ze Szwecji zauważył natomiast, że nie jest naruszeniem prywatności korzystanie z kamer, które przypięte są do ich użytkowników, a więc zaczepionych na kaskach czy w samochodach. Najwyraźniej istotnym kryterium jest, by taka kamera mogła zobaczyć to, co jej posiadacz – i nic ponad to. Osobiście jestem zwolenniczką tego rozstrzygnięcia, choć jego cena będzie niestety gigantyczna – ucierpią twórcy filmów z wesel, youtuberzy, dziennikarze. Miejmy nadzieję, że podobne rozstrzygnięcia będą starały się wypracować pewien kompromis pomiędzy skuteczną ochroną prywatności, a sztuką (na przykład ograniczając zakazy wyłącznie do obszarów miejskich o charakterze nierozrywkowym).
Fot. tytułowa: Drony z kamerami zakazane, Marcin Połowianiuk, Spider’s Web