Australia podwyższa ceny studiów humanistom, w tym artystom, prawnikom, filozofom i socjologom. Celem jest promowanie kierunków technicznych i efektywniejsza produkcja inżynierów. Czy to jest w ogóle moralne?
Australia podwyższa ceny studiów humanistom
„BBC” opisuje, że Australia podwyższa ceny studiów humanistom. Podwyżka nie jest niewielka – chodzi o nawet podwojenie opłat za studia artystyczne, filozoficzne, historyczne czy prawnicze (i tak dalej).
Właściwe Australijskie władze stwierdziły, że nadprodukcja filozofów, socjologów, czy nawet prawników i artystów, to zły trend dla gospodarki. Stwierdzono, że należy podnieść opłaty za studia na kierunkach humanistycznych.
Chodzi o spowodowanie takiej sytuacji, w której kandydat na studia chociaż rozważy podjęcie studiów technicznych, bo są po prostu zauważalnie tańsze.
Czy taki pomysł ma w ogóle jakikolwiek sens? Systemowe ograniczanie wolności wyboru w zakresie kariery i edukacji na pierwszy rzut oka nie wydaje się niczym dobrym.
No i opinie są raczej negatywne
Źródłowy serwis przywołuje badanie The University of Melbourne, z którego wynika, że studenci w Australii prawie zawsze wybierają swoją ścieżkę edukacji na podstawie zainteresowań (w 1994 r. – 94%, w 2014 r. – 96%). W mojej opinii to dobry trend, którego my, Polacy, moglibyśmy Australijczykom pozazdrościć.
Joel Barnes, historyk z Uniwersytetu Technologicznego w Sydney, nie jest pozytywnie nastawiony do aktualnego stanu rzeczy.
Myślę, że pomysł przekonywania studenta, który interesuje się filozofią, aby poszedł i został inżynierem, po prostu się nie uda
Wskazuje się również na szereg innych problemów. Na przykład oczywiste problemy osób niemających predyspozycji do nauki na kierunkach technicznych w osiąganiu efektów nauczania na tego rodzaju studiach.
Zły kierunek
Mimo że pewnie część środowisk przyklaśnie tego rodzaju rozumowaniu (no bo przecież „hehe humaniści”), to jakiekolwiek centralne sterowanie dostępnością do edukacji wydaje się co najmniej niemoralne. Produkowanie konkretnych specjalistów, nawet – posługując się „cenową” sugestią – nie do końca z wolą kandydatów na studia, to po prostu niepożądany kierunek.
I, nie zrozumcie mnie źle, jestem zwolennikiem komercjalizacji szkolnictwa wyższego. Nie bez powodu najlepszymi uczelniami w kraju są te prywatne. W Australii na 43 uniwersytety aż 40 stanowią uczelnie państwowe, więc konkurencji po prostu nie ma – stąd dygresja o odbieraniu swoistej wolności studentom.
Z drugiej strony studia z zakresu nauk humanistycznych będą się stawały czymś bardziej elitarnym, a sam proces podnoszenia cen ma pewne uwarunkowania, związane z ekstraordynaryjną sytuacją. Pandemią koronawirusa. Chociaż, przyznam szczerze, nie wiem jaki jest związek z Covidem.
Warto też dodać, że australijskie uczelnie mają rozwinięte programy stypendialne. Podwyżka cen studiów wcale nie oznacza, że staną się one niedostępne. Mniej zamożni studenci mogą liczyć na wsparcie, ale to dalej wsparcie. Ceny studiów stają się po prostu coraz wyższe.