Najprawdopodobniej konfiskaty prewencyjnej nie będzie

Państwo Dołącz do dyskusji (16)
Najprawdopodobniej konfiskaty prewencyjnej nie będzie

Mamy dobrą wiadomość: obywatele najwyraźniej nie będą musieli się obawiać, czy organy ścigania nie uzyskają zbyt daleko idących uprawnień w kwestii przejmowania majątków potencjalnie pochodzących z przestępstwa. Konfiskaty prewencyjnej nie będzie. To dobra wiadomość. Ciekawe jednak na ile ma to związek z zawirowaniami w obozie władzy?

Choć w wielu państwach konfiskata prewencyjna funkcjonuje bez zarzutu, w polskich warunkach to kiepski pomysł

Konfiskata prewencyjna stanowi jeden z bardziej kontrowersyjnych pomysłów Ministerstwa Sprawiedliwości w ostatnim czasie. Same intencje przyświecające jego realizacji były jak najbardziej słuszne. Państwo powinno dysponować skutecznymi sposobami radzenia sobie z przestępcami przepisującymi majątki na żony, kochanki, czy rozmaite słupy.

Problem w tym, że istnieją poważne obawy, czy Ministerstwo Sprawiedliwości nie poszło w swoich propozycjach o kilka kroków za daleko. Prewencyjna konfiskata majątku miała pozwolić bowiem na przejmowanie majątków które w ostatnich pięciu latach były w posiadaniu podejrzanego, oskarżonego lub skazanego. I to bez oglądania się na to, kto akurat jest jego właścicielem.

Decyzja co do zastosowania tego środka spoczywałaby w rękach prokuratury. Co gorsza, pomysł zakładał niejako wprowadzenie domniemania winy. To właściciel skonfiskowanego majątku musiałby wykazać przed sądem, że majątek pochodził z legalnych źródeł. Warto przy tym zauważyć, że sprzedający mógłby być jedynie podejrzanym – czyli osobą, któremu prokuratura nie postawiła jeszcze żadnych zarzutów.

Konfiskata prewencyjna funkcjonuje w wielu cywilizowanych państwach świata. Dlaczego nie w Polsce? Nie da się ukryć, że dużym powodem do niepokoju jest potencjalne pozostawienie tego narzędzia w rękach prokuratury. Warto podkreślić: tej konkretnej prokuratury, kierowanej przez Zbigniewa Ziobry.

Szef KPRM ogłosił, że konfiskaty prewencyjnej nie będzie

Obecny prokurator generalny i minister sprawiedliwości znany jest nie tylko z wykorzystywania podległych mu instytucji dla celów czysto politycznych. Nie chodzi bynajmniej tylko o korzystanie z Funduszu Sprawiedliwości niczym z kieszonkowego na drobne wydatki Solidarnej Polski. Także sama praca prokuratorów pozostawia pod tym względem wiele do życzenia.

Chęć pozowania przez Ziobrę na „twardego i niezłomnego szeryfa”, jak to ma w zwyczaju, mogłaby przynieść w tym przypadku opłakane skutki. Chociażby w postaci nacisków na prokuratorów, by wykorzystywali konfiskatę prewencyjną w szczególnie medialnych sprawach. Pół biedy, jeśli później sąd uchyli tego typu decyzje. Konstrukcja tej instytucji proponowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości stawia jednak obywatela objętego konfiskatą w bardzo trudnym położeniu.

Być może właśnie dlatego Kancelaria Prezesa Rady Ministrów zaprzecza, żeby rząd prowadził prace nad tym projektem. To oznacza jedno: konfiskaty prewencyjnej nie będzie, choć jeszcze niedawno wydawało się, że już niedługo zajmie się nią Sejm. Jak podaje portal Prawo.pl, szef KPRM Michał Dworczyk przypomniał jednocześnie, że „PiS wielokrotnie udowadniała, że w swoich działaniach, także legislacyjnych bierze pod uwagę przede wszystkim dobro obywateli„.

Rząd najwyraźniej uznał, że wprowadzenie takiego rozwiązania byłoby dla niego zbytnim obciążeniem

Skąd ta nagła zmiana? Wygląda na to, że także obóz Zjednoczonej Prawicy wolałby nie dawać Zbigniewowi Ziobrze do ręki takich uprawnień. Istnieje możliwość, że pozostali członkowie rządu uznali, że propozycja Ministerstwa Sprawiedliwości jest po prostu zła i dlatego konfiskaty prewencyjnej nie będzie. Sam projekt mógł być typowym dla resortu Ziobry przykładem niechlujnej legislacji.

Powody mogą być jednak nieco odmienne, niż sama  troska o jakość stanowionego prawa czy interesy obywateli. Nie da się ukryć, że konfiskata prewencyjna została dostrzeżona przez opinię publiczną. Przeforsowanie takiej propozycji mogłoby być sporym obciążeniem wizerunkowym. Przynajmniej od momentu, w którym prokuratorzy faktycznie popełniliby kilka głośnych błędów w ocenie sytuacji.

Politycy obozu rządzącego mogliby oczywiście ulec złudzeniu, że do następnych wyborów pozostało kilka lat a wyborcy zapomną. Problem w tym, że na przykład podwyższenie wieku emerytalnego ciągnie się za Platformą Obywatelską do dzisiaj – a tą niepopularną zmianę również wprowadzono ze sporym wyprzedzeniem. Ryzyko polityczne jest więc bardzo realne.

Konfiskaty prewencyjnej nie będzie najpewniej przez walki frakcyjne w obrębie obozu rządzącego

Kolejnym czynnikiem wartym wzięcia pod uwagę są polityczne tarcia w obrębie Zjednoczonej Prawicy. Można odnieść ostatnio wrażenie, że Solidarna Polska zdecydowała się na ostrą konfrontację z resztą obozu rządzącego. To partia Zbigniewa Ziobry naciska na wypowiedzenie Konwencji Stambulskiej, chciała zawetowania szczytu UE w sprawie budżetu, czy teraz stoi w awangardzie walki z mniejszościami seksualnymi.

Głównym przeciwnikiem Ziobry wydaje się premier Mateusz Morawiecki. Stawką nie jest raczej scheda po Jarosławie Kaczyńskim. Ziobro nie tylko nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości, ale także zdążył już raz boleśnie zdradzić Prezesa. Może chodzić o umacnianie pozycji swojej partii wśród skrajnego elektoratu prawicy. Możliwe jest również zajmowanie pozycji na wypadek, gdyby w przyszłości PiS powinęła się noga.

Co ciekawe, większość tych posunięć realizowanych jest na oczach opinii publicznej. Podgryzanie Morawieckiego nie mogło więc pozostać bez reakcji. Podobnie jak pozostałe zagrywki niekoniecznie w najlepszym interesie całej Zjednoczonej Prawicy. Wiele wskazuje na to, że konfiskaty prewencyjnej nie będzie własnie dlatego, by wskazać rozbrykanej Solidarnej Polsce miejsce w szeregu.