Historia z Łęcznej ma potencjał na bycie jedną z najbardziej kuriozalnych anegdot związanych z pandemią i lockdownem. Burmistrz miasta od kilku miesięcy nie zgadza się na zorganizowanie wyborów do rady osiedla. Tłumaczy, że powodem jest… zakaz imprez masowych. Bo uważa, że taką imprezą byłoby zebranie wszystkich zainteresowanych mieszkańców. Władze miasta zakaz traktują wybiórczo, bo już festiwal food-trucków mógł odbyć się bez przeszkód.
Zakaz imprez masowych a wybory w Łęcznej
Sprawę nagłośnił na swoim blogu mieszkaniec Łęcznej Hubert Znajomski. Wysłał on do burmistrza Łęcznej wniosek o udostępnienie informacji publicznej dotyczącej wyborów do Rady Osiedla Stare Miasto. Koniec kadencji tejże rady przypadł na środek lockdownu, czyli połowę kwietnia. Radę tymczasem wybiera się nie w tradycyjnych wyborach, tylko poprzez zebranie mieszkańców osiedla. Lockdown się zakończył, a burmistrz z ogłoszeniem wyborów się nie spieszy, dlatego obywatel postanowił zainterweniować.
Co odpowiedziały władze miasta? Otóż powołały się na rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 7 sierpnia w sprawie ustanowienia ograniczeń w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Według sekretarza miasta Jerzego Małka zakazuje ono, do odwołania, organizowania imprez, spotkań i zebrań niezależnie od ich rodzaju, powyżej 150 osób. Tymczasem uprawnionych do głosowania w wyborach do Rady Osiedla Stare Miasto jest 1149 mieszkańców. Dlatego takiej „imprezy” władze Łęcznej zorganizować nie mogą.
Hubert Znajomski pisze tymczasem, że w innych przypadkach władze Łęcznej aż tak się nie martwią rzekomym zakazem imprez masowych. „Mieliśmy ostatnio w Łęcznej sporych rozmiarów imprezę, która trwała trzy dni i zgromadziła wielu mieszkańców. Jako że mieszkam blisko Placu Kościuszki niejednokrotnie widziałem, że liczba uczestników zjazdu Food Trucków zdecydowanie przekraczała te 150 osób. Niektórzy twierdzą, że na miejscu mogło być ponad 200 ludzi”, pisze bloger.
Skąd władze Łęcznej wzięły ten przepis?
No to teraz przeanalizujmy pismo podpisane przez sekretarza Łęcznej. Uzasadnia on niezwołanie od kwietnia zebrania rady osiedla przepisami rozporządzenia z… sierpnia. W dodatku, jak dobrze pamiętamy, już na początku wakacji zapadła decyzja, że wydarzenia takie jak duże koncerty wracają 17 lipca. Rząd uznał bowiem, że imprezę masową można zorganizować, ale trzeba zadbać o spełnienie wytycznych sanitarnych i zapewnienie dystansu społecznego. Te wytyczne poluzowano jeszcze bardziej we wrześniu, kiedy to całkowicie zniesiono limit osób na takim wydarzeniu na świeżym powietrzu.
Czy w takich warunkach prawnych faktycznie nie da się zorganizować zebrania mieszkańców? Oczywiście, że się da. I takie zebrania odbywają się od wielu tygodni. Chociażby w moim mieście walne zgromadzenia organizują duże, znacznie liczniejsze niż Osiedle Stare Miasto w Łęcznej spółdzielnie (bloger dodaje zresztą, że zwykle na takie zebrania przychodzi… 50 osób). Trudno więc nie uznać, że władze miasta wykazują się bardzo dosadnym brakiem dobrej woli. A być może łamią też prawo, na które sami się powołują.
Przykład z Łęcznej pokazuje, że obostrzenia związane z pandemią koronawirusa często bywają nadużywane. W związku z tym, że nie wszyscy ludzie wiedzą czego nie można robić w czasie epidemii, urzędnicy często machają im przed nosem skomplikowanym rozporządzeniem powtarzając „no nie można!”. To niestety skutek chaotycznie tworzonego prawa, które – wiele na to wskazuje – zostanie z nami jeszcze przez dobrych kilka miesięcy.