Do czego może służyć kij w przychodni? Wbrew pozorom zastosowania mogą być różne. W Tarnobrzegu na przykład kij jest narzędziem cyfryzacji, dzięki któremu można porozumiewać się z recepcją na odległość. Działa? Działa.
Kij w przychodni
Onet, powołując się na portal „nadwisla24.pl”, powielający przekazy pacjentów, wskazuje, że w przychodni położonej przy ul. Sienkiewicza w Tarnobrzegu (woj. podkarpackie) zastosowano niecodzienny sposób cyfryzacji i zdalnego procedowania w dobie epidemii koronawirusa.
Niecodzienne i rewolucyjne narzędzie to drewniany kij. Trzeba nim walnąć w okno, by następnie otrzymać skierowanie. W rzeczonej placówce pacjenci nie mogą umówić się na wizyty do lekarzy rodzinnych (praktykowane są teleporady). Do środka obiektu wejść mogą tylko osoby umówione do specjalistów.
W sytuacji, gdy lekarz rodzinny podczas teleporady wystawi skierowanie do specjalisty lub na badania, to należy je odebrać w budynku przychodni. I tutaj wchodzi – cały na drewniano – kij, którym należy subtelnie trzepnąć w parapet. Wówczas w oknie pojawia się pracownik, który wita petenta troskliwym
Po co?
Po czym – po uprzednim wyjaśnieniu sprawy – przez okno wylatuje skierowanie. Proste? Na pewno. Czy genialne? Nie powiedziałbym. Trudno w zasadzie uwierzyć, ze takie coś może funkcjonować.
Kij w przychodni chyba nie nadaje się do cyfryzacji
Nie wiem, czy pomysłodawcy tego zaawansowanego rozwiązania technicznego do końca przetestowali pomysł, ale – według doniesień źródłowych portali – kij nie do końca sprawdza się w swojej roli. Jedna pacjentka wskazuje na fakt, że skierowanie może się zniszczyć – bowiem wiatr może je wywiać, a deszcz zmoczyć. Dodaje też, że tego rodzaju technologia nie do końca wspiera osoby starsze, bowiem trzeba „biegać za skierowaniem po osiedlu”. Pacjentka podkreśla też, że takie rozwiązanie może być upokarzające.
Inna pacjentka z kolei wskazała, że terminal służący odbioru skierowania (okno) znajduje się w zbyt dalekiej odległości od zainteresowanego, przez co może występować problem ze skutecznym połączeniem (osoby niższe nie są w stanie skutecznie trzepnąć kijem w parapet).
Niestety dziennikarzom źródłowego serwisu nie udało się skontaktować z przychodnią. Sami pacjenci mają problem z rejestracją na wizyty.
Przechodząc do nieco poważniejszej formuły, tego rodzaju rozwiązanie – w 2020 roku – wydaje się absurdalne. Co z tego, że działa, skoro mamy XXI wiek, cyfryzację i techniczne możliwości ku temu, by tego rodzaju czynności wykonywać zdalnie. Oczywiście, obowiązek wystawiania e-skierowań wejdzie w życie dopiero w 2021 roku, ale nie oznacza to, że nie da się tego robić dzisiaj.
Co więcej, oprócz problematyki związanej z godnością pacjenta (a co z osobami niepełnosprawnymi?), walenie tym samym kijem – zapewne niedezynfekowanym – w okno może być również wątpliwe pod względem sanitarnym.