Rządzący mieli całkiem ładny pomysł. W ramach akcji „pod biało-czerwoną” rząd kupi polskie flagi z masztami dla każdej chętnej gminy. Niestety, nawet tak prostą inicjatywę udało się im zepsuć. Postanowili bowiem sfinansować ją z pieniędzy z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.
Rządzący mieli tylko kupić biało-czerwone flagi z masztami – nawet tak proste zadanie byli w stanie pokpić
Trzeba przyznać, że pomysł by sfinansować każdej polskiej gminie biało-czerwone flagi z masztami był całkiem niezły. Bynajmniej nie chodzi przy tym o ofensywę ideologiczną rządu w ramach programu „Polska na TAK” zapowiedzianą w przededniu załamania sytuacji epidemiologicznej w naszym kraju.
Flagi z masztami w każdej gminie z pewnością nikomu by nie zaszkodziły. Wręcz przeciwnie – mieszkamy w Polsce, więc eksponowanie barw narodowych samo w sobie jest czymś co organy państwa i samorządu powinny robić. Koszty akcji „pod biało-czerwoną” wcale nie były przy tym zbyt wysokie.
Każda gmina miała otrzymać 5 tysięcy złotych na zakup masztu do wieszania flagi. Gmin w Polsce mamy 2 477. Po przemnożeniu tych liczb wychodzi 12 385 000 zł. W skali budżetu państwa, nawet sponiewieranego przez recesję wywołaną przez pandemię, to śmieszne pieniądze. Jak podaje portal OKO.press, do tej pory zakwalifikowało się 1,2 tysiąca gmin – a więc połowa.
Koszt zakupu biało-czerwonych flag i masztów nie jest wysoki, niestety Polska nie jest teraz krajem mlekiem, miodem i respiratorami płynącym
Pozytywna inicjatywa zasługująca na pochwałę? Jak najbardziej. Problem w tym, że nawet to rządzący są w stanie zepsuć. Postanowili bowiem sfinansować flagi z masztami z pieniędzy pochodzących z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.
Fundusz ten, zgodnie z właściwą ustawą, miał być przeznaczony przede wszystkim na finansowanie lub dofinansowanie realizacji zadań związanych z przeciwdziałaniem epidemii koronawirusa. Jak rządzący uzasadniają związek flag i masztów ze zwalczaniem epidemii? Trzeba przyznać, że dość pokrętnie. Zakwalifikowali ich zakup jako „inwestycję samorządową”. Nie trzeba być wybitnym ekonomistą, by dostrzec, że flagi z masztami raczej się nigdy nie zwrócą.
Przeszło 12 milionów złotych przeznaczonych na realizację programu „pod biało-czerwoną” to automatycznie 12 milionów złotych mniej na faktyczną walkę z pandemią. Nie jest przy tym tak, że Polska jest krajem mlekiem, miodem i respiratorami płynącym. Liczba respiratorów w dyspozycji rządu jest zresztą obecnie tajemnicą państwową. W międzyczasie Polska odmawia skorzystania z niemieckiej pomocy.
Rząd kupuje flagi z masztami za pieniądze na walkę z epidemią w szczytowym jej okresie
Oczywiście, wydanie pieniędzy na przeciwdziałanie epidemii na flagi z masztami przy skandalu z ustawą covidową jest co najwyżej zabawną anegdotką. Traktowanie funduszy celowych jako uniwersalne skarbonki z pieniędzmi na drobne wydatki nie jest zresztą niczym niespotykanym. Przynajmniej w trakcie rządów Zjednoczonej Prawicy.
Najlepszym przykładem może być chociażby Fundusz Sprawiedliwości regularnie przeznaczany przez ministra sprawiedliwości na wszystko tylko nie na to, do czego ten został ustanowiony. Solidarnościowy Fundusz Wsparcia Osób Niepełnosprawnych uszczuplono na potrzeby trzynastej i czternastej emerytury. Kogoś więc dziwi, że rząd Mateusza Morawieckiego uszczknął Fundusz Przeciwdziałania COVID-19?
Niestety, Polska jest obecnie w – miejmy nadzieję – szczytowym okresie jesiennej fali koronawirusa. Dzienny przyrost zakażeń oscyluje w okolicach 25 tysięcy nowych przypadków. Nad Polakami wisi groźba narodowej kwarantanny – czyli ładniej nazwanego lockdownu. Wielu branżom grozi wręcz bankructwo. Nie wspominając nawet o skutkach wywołania przez Jarosława Kaczyńskiego wojny światopoglądowej w tak dramatycznym momencie.
I właśnie teraz rząd kupuje flagi i maszty z pieniędzy przeznaczonych na walkę z pandemią oraz ratowanie gospodarki. Trudno o lepsze podsumowanie jego dokonań ostatnich miesięcy.