Miłośnicy fabularnych gier komputerowych i planszowych wiedzą, że mianem berserkera określa się wybitnych wojowników, którzy są w stanie wpaść w szał zdecydowanie podnoszących ich efektywność bojową, kosztem trzeźwej oceny sytuacji – gdy berserker się wścieknie, mieczem czy toporem mogą oberwać nawet najbliżsi sojusznicy.
Właśnie z taką armią berserkerów kojarzą mi się poczynania rządu i Pana Prezydenta w sprawie reformy edukacji. Niby w słusznej sprawie, niby prą do przodu w imponującym tempie, a jednak ranią swoich – nie do końca rozumiem skąd ten pośpiech, ta furia. Prawo i Sprawiedliwość ma przecież jeszcze przynajmniej trzy lata rządów, a tymczasem reformę edukacji przeprowadzono tak nagle, że jest nią zaskoczony nawet żelazny partyjny elektorat.
Już nawet nie chodzi o to, że reformę edukacji, która jest teraz odkręcana, przeprowadziła AWS, której PiS jest dziś największym spadkobiercą. Jest w tym przecież pewna piękna odwaga, by wycofać się ze swoich zmian, jeśli uzna się, że były one niedobre. Ale styl tego wycofywania pozostawia wiele do życzenia.
Prezydent podpisał – gimnazja do likwidacji
Zgodnie z przewidywaniami Andrzej Duda bez większych oporów podpisał się pod reformą, która w ocenie ekspertów i praktyków, wprowadzi chaos w polskiej edukacji. Można było się spierać co do tego czy zmiany są potrzebne, czy gimnazja okazały się udanym projektem, czy też nie. Natomiast nikt nie ma wątpliwości co do tego, że reforma nie została odpowiednio przygotowana, nauczyciele i dyrektorzy szkół nie tylko nie wiedzą czy w przyszłym roku znajdą zatrudnienie, ale przede wszystkim czego i jak będą uczyć – nie przedstawiono bowiem kompetentnej podstawy programowej i siatki godzin.
W rezultacie wydawcy książek będą mieli tylko kilka miesięcy na przygotowanie zupełnie nowych podręczników, które ponownie posegregują wiedzę z formatu 6-3-3 na 8-4, co wymaga gruntownych zmian nie tylko w ich formie, ale i treści.
Z jednej strony wydawać by się mogło, że reformy robi się po to, by coś zmienić na lepsze, a z drugiej skandaliczny i zagadkowy wręcz pośpiech – nawet pomimo najlepszych intencji i chęci – skutecznie umożliwia przygotowanie się do nadchodzących zmian. We wrześniu czeka nas w związku z tym chaos, zamieszanie i kompletna dezorganizacja polskiego szkolnictwa, zamiast dobrej zmiany.
A przecież wystarczyło rozłożyć te zmiany w czasie, odłożyć o rok lub dwa wdrożenie ośmioletniej szkoły podstawowej i absolutnie nic by się w związku z tym nie stało. Pośpiech we wprowadzaniu reformy szkolnictwa jest co najmniej zagadkowy, zwłaszcza, że nawet sami parlamentarzyści nie mieli czasu na stosowne zapoznanie się ze zmianami.