W minioną sobotę Rządowe Centrum Legislacji opublikowało znowelizowaną już tzw. ustawę covidową, którą obowiązuje od niedzieli. Jednym z jej najważniejszych punktów jest tzw. klauzula dobrego samarytanina, wyłączająca odpowiedzialność prawną lekarzy za niezawinione błędy w trakcie leczenia COVID-19. Wszystko wydawałby się proste, ale według prawników, istnieją przynajmniej dwie duże wątpliwości co do stosowania przepisu.
Po pierwsze klauzula dobrego samarytanina może być różnie interpretowana
Zapis w ustawie brzmi:
Nie popełnia przestępstwa, o którym mowa w art. 155, art. 156 § 2, art. 157 § 3 lub art. 160 § 3 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. — Kodeks karny (Dz.U. z 2020 r. poz. 1444 i 1517), ten, kto w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, udzielając świadczeń zdrowotnych na podstawie ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz.U. z 2020 r. poz. 514, 567, 1291 i 1493), ustawy z dnia 20 lipca 1950 r. o zawodzie felczera (Dz.U. z 2018 r. poz. 2150 oraz z 2020 r. poz. 1291), ustawy z dnia 15 lipca 2011 r. o zawodach pielęgniarki i położnej (Dz.U. z 2020 r. poz. 562, 567, 945 i 1493), ustawy z dnia 8 września 2006 r. o Państwowym Ratownictwie Medycznym (Dz.U. z 2020 r. poz. 882) albo ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi w ramach rozpoznawania lub leczenia COVID-19 i działając w szczególnych okolicznościach, dopuścił się czynu zabronionego, chyba że spowodowany skutek był wynikiem rażącego niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach.
Przepis zwalnia lekarzy, pielęgniarki czy ratowników, którzy w trakcie leczenia pacjenta z choroby covidowej, popełnią nieumyślny i niewynikający ze skrajnej nieodpowiedzialności błąd. Mecenas Jolanta Budzowska w rozmowie z PAP podkreśliła, że ten aspekt w pewien sposób może wpłynąć na zmniejszenie stresu personelu medycznego walczącego z Covidem. Warto pamiętać, że samo oprzyrządowanie sanitarne lekarzy i innych członków załogi medycznej może mieć wpływ na popełnienie niezawinionego błędu.
Czy jednak klauzula dobrego samarytanina jest czymś więcej niż tylko próbą polepszenia psychicznego komfortu lekarzy?
Według mec. Budzowskiej nie do końca. Sama konstrukcja przepisu wpływa według specjalistki prawa medycznego na dosyć ograniczoną możliwość stosowania klauzuli. No bo jak ocenić, co jest, a co nie jest błędem wynikającym z rażącego niezachowania ostrożności? Jak na przykład będzie potraktowany lekarz rodzinny, który zdecydował się leczyć pacjenta w domu, choć jego stan wymaga hospitalizacji, której jednak nie można mu zapewnić przez brak miejsca w szpitalach? Podje mu leki przeciwzakrzepowe i stosuje inne środki szpitalne, co jest niezgodne z regułami, ale lekarz stara się przecież ratować życie.
Podobne zagadnienie na łamach „Rzeczpospolitej” rozstrzygali radca prawny ZK OZZL Kajetan Komar-Komarowski i dr Jacek Krajewski, lekarz rodzinny. Oboje przyznali, że lekarz powinien zrobić wszystko, żeby pacjenta, nawet w stanie stabilnym, przyjęto w szpitalu i aby miał dostęp do tlenu. W innym przypadku lekarz naraża się na odpowiedzialność karną. W tym momencie powinien powołać się na klauzule dobrego samarytanina. Ratował chorego na COVID-19 w najlepszych warunkach, jakie były dostępne. Ale co z tego jeżeli w trakcie procesu, prokurator inaczej zinterpretuje przepis o rażącej nieodpowiedzialności. Zdaniem mec. Komara-Komarowskiego bardzo trudno będzie udowodnić takiemu lekarzowi, że zachował pełną ostrożność w warunkach, jakie były dostępne.
Podobnie może być w przypadku lekarza, który opuszcza SOR, by ratować pacjenta czekającego w karetce przed szpitalem. Choć zapis klauzuli dobrego samarytanina już obowiązuje, nadal trudno określić, czy jest to już rażąca, czy wynikająca z konieczności nieodpowiedzialność. W przypadku procedowania takiej sprawy zapewne odpowiedzi trzeba byłoby szukać w jednej z pięciu wymienionych w przepisie ustaw…
Mec. Budzowska w rozmowie z „Rz” sugeruje, by lekarz, który podejmuje niekonwencjonalną decyzję o ratowaniu życia pacjenta, na przykład lecząc go w domu, konsultował swoje decyzje i poczynania wobec pacjenta z konsultantem wojewódzkim czy specjalistą. Budzowska podkreśla też, że ważne jest, by taki lekarz dokumentował próbę oddania pacjenta opiece szpitalnej i wszystkie swoje decyzje. Dzięki temu być może uniknie odpowiedzialności karnej.
Po drugie, klauzula dobrego samarytanina nie dotyczy wszystkich lekarzy
W obecnej sytuacji niewystarczającej liczby pracowników personelu medycznego nie tylko medycy walczący z Covidem narażeni są na popełnienie niezawinionego błędu. Kiedy lekarz pracujący za dwóch na oddziale innym niż covidowy popełni błąd przez przemęczenie, klauzula dobrego samarytanina nie jest dla niego żadną ochroną przed odpowiedzialnością karną. To kolejny przykład na to, że rządzący nie traktują systemu medycznego, jako naczynia połączonego, ale dzielą na walczący i niewalczący z pandemią. Podobnie było przecież ze wsparciem finansowym pielęgniarek.
Budzowska w rozmowie z PAP zwróciła szczególną uwagę na diagnostów laboratoryjnych, którzy mimo wielkiej odpowiedzialności w swoich pierwotnych jednostkach medycznych są wyjęć spod klauzuli dobrego samarytanina, chyba że do walki z pandemią skieruje ich wojewoda.
Po trzecie, klauzula dobrego samarytanina nie wpłynie na bezpieczeństwo pacjentów
Może jednak się okazać, że lekarz podejmie ważną wobec pacjenta decyzję w skrajnie nieodpowiedzialny sposób. Klauzula dobrego samarytanina, w opinii mec. Budzowskiej, pozbawia pacjenta możliwości udowodnienia na drodze prawa karnego zawinionego błędu. Choć nadal pacjent może udowodnić taki błąd na drodze cywilnej. W praktyce jednak klauzula nie daje poszkodowaniu pacjentowi możliwości otrzymania odszkodowania za nieodpowiedzialną decyzję lekarza i co za tym idzie błąd medyczny.
Z przedstawionych wątpliwości wynika, że proces legislacyjny tzw. ustawy covidowej, choć przedłużający się, nie wpłynął znacząco na jakość jej wieloaspektowego dopracowania, przynajmniej jeżeli chodzi o ważny dla medyków i pacjentów przepis o dobrym samarytaninie.