Sanepid nie może nakładać kary administracyjnej za łamanie covidowych obostrzeń. WSA uznał, że jest ona bezprawna

Prawo Zbrodnia i kara Zdrowie Dołącz do dyskusji (950)
Sanepid nie może nakładać kary administracyjnej za łamanie covidowych obostrzeń. WSA uznał, że jest ona bezprawna

Opolski WSA uznał, że kara administracyjna za łamanie koronawirusowych obostrzeń jest bezprawna z natury. Chodziło o karę pieniężną za prowadzenie działalności fryzjerskiej, gdy było to zakazane. Rozstrzygnięcie – choć nieprawomocne – jest niezwykle istotne.

Wyrok WSA w sprawie kary administracyjnej

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu w wyroku z dnia 27 października 2020 r. w sprawie o sygnaturze II SA/Op 219/20 orzekł, że kara administracyjna za łamanie koronawirusowych obostrzeń jest bezprawna z natury. Ponadto sanepidy nie mają prawa jej nakładać, co stanowi w sumie oczywiste rozstrzygnięcie.

Sprawa jest dosyć typowa. Policja wkroczyła do zakładu fryzjerskiego, w którym obsługiwany był klient. Zarówno fryzjer, jak i klient nie zakrywali ust i nosa, co skończyło się mandatem karnym. Ponadto po zakończeniu czynności zakład został zamknięty, zaś do właściwego sanepidu została skierowana notatka policyjna.

W notatce uznano, że naruszono zakaz prowadzenia działalności gospodarczej, zakaz przemieszczania się, a także niezakrywanie ust i nosa. Organ administracji uznał, że notatka jest wystarczająca do ustalenia stanu faktycznego, a ponadto na mocy art. 10 k.p.a. należy odstąpić od realizacji prawa udziału strony w postępowaniu, gdyż rozstrzygnięcie sprawy jest niecierpiące zwłoki.

Warto się w tym momencie zatrzymać. Art. 10 k.p.a. reguluje udział strony w postępowaniu, od czego można odstąpić (§2):

tylko w przypadkach, gdy załatwienie sprawy nie cierpi zwłoki ze względu na niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia ludzkiego albo ze względu na grożącą niepowetowaną szkodę materialną.

Kara administracyjna realizowana w powyższy sposób, w przeciwieństwie do procedury stosowanej w prawie karnym (wykroczeń) odbiera obywatelowi prawo wytłumaczenia się, opierając ustalenia jedynie w oparciu o to, co napisze w notatce policjant. To metody rodem sprzed 1953 roku, kiedy kara miała straszyć, być całkowicie nieuchronna, błyskawiczna i zależna od administracji. Oczywiście państwowej.

Kara wykonalna natychmiast

Na przedsiębiorcę nałożono karę administracyjną, nadając jej natychmiastową wykonalność. Oznacza to, że nie dość, że nie ma możliwości wytłumaczenia się, a stan faktyczny wynika jedynie z policyjnej notatki, to karę w wysokości 10-30 tys. zł obywatel musi zapłacić od razu. Nawet jak się od decyzji o nałożeniu kary pieniężnej odwoła.

Od decyzji odwołał się „ukarany”, zarzucając naruszenie szeregu przepisów procedury administracyjnej, m.in. poprzez nieumożliwienie stronie udziału w postępowaniu, a także brak możliwości odniesienia się do ustaleń opartych – co istotne – jedynie na policyjnej notatce, zaś samo ostrzyżenie klienta było usługą wykonaną znajomemu – przy okazji. Sam właściciel obiektu był w środku jedynie w celu sporządzenia niezbędnej dokumentacji do ZUS-u.

Wskutek odwołania organ drugiej instancji wstrzymał wykonalność decyzji orzekającej o administracyjnej karze pieniężnej, a także umożliwił stronie udział w postępowaniu. Po przeprowadzeniu postępowania utrzymano w mocy decyzję, ponadto uchylono postanowienie o wstrzymaniu wykonalności.

Organ argumentował – rzecz jasna – że chodzi o zdrowie i życie, niejako zakładając z urzędu, że jakikolwiek rządowy zakaz jest słuszny i bezdyskusyjny. Mężczyzna złożył skargę do WSA na decyzję organu odwoławczego, przy pomocy profesjonalnego pełnomocnika. Zarzucił organowi odwoławczemu szereg uchybień – zarówno prawa materialnego, jak i procesowego.

Sąd podzielił ideę strony, jednakże z innych względów

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu uznał zasadność skargi, jednakże z innych przyczyn. Sąd administracyjny, wbrew obiegowej opinii, nie jest bezwzględnie związany co do granic orzekania zarzutami stron – i w tym wypadku wskazał na zupełnie inne uchybienia.

Sąd przede wszystkim zauważył, że do sytuacji nadzwyczajnych zastosowanie mają stany nadzwyczajne. Skoro konstrukcja stanu klęski żywiołowej – poprzez ustawę – odnosi się do choroby zakaźnej, to nie wolno podejmować działań ograniczających prawa i wolności konstytucyjne powołując się na nadzwyczajne okoliczności i nie wprowadzając stanu nadzwyczajnego.

Ustawa o stanie klęski żywiołowej oczywiście pozwoliłaby na legalne ograniczenie działalności przedsiębiorców et cetera. Ponadto same źródło ograniczeń praw i wolności obywatelskich winno być zawarte w ustawie. Samo rozporządzenie musi odnosić się do kwestii jedynie technicznych.

Rozporządzeniem covidowym (przekraczającym delegację ustawową zawartą w ustawie zakaźnej) wprowadzono takie ograniczenia, na które pozwala ustawa o stanie klęski żywiołowej. To stanowi kuriozum. Sąd uznał także, że sama delegacja ustawowa zawarta w ustawie zakaźnej nie spełnia wymogów art. 92 ust. 1 Konstytucji RP. Delegacja musi być bowiem szczegółowa, a ustawa o zapobieganiu i zwalczaniu chorób zakaźnych pozwala Radzie Ministrów na zbyt wiele, nie precyzując zakresu.

WSA dodatkowo stwierdził, że choćby hipotetyczne przyjęcie o legalności samych ograniczeń za wiele nie zmienia. Uniemożliwienie stronie udziału w postępowaniu, oparcie orzekania jedynie o policyjną notatkę, niedoręczenie stronie postanowienia o wszczęciu postępowania, a także samo dopuszczenie policji do udziału w takim postępowaniu to zbyt istotne uchybienia, by móc wydać wiążącą decyzję.

Wyrok jest nieprawomocny, ale jak najbardziej spójny. Trudno wskazać jego uchybienia inaczej, niż poprzez zaprezentowane przez posłankę PiS Iwonę Arendt myślenie pt. „nie filozofuj, chodzi o zdrowie i życie, to można przymknąć oko na prawo”.

Do powyższego dodałbym także problematykę zasady ne bis in idem i karania dwa razy za to samo. Oprócz kar administracyjnych grożą także mandaty i grzywny na płaszczyźnie prawa wykroczeń.