Koronawirusowe obostrzenia – odmawiasz przyjęcia mandatu? Czeka cię zarówno wizyta w sądzie, jak i kara administracyjna

Gorące tematy Zbrodnia i kara Zdrowie Dołącz do dyskusji (1063)
Koronawirusowe obostrzenia – odmawiasz przyjęcia mandatu? Czeka cię zarówno wizyta w sądzie, jak i kara administracyjna

Jakiś czas temu opisywałem nowe kary administracyjne, które dotyczą łamania nakazów, zakazów i ograniczeń, które płyną z faktu epidemii koronawirusa i wątpliwych działań władz. Nieco nieostrożnie stwierdziłem, że zamiast 500 złotowego mandatu (albo 5000 złotych grzywny), obywateli czeka nawet pięciocyfrowa grzywna. Pomyliłem się – dostać można zarówno grzywnę, jak i karę administracyjną.

Kara administracyjna a mandat

Ustawa o zmianie niektórych ustaw w zakresie systemu ochrony zdrowia związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-191 (Poz. 567) wprowadziła do ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi art. 48a, stypizujący kary pieniężne w postaci decyzji administracyjnych, które stosowane są wobec każdego, kto w stanie zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii nie stosuje się do ustanowionych na podstawie art. 46 lub art. 46b nakazów, zakazów lub ograniczeń. Kary wynoszą od 5000 zł do aż 30000 zł, w zależności od tego, który zakaz (nazywany dla zmylenia ograniczeniem) akurat się złamie.

Jednocześnie złamanie przepisów rozporządzenia jest uznawane za kilka różnych wykroczeń, na przykład czyn z art. 116 kw, który w uproszczeniu stanowi, iż:

Kto, wiedząc o tym, że jest chory na […] chorobę zakaźną albo podejrzany o tę chorobę, […] nie przestrzega nakazów lub zakazów zawartych w przepisach o zapobieganiu tym chorobom lub o ich zwalczaniu albo nie przestrzega wskazań lub zarządzeń leczniczych wydanych na podstawie tych przepisów przez organy służby zdrowia, podlega karze grzywny albo karze nagany.

A także blankietowy art. 54 kw, który z kolei stanowi, że:

Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych,
podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany.

W „grę” wchodzą również przepisy, które statuują kary za niestosowanie się do poleceń funkcjonariuszy.

Dwukrotne karanie za to samo

Wielopłaszczyznową bezprawność bezprawności (wybaczcie) czynów, wynikających z realizacji zwykłych obywatelskich wolności (przemieszczanie się, et cetera), wykazywali już prawnicy i naukowcy, m.in. dr Mikołaj Małecki z „Dogmatów Karnisty”.

Kary w nie-stanie-nadzwyczajnym są surowsze, niż w prawdziwym stanie nadzwyczajnym, przepisy są blankietowe, nie do końca odpowiednio sformułowane i w ogóle trzeba być ignorantem, żeby tak poważną sprawę relatywizować idiotycznym „mamy epidemię, więc wszystkie środki są niezbędne, a Konstytucja nie może stać w opozycji do zdrowia i życia. Nawiasem – nie może, dlatego – m.in. dlatego – wybory również są nielegalne, co tłumaczy prof. Krystyna Pawłowicz, aktualnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego.

Wracając jednak do tematu kar administracyjnych i tych, które wynikają z prawa karnego (wykroczeń), trzeba stwierdzić, że nawet policjanci niewiele z przepisów rozumieją. Bardzo dobry i niezwykle szczery materiał na ten temat nagrał „Sierżant Bagieta”, tłumacząc wprost że sam nie wie, jak do końca interpretować przepisy, które – przecież – są zupełnie nieprecyzyjne.

Są jednak funkcjonariusze – o czym niestety można się przekonać – którzy czują się na tyle wybitnymi prawnikami, że ochoczo określają katalog „zachowań życia codziennego”, wystawiając mandaty karne w sytuacjach spornych. Niektórzy nawet dodają, ze skoro oni „sami siedzą w domu”, to „będą karać”.

Mandat, grzywna, czy kara administracyjna?

Odmowa przyjęcia mandatu skutkuje nie tylko skierowaniem do sądu wniosku o ukaranie w trybie art. 99 kpsw, ale również skierowaniem notatki służbowej do miejscowego sanepidu. Podobnie sytuacja się ma w kontekście ukarania w drodze postępowania mandatowego, a także – co wydaje się logiczne – pouczenia. Istnieje także możliwość, iż rozsądny funkcjonariusz w ogóle nie dopatrzy się wykroczenia, jednakże i tak przekaże informację sanepidowi, co może poskutkować karą administracyjną, bowiem dotyczy ona szerszego zakresu czynów, niż obejmują przepisy kodeksu wykroczeń.

Oznacza to, że obywatel, który zostanie jedynie pouczony, i tak może otrzymać bezwzględną karę w wysokości – na przykład – 20000 złotych tytułem pieniężnej kary administracyjnej, którą nałoży inspektorat sanitarny. Jak wspomniałem w poprzednim tekście, nie ma tutaj mowy o zasadzie winy, a jedyne, na co może liczyć obywatel, to swoiste uznanie administracyjne, a także możliwość odwołania się do samego ministra zdrowia.

Podwójny reżim odpowiedzialności – prawo karne (wykroczeń) i prawo administracyjne, rodzi poważne wątpliwości co do konstytucyjności takiego rozwiązania. Konstytucyjna zasada ne bis in idem (nie dwa razy w tej samej sprawie) wynika z art. 2 Konstytucji, tj. z zasady demokratycznego państwa prawnego.

Zasada ne bis in idem w świetle orzecznictwa TK

Zakaz karania dwa razy za to samo jest instytucją nieostrą, wynikającą z Konstytucji RP pośrednio, a tym samym nieistniejącą w polskim prawie w postaci odpowiedniego przepisu. Powoduje to istotny problem, bowiem określenie, w którym miejscu zasada ne bis in idem ma zastosowanie, wydaje się być trudne.

Przedmiotem procedowania przed TK były różne sprawy, m.in. sankcja karna a zatrzymanie prawa jazdy (sankcja administracyjna), czy też odpowiedzialność administracyjna policjantów za przewinienia dyscyplinarne, wespół z odpowiedzialnością karną. W tych, ale i innych przypadkach, ukonstytuowano pewną regułę, która może zostać sprowadzona do tego, iż nie jedynie fakt karania za to samo oznacza złamanie powyższej zasady, ale karanie za to samo, w taki sam sposób, w tym samym celu, z użyciem podobnych narzędzi.

Zarówno pieniężna kara administracyjna, jak i mandat – bądź grzywna – mają taką samą postać, w zasadzie identyczne cele, toteż w praktyce – moim zdaniem – skumulowane, łamią zasadę ne bis in idem. Oczywiście wątpliwa legalność rzeczonych rozwiązań prawnych wynika z wielu źródeł, to jest jedynie jedno z nich.

Upraszczając – skumulowanie dwóch kar finansowych wyrażonych w jednostkach pieniężnych, wymierzonych de facto jako kary za jeden i ten sam czyn, nie może mieć miejsca. Co innego, jakby – wymyślam – fakt niezastosowania się do ograniczeń rodziłby administracyjny obowiązek jakiegoś działania, bądź świadczenia.