Wydawnictwo Bellona wypuściło niedawno “Mein Kampf” Adolfa Hitlera w tzw. “edycji krytycznej” opatrzonej komentarzem prof. Eugeniusza Króla, specjalizującego się w dziejach Trzeciej Rzeszy i narodowego socjalizmu. Wydawnictwo jeszcze przed premierą ogłosiło, że celowo ustawia “zaporową” cena 149,90 zł i kieruje ten tytuł do osób zainteresowanych nim akademicko, a nie do masowego odbiorcy.
Po czym w niespełna miesiąc zszedł niemal cały nakład “Mein Kampf” na polskim rynku.
Dla przykładu Tania Książka informuje, że nowe egzemplarze będą dostępne dopiero pod koniec miesiąca. W serwisie tym książka znalazła się też na liście bestsellerów w kategorii “książki historyczne”.
Mein Kampf bestsellerem w Polsce
Publikacja ta z przyczyn oczywistych spotkała się z kontrowersjami. Jeszcze przed premierą można było spotkać zarzuty wobec niej, jak choćby z projektu Żydoteka. Który to ostrzegał, że okładka książki kolorystyką i gotyckim pismem “przywołuje estetykę nazizmu” oraz sugerował że wydawanie jej w tej formie nie powinno być legalne. A również teraz pojawiają się głosy silnej dezaprobaty wobec takiego wydania książki. Ubolewające nad jej popularnością oraz zawierające stwierdzenia że “pocieszające jest to że niektóre księgarnie odmówiły jej sprzedawania”.
Dlaczego księgarze promują „Mein Kampf”?Do księgarń trafiło już nowe wydanie książki Hitlera z komentarzem naukowym…
Posted by Żydoteka on Sunday, January 17, 2021
Odnoszę wrażenie z takich głosów bije pewien niemal metafizyczny lęk przed artefaktami kultury powiązanymi z nazizmem. I oczywiście nie jest to ani odrobinę zaskakujące, a wręcz do pewnego stopnia uzasadnione. Jednakże obawiam się, że jest to lęk bardzo źle umiejscowiony. A mianowicie wycelowany bardziej w symbole, niż w to co za nimi stoi.
Tzn. ani idee, ani tym bardziej ludzkie odruchy, na których urósł narodowy socjalizm oczywiście nie są martwe. Jak najbardziej żyją, a można nawet powiedzieć, że na niektórych płaszczyznach powoli mają się w Europie coraz lepiej. Można jednak odnieść wrażenie, że osobom które się tego obawiają wydaje się, że spadkobiercy rasistowskich idei Hitlera to ludzie wprost odwołujący się do niemieckiego narodowego socjalizmu. Jak np. postacie z reportażu TVN, które tańczą w lesie wokół tortu ze swastyką z wafelków. Jest to jednak bardzo błędne mniemanie.
Ludzie którzy chcieliby dziś na poważnie głosić teorie rasowe czy doszukiwać się żydowskiego spisku odpowiedzialnego za nieszczęścia tego świata doskonale zdają sobie sprawę, że Hitler czy nazizm stały się w naszej kulturze niemal synonimami zła. Dlatego unikają za wszelką cenę skojarzeń z nimi. Nie znajdziemy odniesień do Hitlera w manifeście Andersa Breivika, który zabił w Norwegii 69 członków lewicowej młodzieżówki. Brenton Tarrant, który zastrzelił 49 muzułmanów w Nowej Zelandii, w swoim manifeście najbliższe do czego się odwołuje w tym temacie to cytowanie Oswalda Mosleya, lidera brytyjskich faszystów. Osoby chcące na poważnie promować ducha wojującego etnonacjonalizmu i których wpływu na młodzież warto byłoby się obawiać, nie posługują się Mein Kampf, bo wiedzą, że to odstrasza.
Nie sądzę aby popularność Mein Kampf w polskich księgarniach miała być w tym temacie powodem do niepokoju
Zwłaszcza, że książka ta była przez ostatnie 30 lat bardzo trudno dostępna i wielu ludzi, którzy mogli być nią wcześniej zainteresowani po prostu teraz po raz ma łatwą możliwość jej dostania. Gdybym sam nie miał już egzemplarza starszego wydania, to bardzo możliwe, że też byłbym zainteresowany nową edycją. A warto także pamiętać, że wszystkie tego typu dzielą część odbiorców znajdują przez samą swoją kontrowersyjność.
Tymczasem zamiast ubolewać nad popularnością czegoś, co niemal wszyscy kupujący traktują z automatu jako coś negatywnego, być może lepiej przyjrzeć się popularności niebezpiecznych idei niezależnie od tego gdzie są zawarte. Hitler i naziści byli źli nie dlatego, że mieli swastykę na sztandarach czy że pisali swoje hasła gotyckim pismem, tylko ze względu naturalne skutki ich postulatów. I to nawet nie tylko te, które ostatecznie doprowadziły do ludobójstwa, ale również te które przyniosły szkody na wielu innych płaszczyznach społecznych. Choćby w tworzeniu posłusznych wyznawców ślepo wierzącym kierownictwu partii. A takie idee warto traktować przynajmniej jako zły przykład. Przytoczmy sobie zatem krótki fragment rozdziału XII tej problematycznej książki:
Propaganda zarówno w treści jak i w formie, tak powinna być ukształtowana aby pozyskać masy. Jedynym kryterium jej poprawności jest osiągnięcie sukcesu w praktyce. Na dużym ludowym zgromadzeniu najskuteczniejszym mówcą nie jest ten, kto jest najbardziej bliski wykształconej części słuchaczy ale ten który zdobywa serca tłumu.
I zastanówmy się czy to akurat nowy przedruk Mein Kampf rzeczywiście jest tym czym powinniśmy się dzisiaj w Polsce przejmować.