Białoruskie służby uziemiły lecący z Aten do Wilna samolot linii Ryanair by dopaść jednego człowieka. Zatrzymanie Ramana Pratasiewicza, byłego redaktora naczelnego opozycyjnego kanału nexta.tv, nie byłoby możliwe bez zmuszenia pilotów do lądowania w Mińsku. Pratasiewicz przez władze Białorusi oskarżany jest o działalność terrorystyczną i wywoływanie zamieszek.
Zatrzymanie Ramana Pratasiewicza razem z całym samolotem to sytuacja właściwie bez precedensu
Samolot linii Ryanair z Aten do Wilna wylądował w asyście białoruskich myśliwców na lotnisku w Mińsku. Piloci wcześniej mieli zawiadomić kontrolerów o możliwym podłożeniu bomby na pokładzie. Jak się okazało, była to zaplanowana akcja rosyjskiego KGB. Chodziło o zatrzymanie Ramana Pratasiewicza – jednego z opozycyjnych dziennikarzy.
Pratasiewicz to były redaktor i współtwórca kanałów NEXTA w portalu YouTube oraz aplikacji Telegram. Jak się łatwo domyślić, działalność NEXTA skupiała się w dużej mierze na ujawnianiu nadużyć, przestępstw i ciemnych sprawek reżimu Aleksandra Łukaszenki, a także informowaniu o akcjach protestacyjnych. W efekcie Pratasiewicz, podobnie jak założyciel kanału Sciapan Puciła, znaleźli się na celowniku białoruskich służb.
Obydwu władze oskarżają o „planowanie zamachów terrorystycznych” i „organizację zamieszek”. Białoruś nawet zwróciła się w listopadzie zeszłego roku do Polski o ekstradycję obydwu dziennikarzy. Przebywali wówczas na terytorium naszego kraju. Od lutego są wpisani przez KGB na listę osób i organizacji mających powiązania z terroryzmem. To poważne zarzuty. Pratasiewiczowi zgodnie z białoruskim prawem grozi nawet kara śmierci.
Zatrzymanie Ramana Pratasiewicza to niewątpliwie przekroczenie pewnej granicy. Zmuszenie całego samolotu do lądowania pod zmyślonym pretekstem tylko po to, by dopaść jednego człowieka to postępowanie w zasadzie niespotykane. W szczególności dotyczy to sytuacji, gdy dany lot zakłada jedynie transfer przez przestrzeń powietrzną danego państwa.
Aleksandr Łukaszenko systematycznie zaostrza kurs wobec swoich przeciwników, korzystając ze sprawdzonych rosyjskich wzorców
Liderka białoruskiej opozycji Swietłana Cichanouska, także przebywająca za granicą, w swoim oświadczeniu stwierdziła: „Żądamy natychmiastowego uwolnienia Ramana, dochodzenia i sankcji wobec Białorusi„. To możliwe – Unia Europejska już pracuje nad nowymi sankcjami wobec naszego wschodniego sąsiada. Powodem jest prześladowanie polskiej mniejszości i organizacji polonijnych przez tamtejsze władze.
Warto jednak zauważyć, że sytuacja Pratasiewicza do pewnego stopnia przypomina postępowanie Rosji względem Aleksieja Nawalnego już po próbie jego otrucia. Z tą różnicą, że tamtejsze władze po prostu zmusiły opozycjonistę do „dobrowolnego” powrotu do kraju. Nawalny obecnie przebywa w łagrze.
Aleksander Łukaszenko najwyraźniej również jest gotowy do uderzania w przeciwników swojej władzy także poza granicami swojego państwa. Sprzyja temu faktyczne zdławienie protestów organizowanych od sfałszowanych sierpniowych wyborów prezydenckich na Białorusi. Reżim rozprawia się także z opozycją wewnętrzną.
Oprócz fali aresztowań i innych represji, w grę wchodzi także zmuszanie niepokornych studentów do emigracji. Zatrzymanie Ramana Pratasiewicza, choć niewątpliwie spektakularne, wpisuje się w całość polityki prowadzonej przez Łukaszenkę. Potwierdza również rosyjskie wzorce tejże. Równocześnie białoruski prezydent obiecuje stworzenie nowej konstytucji, która ma być rzekomo gotowa w ciągu roku. Równocześnie Aleksander Łukaszenko zapowiada rezygnację z urzędu prezydenta. Tylko kto by mu wierzył?