Komisja Europejska postanowiła, po raz kolejny, podjąć działania prawne przeciwko Polsce i Węgrom. Tym razem powodem jest łamanie praw osób LGBT+ w obydwu tych państwach. W przypadku Węgier chodzi o przyjęcie wzorowanego na rosyjskim zakazu propagowania homoseksualizmu. Polska zawiniła niechęcią władz centralnych do zajęcia się strefami wolnymi od LGBT.
Węgry w połowie czerwca przyjęły zakaz promocji homoseksualizmu rodem z putinowskiej Rosji
Wygląda na to, że rządy Polski i Węgier w końcu się doigrały. Komisja Europejska zdecydowała się podjąć działania prawne przeciwko tym krajom za łamanie praw osób LGBT+. Przyczyn takiego posunięcia nie trzeba długo szukać.
W przypadku Węgier chodzi o zakaz promocji homoseksualizmu. Rząd w Budapeszcie w połowie czerwca przyjął, przy okazji zaostrzania przepisów karnych dotyczących przestępstw seksualnych przeciwko dzieciom, szereg rozwiązań dyskryminujących osoby nieheteroseksualne. Warto wspomnieć, że przyjęte prawo jest łudząco podobne do rozwiązań funkcjonujących już od jakiegoś czasu w Rosji.
Rząd Viktora Orbana zakazał między innymi przekazywania uczniom w szkołach informacji o osobach homoseksualnych czy transpłciowych. Nauczyciele zostali zobowiązani do nauczania respektującego „konstytucyjną definicję małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny”. Prowadzenie zajęć edukacji seksualnej wymaga teraz zgody ministerstwa oświaty.
Restrykcje uderzyły także w świat mediów. „Promocja homoseksualizmu”, rozumiana w sposób bardzo ogólny, naraża nadawcę na dotkliwe kary pieniężne. Równocześnie węgierskie władze wprowadziły zapis, w myśl którego „państwo chroni prawo dziecka do zachowania tożsamości odpowiadającej płci w chwili urodzenia”. Co z kolei stanowi kolejny krok do uniemożliwienia prawnego uznania przez państwo skutków tranzycji płciowej.
Łamanie praw osób LGBT+ w Polsce to dla Komisji Europejskiej przede wszystkim kwestia „stref wolnych od ideologii LGBT”
Sprawa polska jest nieco mniej jaskrawa. Chodzi oczywiście o tak zwane „strefy wolne od ideologii LGBT”. Komisja Europejska stoi na stanowisku, że podejmowane przez polskie samorządy deklaracje w postaci „samorządowej karty praw rodzin” może stanowić naruszenie wspólnotowego zakazu dyskryminacji z uwagi na orientację seksualną.
Zarzuty Komisji dotyczą jednak przede wszystkim braku jakiejkolwiek reakcji ze strony polskich władz centralnych na poczynania samorządów. Dotyczy to także spraw tak prozaicznych, jak dostarczenie unijnym organom pełnych i adekwatnych informacji dotyczących tego zjawiska. Polski rząd zarzeka się, że żadnych takich stref na terenie naszego kraju nie ma.
Warto wspomnieć, że Komisja domagała się od polskich władz przekazania takich informacji już w lutym tego roku. Bruksela zarzuca im wręcz ostentacyjne ignorowanie większości tego typu wezwań. To z kolei ma oznaczać naruszenie art. 4 ust. 3 traktatu o Unii Europejskiej, zobowiązującego strony do lojalnej współpracy, wzajemnego poszanowania i udzielania sobie nawzajem wzajemnego wsparcia w wykonywaniu zadań wynikających z Traktatów.
Wygląda na to, że Komisja Europejska jest zdeterminowana rzeczywiście podjąć konkretne działania przeciwko Polsce i Węgrom. Jej przewodnicząca Ursula von der Leyen niedawno nakreśliła w trakcie wystąpienia przed Parlamentem Europejskim stanowisko swojego organu. „Europa nigdy nie pozwoli na stygmatyzowanie części swojego społeczeństwa – nieważne, czy ze względu na to kogo kochają, jakiego są wieku, jakie jest ich pochodzenie, poglądy polityczne, czy wyznanie”.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że łamanie praw osób LGBT+ w Polsce i na Węgrzech przez długi czas spotykało się jedynie z krytycznymi wypowiedziami ze strony unijnych komisarzy. Dopiero naciski ze strony Parlamentu Europejskiego sprawiły, że Komisja Europejska zdecydowała się na konkretne działania przeciwko obydwu państwom.