Przedstawiciele partii rządzącej zarzekają się, że w Lex TVN chodzi o ochronę rynku medialnego przed wrogimi państwami. Nie wierzy im nawet ich koalicjant z Porozumienia sugerujący, że podobnie do krajów UE powinno się traktować te należące do OECD. A gdyby tak po prostu stworzyć wyjątek dla państw NATO?
W oficjalną wersję PiS dotyczącą Lex TVN nie wierzą nawet koalicjanci tej partii z Porozumienia
Lex TVN to tak naprawdę kolejne podejście do „repolonizacji” mediów spod znaku przejęcia Polska Press przez Orlen i podatku medialnego. Celem zmian w prawie nie jest to, by media był polskie. Chłodzi wyłącznie o to, by były pisowskie – albo żeby nie było ich wcale. Solą w oku partii rządzącej od dłuższego czasu jest telewizja TVN. Ta jednak należy do amerykańskiego koncernu Discovery.
Stany Zjednoczone w przeszłości już wyraźnie dawały do zrozumienia rządzącym, że łapy precz od amerykańskiego kapitału. Do niedawna sojusz z Amerykanami stanowił jedyny filar polskiej polityki zagranicznej. Teraz jednak za oceanem rządzi demokrata Joe Biden. Polska zdążyła okazać nowej administracji szereg afrontów, do tego znowu skonfliktowała się z Izraelem o reprywatyzację. Politycy PiS wprost przyznają, że Lex TVN ma „pokazać Amerykanom”. Poseł Suski wręcz zaciera ręce na myśl o wykupieniu TVN przez siły przychylne rządowi – na przykład Orlen.
Zgodnie z oficjalną wersją wcale nie chodzi o zamach na amerykański majątek i kontynuację „orbanizacji” Polski. Lex TVN miałoby służyć ochronie polskiego rynku medialnego przed państwami w rodzaju Rosji, Chin i krajami Zatoki Perskiej.
W wyjaśnienia pomysłodawców Lex TVN nie wierzy najwyraźniej koalicjant PiS w postaci Porozumienia Jarosława Gowina. Przedstawiciele tej partii sugerują poprawkę do projektu ustawy rozszerzającą wyjątki o państwa OECD. Problem w tym, że teoretycznie do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju akces zgłosiła Rosja. Nawet potencjalne niewyłączenie rosyjskich mediów spod obowiązywania ustawy zupełnie spaliłoby przykrywkę. Istnieje jednak rozwiązanie – wyjątek dla państw NATO.
Próba ratowania polskiego rynku medialnego przed nieistniejącymi rosyjskimi inwestycjami do bajeczka szyta bardzo grubymi nićmi
Nie da się ukryć, że wszelkie próby uzasadnienia Lex TVN są bardzo grubymi nićmi szyte. Do tej pory żaden inwestor z Rosji, Chin, czy krajów Zatoki Perskiej nie próbował wchodzić na poważnie na polski rynek medialny. Nic też nie wskazuje na to, by zbliżało się jakieś trzęsienie ziemi, które miałoby zmienić strukturę narodowościową najważniejszych mediów w Polsce. W każdym razie nic porównywalnego do niedawnych zakupów Orlenu.
Chodzi o pozbycie się mediów krytycznych wobec obozu rządzącego. Niestety dla PiS, Lex TVN nie jest w stanie uderzyć chociażby w Onet, czy Gazetę Wyborczą. Ograniczenie wobec krajów członkowskich Unii Europejskiej nie wchodzi absolutnie w grę z uwagi na prawo wspólnotowe. Żaden fikołek prawny ze strony sędziów Trybunału Konstytucyjnego nie uratowałby ustawy wymierzonej w dyżurnego wroga zewnętrznego Zjednoczonej Prawicy w postaci Niemców. Trudno także byłoby zrepolonizować media, który już są polskie.
Przyjmijmy jednak na moment, że wierzymy w oficjalną wersję, jakkolwiek niewiarygodna nie była. Skoro nie chodzi o Amerykanów a o zapewnienie Polsce bezpieczeństwa, to przecież nie istnieje powód, by blokować inwestycje ze strony formalnych sojuszników naszego kraju. Rozsądek podpowiada stworzyć wyjątek dla państw NATO a nie OECD.
Wyjątek dla państw NATO rozwiązuje problem z oficjalnym uzasadnieniem Lex TVN. Z tym prawdziwym nic zrobić się nie da
NATO jest sojuszem wojskowym, do którego należy Polska. Siłą rzeczy, żadnego państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego nie sposób określić jako jedną z sił wrogich Polsce. Gdyby któremuś ze zwolenników Lex TVN przyszła do głowy Turcja, to warto przypomnieć, że z rządem prezydenta Erdogana stosunki mamy co najmniej poprawne. Nawet kupujemy w Turcji drony zamiast korzystać z rodzimych rozwiązań. Czy można znaleźć lepszy dowód przyjaźni? Turcja również należy do OECD.
Gdyby utrzymywanie ciepłych relacji z Rosją Władimira Putina miałoby stanowić jakiekolwiek kryterium, to wykluczylibyśmy między innymi Węgry Viktora Orbana. Tym bardziej nie ma powodu, by dyskryminować któregokolwiek z polskich sojuszników.
Wyjątek dla państw NATO rozwiązywałby tym samym wszystkie problemy z oficjalną wersją uzasadnienia Lex TVN. Niestety, tej prawdziwej nijak nie da się uratować. Kolejna już medialna szarża Prawa i Sprawiedliwości nie służy w żadnym wypadku interesom Polski. Wręcz przeciwnie: rządzący zamierzają podkopać je w imię swoich partykularnych politycznych interesików.
Ich polityczni sojusznicy, w postaci narodowców z Konfederacji i posłów wciąż trzymających się Pawła Kukiza, nie widzą zagrożenia w postaci dalszego wzmacniania Prawa i Sprawiedliwości na rynku medialnym. Dla nich liczy się jedynie fakt pozbycia się nielubianego TVN z rynku. Skutki tego politycznego szaleństwa, jeśli dojdzie ono do skutku, zapłacimy my wszyscy.