Teoretycznie stanowisko Rady Medycznej w sprawie powrotu do szkół we wrześniu jest jasne – uczniowie powinni wrócić na zajęcia stacjonarne. Problem polega na tym, że rząd wcale nie jest tego taki pewien i ma cały czas wahać się, co zrobić. Jednym z rozważanych wariantów ma być podobno nauka hybrydowa w regionach.
Nauka hybrydowa w regionach. Ostateczne decyzje wciąż nie zapadły
Niewiele ponad miesiąc pozostał do powrotu do szkół – niezależnie od trybu, na jaki ostatecznie zdecydują się rządzący. Sęk w tym, że podobno zdania w rządzie są podzielone i część jego przedstawicieli nie zgadza się z rekomendacją Rady Medycznej. Rada postuluje bowiem, by powrót do szkół we wrześniu nastąpił od razu na zajęcia stacjonarne.
Jak informuje Dziennik Gazeta Prawda, część przedstawicieli rządu uważa, że najrozsądniejszym rozwiązaniem byłaby nauka hybrydowa w regionach, w których sytuacja epidemiczna jest wyraźnie gorsza (decyzję o wprowadzeniu nauki hybrydowej można byłoby też uzależnić od liczby osób zaszczepionych). O pomysłach na regionalizację nauki stacjonarnej i hybrydowej mieli słyszeć też nauczyciele. Żadne oficjalne pismo do tej pory nie wpłynęło jednak do ZNP. Niestety – na razie trudno oszacować, kiedy należy spodziewać się ostatecznej decyzji ze strony rządzących. To może z kolei oznaczać, że zarówno nauczyciele, jak i uczniowie (oraz ich rodzice) dowiedzą się o wszystkim np. tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego. Jeśli rząd zdecyduje się na wariant hybrydowy – albo zdalny – znowu konieczne będzie wprowadzenie dodatkowego zasiłku opiekuńczego.
„Decyzja o zamknięciu szkół powinna być ostatecznością”
Specjaliści Europejskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób są natomiast zdania, że przejście na tryb zdalny – czy nawet na hybrydowy – powinien być absolutną ostatecznością. Powołują się przy tym na liczne negatywne skutki nauki zdalnej – zarówno psychiczne i edukacyjne, jak i fizyczne. Przypominają też o wpływie zamknięcia szkół na gospodarkę. Niestety – ECDC nie ukrywa jednak, że szkoły muszą być przygotowane na każdy wariant, bo prawdopodobnie podczas kolejnej fali dzieci będą chorować częściej. Także dlatego, że najmłodsi mają być bardziej podatni na nowe warianty koronawirusa.
Jeśli chodzi zresztą o potencjalną czwartą falę i powrót do szkół, pozostaje jeszcze jedna kwestia. Mowa o obowiązkowym szczepieniu dla nauczycieli. To kolejny scenariusz, który ma rozważać rząd. Zespół ds. COVID-19 przy prezesie PAN rekomenduje właśnie wprowadzenie takiego obowiązku. Podobnego zdania ma być Rada Medyczna. Podobnie jednak jak w przypadku trybu nauki, rząd ma być podzielony. Ostatecznie jednak wydaje się mało prawdopodobne, by rząd faktycznie zdecydował się na ten ruch.