Rzecznik rządu odniósł się do tego, co będzie działo się z obostrzeniami wraz ze wzrostem zakażeń. Jest to zapowiedź segregacji sanitarnej — oczywiście tak zwanej, bo określenie to funkcjonuje w zasadzie jedynie w środowiskach „koronasceptycznych”.
Zapowiedź „segregacji sanitarnej”?
Portal „WNP.pl”, nawiązując do rozmowy rzecznika rządu Piotra Müllera na antenie Polsat News, wskazał, jaki będzie skutek zwiększenia się dziennej liczby zakażeń. Chodzi o to w jaki sposób zwiększona liczba przypadków wpłynie na obowiązujące obostrzenia.
Rzecznik rządu zapytany został o to, czy pojawi się jakiś harmonogram restrykcji na nadchodzące miesiące, w wypadku gdyby sytuacja pandemiczna się pogorszyła. W szczególności restrykcji obejmujących osoby, które się nie zaszczepiły (ani nie są ozdrowieńcami) i polegających na tym, że ci nie będą mogli korzystać z pewnych dóbr na obecnym poziomie.
Piotr Müller wskazał, że:
Istnieje takie ryzyko, jeśli zaczną się zmniejszać limity. Także przy obowiązujących przepisach, teraz mamy tak, że jest limit osób, plus osoby zaszczepione nie liczą się do limitu i możemy się spodziewać, że te limity, jeśli liczba chorych będzie rosła, będą się zmniejszały
Dodał także, wyjaśniając nieco obrazowo:
Jeżeli mamy na weselu teraz 150-200 osób, a w październiku to będzie 25 lub 50 osób, to zaszczepieni faktycznie w tym sensie będą mieli łatwiej
Mimo że przekaz rzecznika był dosyć subtelny, to jest on raczej jednoznaczny.
Restrykcje względem niezaszczepionych są drugorzędne
I dobrze, bo osoby biorące udział w akcji szczepień powinny (z racji rzeczywistej większej ochrony przez ciężkim zachorowaniem, a tym samym transmitujące wirusa wolniej) podlegać restrykcjom w ostateczności. Osoby, które nie chcą się szczepić, będą musiały liczyć się z tym, że nie pójdą tak licznie na koncert, na imprezę, czy też nawet na wesele.
Rzecznik rządu dodał także, że certyfikaty covidowe pomocne będą w zakresie tego, by móc ustalić, czy osoby korzystające z jakichś dóbr faktycznie są zaszczepione. Mają także zostać wprowadzone zmiany, zgodnie z którymi także przedsiębiorcy (właściciele na przykład restauracji, czy kawiarni) będą w stanie weryfikować certyfikaty covidowe.
Rządzący mają duży problem z antyszczepionkowcami. Duża część z nich to potencjalni wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, więc wprowadzanie bezwzględnych restrykcji omijających osoby zaszczepione raczej nie jest w interesie politycznym – choć niewątpliwie leży w interesie społecznym.
Na szczęście widać, że rządzący nie uginają się, a nawet podejmują działania mające na celu bądź to przynajmniej jakąś walkę z „walczącymi” antyszczepionkowcami, bądź też — jak widać w niniejszym wpisie — zaczynają głośno mówić o możliwości bardziej bezwzględnego ograniczania osobom niezaszczepionym dostępu do pewnych dóbr, o ile jest to epidemicznie (a tym samym i społecznie) uzasadnione.