Jednym z podstawowych pojęć w branży mody jest wymiar. Waga, wzrost i rozmaite obwody w odpowiednim wymiarze są jednym z podstawowych narzędzi w pracy modelki. Są czynnikiem, który często decyduje o tym, kto w tej pracy odniesie sukces. Oczywiście charakter i osobowość też mają niemałe znaczenie, ale umówmy się, jeżeli ma się metr sześćdziesiąt wzrostu, to niezależnie od pozostałych cech, dyskwalifikacja następuje na starcie. Podobnie jest z wagą.
Modelki z założenia powinny być szczupłe. Od niedawna występuje kategoria modelek plus size, ale jest ich niewiele. Większość kobiet pracujących w zawodzie nosi ubrania w rozmiarze S albo XS. Niestety dużo jest dziewczyn chudych do tego stopnia, że zachodzi obawa o stan ich zdrowia. Przemysł mody w związku z tym musi mierzyć się z oskarżeniami o promowanie anoreksji. Faktycznie ciężko się z tymi zastrzeżeniami nie zgodzić, oglądając niektóre zdjęcia z pokazów mody.
Badania lekarskie dla modelek
Francja postanowiła walczyć z wizerunkiem idealnej modelki, której BMI spadło dużo poniżej normy, wprowadzając odpowiednie regulacje. Zgodnie z nimi modelki będą musiały przedstawić zaświadczenie lekarskie, potwierdzające ich dobrą kondycję fizyczną. Lekarz, wydając opinię, będzie miał uwzględnić przede wszystkim indeks BMI i wiek.
Jak mówi francuska minister spraw społecznych i zdrowia Marisol Touraine:
„Wpajanie młodym ludziom nierealistycznym wymagań dotyczących ludzkiego ciała prowadzi do zaniżenia ich samooceny, co może mieć znaczny wpływ na ich samopoczucie i zdrowie.”
Sytuację w podobny sposób postrzega jeden ze światowych projektantów – Giorgio Armani:
„Przemysł mody powinien w końcu zdać sobie sprawę, że istnieje związek między zaburzeniami odżywiania wśród młodych ludzi a wizerunkiem idealnej modelki, który promuje branża.”
Jeżeli pracodawca nie dostosuje się do wprowadzonych wymogów, czeka go kara w wysokości do 75 tys. euro i nawet 6 miesięcy w więzieniu.
Nie tylko zaświadczenie od lekarza sposobem na walkę z wyidealizowanym obrazem ciała
Okładki kolorowych magazynów, zdjęcia wykorzystywane w kampaniach reklamowych i te, które modelki czy firmy wrzucają do mediów społecznościowych, również przedstawiają nieskazitelnie gładkie i odpowiednio szczupłe i proporcjonalne ciała. Idealne obrazki, które codziennie oglądamy, zazwyczaj są jednak efektem pracy grafików. Oczywiście, modelki są ładne i szczupłe, a modele przystojni i dobrze zbudowani. Tylko, że ich ciała też niepozbawione są mankamentów i nie zawsze wyglądają tak, jak na fotografii.
Od pierwszego października, we Francji, wszystkie zdjęcia, które zostały poddane obróbce graficznej, będą musiały być oznaczone słowami „photographie retouchée” (fotografia retuszowana). Wszystko po to, aby, jak mówi Marisol Touraine:
„Zmienić sposób, w jaki postrzegane jest ludzkie ciało. Nie można promować nieosiągalnego ideału.”
Czy to wystarczy, żeby skutecznie walczyć z anoreksją? Czy zmieni się sposób w jaki w reklamach przedstawiane jest idealne ciało? I czy właściwie tego oczekujemy?