Wskutek awarii windy korzystająca z niej kobieta doznała obrażeń. Choć administracja na usterkę zareagowała w kwadrans, zdaniem Sądu Najwyższego to zbyt długo i możliwe jest zadośćuczynienie dla poszkodowanej.
Niestety, w naszej biurokratycznej rzeczywistości bardzo często zdarzają się sytuacje, w której od zgłoszenia usterki do jej naprawienia mija wiele dni, wypełnionych m.in. wnioskami czy ustalaniem terminów. Okazuje się jednak, że nawet jeżeli awaria spotka się ze stosownym działaniem w przeciągu niecałych 20 minut, może to być zbyt długo. Jeśli od momentu zawiadomienia np. o uszkodzonej windzie do momentu reakcji zdarzy się wypadek, sprawą może zainteresować się sąd. Wtedy, gdy okaże się że doszło do zaniedbań, możliwe są surowe konsekwencje.
W Polkowicach na Dolnym Śląsku 60-letnia kobieta odwiedzała swoją córkę w mieszkaniu komunalnym. Chciała skorzystać z wysłużonej, około 30-letniej windy, która była często eksploatowana ze względu na obecność hotelu na niższych piętrach budynku. Dźwig miał jednak wyrwaną blokadę zapobiegającą otwarciu drzwi, gdy za nimi nie znajdowała się kabina. Kobieta nie zauważyła braku windy i wpadła do szybu, zatrzymując się na jej dachu, dwa piętra niżej.
Jak się szybko okazało, brak istotnego elementu wynikający z chuligańskiego wybryku, został zgłoszony portierce. Ta jednak nie podjęła natychmiastowych kroków. Zanim wywiesiła stosowną tabliczkę informującą o uszkodzeniu windy oraz poinformowała firmę naprawczą, minęło 18 minut. Ten krótki okres czasu wystarczył, aby wydarzył się nieszczęśliwy wypadek.
Początkowo, poszkodowana Irena G. wnioskowała o 120 tysięcy złotych odszkodowania za poniesione szkody. Sąd Okręgowy w Legnicy stwierdził jednak, że przyczyną wypadku jest akt wandalizmu, natomiast współprzyczyna to nieostrożność pechowej kobiety. Podobnego zdania był Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. W związku z tym towarzystwo ubezpieczeń InterRisk, który obsługiwał zarządcę nieruchomości, nie wypłacić odszkodowania.
Dopiero gdy sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, wzięto pod uwagę inne argumenty. Adwokat reprezentujący Irenę G. zaznaczył, że winda jest automatyczna, mogą z niej korzystać także dzieci oraz osoby niedowidzące, w związku z czym powinna działać w taki sposób, aby nie wymagała zachowywania szczególnej ostrożności. Dodatkowo, blokada była często wyrywana, a została w całości wymieniona dopiero po wypadku. W związku z powyższym, sąd stwierdził, że administracja powinna reagować w sposób bardziej stanowczy, natomiast portierka powinna działać natychmiast po otrzymaniu zgłoszenia. Wskazano także na niestosowanie się zarówno do przepisów budowlanych, jak i zdrowego rozsądku.
Sprawa obecnie jest ponownie rozpatrywana. Na daną chwilę ciężko stwierdzić czy i jak wysokie odszkodowanie otrzyma poszkodowana. Cała ta historia pokazuje nam jednak, że także w sytuacjach losowych należy zwracać uwagę czy nie doszło do zaniedbań. Jeżeli tak, warto walczyć o swoje. Czasem – jak w powyższym przypadku – należy odwołać się od wyroku i najlepiej z pomocą prawnika szukać nowych argumentów na poparcie swoich roszczeń. W sytuacji, w której jesteśmy nieusatysfakcjonowani decyzją sądu, można skonsultować się z prawnikiem który przedstawi nam dalsze możliwe opcje. Polecamy kontakt z naszymi specjalistami, którzy stale odpowiadają na wiadomości nadsyłane pod adres kontakt@bezprawnik.pl.