Ministerstwo Finansów wydało obwieszczenie w sprawie górnych granic stawek kwotowych podatków i opłat lokalnych na rok 2022. Nikogo chyba nie zaskoczy stwierdzenie, że te wzrosną. To oznacza, że możemy zapłacić na przykład wyższy podatek za psa. To jednak nie oznacza, że zmiany uderzą nas po kieszeni.
Po uwzględnieniu inflacji w 2022 r. moglibyśmy wręcz zapłacić niższy podatek za psa
Pisaliśmy już na łamach Bezprawnika o obwieszczeniu Ministerstwa Finansów w sprawie górnych granic stawek kwotowych podatków i opłat lokalnych. W przyszłym roku, jak praktycznie co roku, będzie trochę drożej. Wzrośnie między innymi podatek od nieruchomości i podatek od środków transportowych. W górę poszły stawki opłaty targowej, miejscowej, uzdrowiskowej i reklamowej. Wreszcie zapłacimy wyższy podatek za psa. Czy jednak aby na pewno? A może gminy wcale nie czekały na obwieszczenie ministerstwa?
Wysokość podatku za psa, czy „opłaty odp osiadania psów” – bo ustawodawca lubi podatnikowi mydlić oczy słowem „opłata”, ustalają rady gminy. Mają w tym zakresie pełną swobodę, dopóki nie przekraczają wskazanej w obwieszczeniu górnej granicy stawki.
W 2022 r. maksymalny wymiar tego podatku wyniesie 135 zł od jednego psa rocznie. Obecnie maksymalna stawka to 130,30 zł. W zeszłym roku było to 125,40 zł. Skala wzrostu tej daniny jest więc w ostatnich latach względnie stabilna. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że Ministerstwo Finansów jedynie zwaloryzowało ją mniej-więcej o wysokość inflacji. Właściwie, to bardziej „mniej”, niż „więcej”: wzrost maksymalnej stawki podatku nie sięgnął przecież 5%.
Patrząc na to z punktu widzenia spadającej wartości polskiego pieniądza, za psa w przyszłym roku zapłacimy wręcz niższy podatek, niż w tym roku. Jest tylko jeden haczyk: maksymalne stawki tego konkretnego podatku w praktyce polskich samorządów są wręcz niespotykane.
Jeżeli zapłacimy wyższy podatek za psa, to niekoniecznie dlatego że Ministerstwo Finansów podniosło jego maksymalną stawkę
Niektóre gminy, jak chociażby Warszawa, Łódź, czy Wrocław zupełnie zrezygnowały z pobieraniu podatku za psa. Inne stosują stawki rzędu kilkudziesięciu złotych, niebędące zbytnią dolegliwością dla właścicieli czworonogów.
W tym momencie mamy jednak z punktu widzenia samorządów bardzo szczególną sytuację. Ich dochody zauważalnie stopniały po obniżeniu stawki podatku dochodowego od osób fizycznych z 18% do 17%. Polski Ład i drastyczne podniesienie kwoty wolnej od podatku mogą tylko pogłębić taki stan rzeczy.
Nic dziwnego, że gminy starają się w jakiś sposób zrekompensować sobie utratę dochodów. Mają w tym względzie dość ograniczone pole manewru. Mogą, owszem, podnieść opłatę za śmieci. Rządzący starają się jednak przeciwdziałać tego typu zagrywkom poprzez ograniczenie maksymalnych stawek opłat naliczanych od zużycia wody. Kolejne opcje stanowią opłaty za parkowanie, czy właśnie podatki i opłaty lokalne.
Czy więc wyższy podatek za psa w przyszłym roku stanie się normą? Niektóre gminy już w 2021 r. zdecydowały się na podniesienie opłat. We Włocławku na przykład podniesiono w tym roku podatek za psa z 40 zł do 50 zł. Nie jest to może astronomiczna podwyżka, jednak zauważalnie wyższa niż wzrost maksymalnej stawki na mocy obwieszczenia Ministerstwa Finansów.
Z drugiej strony, samorządy zdają sobie sprawę z tego, że podatek za psa jest dość niepopularną daniną. Właściciele tych czworonogów od lat zadają sobie pytanie dlaczego oni muszą płacić, skoro nie ma podatku od posiadania kota. Warto przy tym zauważyć, że gminy nie mogą ustanawiać nowych opłat bez stosownej delegacji ustawowej. Tym samym psy są jedynym rodzajem zwierząt obłożonym tego typu podatkiem majątkowym. Tak już raczej pozostanie, bo wprowadzenie nowego podatku byłoby sondażowym strzałem w kolano.