W niemalże wszystkich social mediach ledwo ucichły szumy po ostatniej freak-fightowej gali, tymczasem nowy weekend przynosi nam kolejną, długo zapowiadaną nowość. Już dzisiaj Alkomaster. Co to takiego? Zdaniem organizatorów – zaczyna się era picia z pompą.
O federacjach organizujących tzw. freak-fighty – walki pomiędzy celebrytami – napisano już wszystko. W miniony weekend odbyła się kolejna gala, w której wzięli udział quasi sportowcy. Choć z początku byłem wielkim przeciwnikiem takich wydarzeń, to nieco zmieniłem swoje nastawienie. Co prawda ich powstanie i niebywały sukces są wyłącznie wypadkową postępującej degrengolady całego społeczeństwa. Bowiem fakt, że zmagania zawodników, którzy w przeszłości zasłynęli m.in. wyzywaniem własnej matki na wizji w trakcie prowadzonego streamu, czy też wykonaniem grupowego fellatio członkom amerykańskiego hip-hopowego składu obserwuje pół kraju, może być delikatnie mówiąc niepokojący.
Freak-fighty jednak nie takie złe
Tyle że w zasadzie to nie jest wina tej organizacji. Kierujący nią włodarze potrafili doskonale zmonetyzować rozrywkę na miarę XXI w. Takie to już bowiem czasy, w których na jednej szli mamy niesamowity rozwój nauki, techniki, technologii, zaś po drugiej – obyczajowy zwrot w kierunku zachowań człowieka pierwotnego. Poza tym, z perspektywy czasu na freak-fighty możemy spojrzeć z nieco innej strony. Biorący w nich udział, dzięki treningom oraz kolejnym walkom osiągają życiowy progres. Swoje patologiczne nawyki i zwyczaje zamieniają na litry potu przelane na treningach. Taka zmiana niewątpliwie zasługuje na szacunek. Doskonale zdają sobie sprawę, że dzięki kolejnym walkom ich nazwisko będzie przewijało się przez wszelkie social media 10 razy częściej, co bezpośrednio przełoży się na zyski od sponsorów i jakże wymagającej intelektualnie działalności influenserskiej.
Tak jak jednak wspomniałem, poprzez sport, regularne treningi oraz wyrzeczenia internetowi celebryci na pewnych płaszczyznach zmieniają się na lepsze. Jest to idealny przykład na to jak ważny dla harmonijnego rozwoju człowieka jest sport. Dzięki któremu nie tylko kształtują swój charakter, ale też poświęcając się coraz częstszym treningom zwyczajnie mają mniej czasu na tworzenie bezsensownych treści. Zatem o ile moje stanowisko w stosunku do biorących udział w freak fightowych galach nie uległo zmianie, o tyle zwyczajnie potrafię docenić wysiłek oraz metamorfozy wielu zawodników. I to jest właśnie pozytywny aspekt. Z pewnością dla wielu nieświadomych nastolatków biorący udział w galach są swojego rodzaju idolami/ wzorami do naśladowania. Jest to zatem zmiana na plus. Choć to dalej smutne, że młode pokolenie swoich idoli upatruje właśnie w postaciach z Instagrama.
Bardzo to przykre, ale z drugiej strony, lepiej jeśli na profilach swoich ulubieńców będą oglądali video z treningów niż pijackich ekscesów. Wpływ influenserów na kulturę masową jest niepodważalny. Oczywiście, dalej może nam się to nie podobać, tylko że pozostało nam wyłącznie zakłamywanie rzeczywistości. Trochę jak z obecnym rządem. Doprawdy chyba nie znam już nikogo, kto by popierał ich działania, a mogę się założyć, że przed rządzącą Polską koalicją kolejne (de)kadencje.
Alkomaster – co to takiego?
Jeśli patologia będzie szerzyła się w takim tempie, to niedługo opisane powyżej freak-fighty rozpatrywane będą jako dość elitarna rozrywka. Na 27 listopada 2021 roku zapowiedziana została gala, którą organizatorzy opisują tak:
„gala wizualnie będzie poniekąd połączeniem wszystkich gal freak fight jakie do tej pory widzieliście, jednocześnie będzie mega unowocześniona i totalnie odjechana na skale jakiej dotychczas nie było. Pojedynki będą zarówno jeden na jednego, jak i kombinacje kilkuosobowe. Każdy z nich to 5 rund o określonym czasie. Podczas każdej rundy zawodnicy otrzymają ilość alkoholu dopasowaną do kategorii wagowej, co rundę wchodzi alkohol o większej mocy. Zwycięzca rundy losuje zadanie jakie będzie wykonywane. Przykładowe zadania z jakimi zmierzą się Zawodnicy to zjedzenie żywej larwy, czytanie wiersza czy robienie jaskółki bądź okrążeń na rowerze”.
(źródło: Alkmaster.tv/zasady)
Brzmi wspaniale. Freak-fighty pozbawione jedynego pozytywnego pierwiastka, jakim był aspekt sportowy. Gwiazdy Internetu będą ku uciesze widowni pojedynkować się w piciu alkoholu na czas. Zdaniem organizatorów głównym celem jest jednak pokazanie:
„znanych osób w sytuacjach jakie można znać z jedynie brukowców i portali plotkarskich. Tutaj zrobią to na żywo, w dobrym guście i pokażą, że potrafią się dobrze bawić.”
(źródło: Alkmaster.tv/)
To fantastycznie, że organizatorzy pragną pokazać nam wizualizacje historii znanych z brukowców. Nie zabrakło również kilku ciepłych słów w przedmiocie spożywania alkoholu:
„Napoje procentowe nie muszą być zagrożeniem. Udowodnimy, że odpowiednio przygotowane i spożyte dają wyłącznie świetną zabawę i fantastyczne samopoczucie.”
(źródło: Alkmaster.tv/)
Cóż, bardzo ciężko jakkolwiek merytorycznie odnieść się do tego, w szczególności, że wskazane powyżej cytaty organizator umieścił na swojej stronie w celu promocji wydarzenia. Według najnowszych statystyk wynika, że ponad 2,5 mln Polaków nadużywa alkoholu. Szacuje się, że w rodzinach z problemem alkoholowym żyje 3-4 mln osób, w tym 1,5-2 mln dzieci. Z kolei 700-900 tys. osób w naszym kraju jest uzależnionych od alkoholu. Napoje procentowe nie muszą być zagrożeniem – to stwierdzenie, to literalna apoteoza alkoholu. A wydarzenie, w ramach którego instagramowi intelektualiści zamierzają pod wpływem alkoholu brać udział w różnych konkursach/zawodach zasługuje na stanowcze potępienie.
W literaturze oraz sztuce było naprawdę wielu pisarzy oraz artystów, którzy romantyzowali swój alkoholizm. Zapewne wielu z Was miało styczność z twórczością Bukowskiego, Pilcha, Hemingwaya czy Van Gogha. Każdy z nich w alkoholu odnajdywał źródło inspiracji. Również każdy z wyżej wymienionych osiągnął mistrzostwo w dziedzinie, w której tworzył. W jakim celu spożywać będą alkohol uczestnicy Alkomaster? – Gwiazdy Internetu będą ku uciesze widowni pojedynkować się w piciu alkoholu na czas…
Nadeszła era picia z pompą – Alkomaster
Ponadto, organizator zapowiada, że:
„Podczas naszych gal przekonasz się kto z Twoich ulubieńców potrafi lepiej się bawić i wypić więcej ale również dowiesz się: co pić i jak pić by pić bezpiecznie… bo przecież każdy z nas pije prawda? Nadeszła era picia z pompą!”
Każdy z nas pije, bo przecież nie picie jest zwyczajnie niefajne. Każdy pije. Nadeszła era picia z pompą. To wręcz niesłychane, że wydarzenie promujące się poprzez takie slogany naprawdę się odbędzie. Organizatorzy za cel postawili sobie: wyprzedzić narodowców nacierających na tęczowe sztandary oraz kiboli umawiających się na niewinne leśne schadzki np. 50 vs 50 (w wersji ze sprzętem lub bez).
To oczywiste, że alkohol może być źródłem przyjemności. Może być idealnym katalizatorem dla nawiązywania relacji międzyludzkich przy wielu okazjach. W trakcie podróży, obok kuchni stanowi fantastyczną okazję do odkrywania innych kultur oraz zwyczajów. Jednakże, jak niemalże we wszystkim, w szczególności w tym wypadku umiar oraz zdroworozsądkowe podejście są kluczowe. Szczególnie, że w Polsce, jak wynika z raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), przynajmniej raz w miesiącu upija się 30 % dorosłych (osoby powyżej 15. roku życia) i jeden na pięciu nastolatków, którzy 15 lat jeszcze nie ukończyli. Ponadto, raport wyraźnie wskazuje, że szkodliwe picie alkoholu wśród młodych dorosłych jest powszechne. Alkohol pije ponad 60 proc. nastolatków w wieku 15 lat, a co piąty już co najmniej dwukrotnie doświadczył nietrzeźwości. To są niepodważalne fakty, natomiast oczywistym jest, że to właśnie nastolatkowie i osoby niepełnoletnie będą w głównej mierze stanowić audytorium dla dzisiejszej gali. Mimo, że zapewne wiele razy w stosunku do publiczności padnie fraza – nie róbcie tego w domu, to śmiem wątpić, aby apel ten nie odniósł odwrotnych skutków.
Opłakane i straszne skutki patologicznych gal
Nie dalej niż miesiąc temu w trakcie gali PunchDown (bardzo elitarna forma rozrywki) doszło do tragedii. Po kilku tygodniach przebywania w szpitalu na oddziale intensywnej terapii jeden z zawodników zmarł. Przyczyną zgonu był uraz, którego zawodnik doznał w trakcie rozgrywki. Jako, że niekoniecznie śledziłem wcześniejsze gale musiałem sprawdzić, na czym polega pojedynkowanie się w ramach PunchDown. Przyznam szczerze, że byłem nieco zaskoczony. Walka polega bowiem na wzajemnym policzkowaniu się przez dwóch zawodników.
Wydaję mi się, że nie trzeba być Seneką, aby pojąć, że taka forma rywalizacji może być niezwykle niebezpieczna dla najważniejszego organu, jakim jest mózg. W czasie wymierzanego ciosu może dojść bowiem do przemieszczenia się mózgu. Organ ten jest niejako zawieszony w płynie mózgowo-rdzeniowym. W wyniku niewielkich obrażeń może dojść do dość powszechnego wstrząśnienia mózgu. Objawy nie są wówczas bardzo groźne, lecz nawet wtedy może dojść do chwilowej utraty przytomności. Dopaść może nas niepamięć wsteczna albo następcza, bóle głowy, nudności, wymioty. Jednakże konsekwencje mogą być znacznie poważniejsze i zakończyć się hospitalizacją, skomplikowanymi zabiegami neurochirurgicznymi, jak i nawet śmiercią.
Jak widać postępująca patologia nie bierze jeńców i nie istnieją jakiekolwiek bariery, których by nie zdołała przełamać. W zasadzie to czekam, aż cofniemy się o 2000 lat i może znajdzie się ktoś, kto półnagi z włócznią w dłoni wystąpi w Koloseum na przeciwko słonia czy lamparta. Niestety, ale sądząc po wynikach oglądalności, jakimi cieszył się wspomniany wyżej PunchDown oraz powszechnym zainteresowaniu związanym z inauguracją Alkomaster mam wrażenie, że jestem w mniejszości. Zastanawia mnie tylko jaki jest następny przystanek i co w perspektywie kolejnych 5 lat będzie uznane za szokujące.