Marszałek Sejmu zapowiedziała, że de facto obostrzenia dla niezaszczepionych, czyli weryfikacja szczepień przez pracodawców, będą konsultowane z opozycją. Ten krok nie dziwi, choć jest jedynym rozsądnym.
Obostrzenia dla niezaszczepionych będą konsultowane?
Zapowiadana nieśmiało weryfikacja szczepień pracowników przez pracodawców jest niezwykle kontrowersyjną płaszczyzną. Projekt jest bardzo źle odbierany społecznie, a przeciwników obostrzeń i szczepionek jest w Polsce bardzo wielu. Toteż nie dziwi właśnie takie posunięcie, czyli podzielenie się ewentualnymi konsekwencjami z opozycją.
Jest to jeden z niewielu projektów w historii rządów PiSu i jego koalicjantów, który budzi skrajne emocje społeczne pod względem ideologicznym, a jednocześnie nie jest związany z wartościami konserwatywnymi, czy innymi argumentami natury ideologicznej. Tak, jak kontrowersyjne pomysły zazwyczaj relatywizowano na przykład tradycją, tak ten jest raczej pronaukowy i rozsądny. Ponadto opór wobec obostrzeń covidowych pojawia się jednak wśród elektoratu raczej konserwatywnego. Ale przecież i nie tylko, więc problem jest istotny i uniwersalny.
Skoro więc obostrzenia i wszelkie prawne rozróżnienia osób zaszczepionych i niezaszczepionych poruszają duże grupy Polaków, w tym potencjalnych wyborców, to żaden sposób na przekonanie obywateli raczej nie zda egzaminu. Sam projekt zmian w prawie próbują ocieplać rządzący, np. w osobie ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który mówił, że nie jest to żaden przymus szczepień, a jedynie narzędzie zwiększające bezpieczeństwo. Ale raczej nie przyniosło to większego skutku.
Skoro nie da się przekonać (potencjalnych wyborców) do tego, że projekt jest dobry, a z drugiej strony należy go wprowadzić, to niczym dziwnym nie jest zaproszenie do współpracy opozycji tak, by ewentualny kontratak w postaci fali społecznego oburzenia trafił we wszystkie sejmowe formacje (oprócz zapewne Konfederacji). Co będzie zarazem stanowić tzw. damage control.
To też duży sprawdzian
Sam jestem ciekawy, co wyjdzie z tego projektu i rozmów z opozycją. Jest to pierwszy, ale ogromny sprawdzian dla rządzących. Nie mamy przecież policji pacyfikującej antycovidowych protestujących czy sfer gospodarki dostępnych tylko dla zaszczepionych. Co być może swoją drogą niedługo okaże się konieczne. To, jak rządzący będą wprowadzać pozornie małą zmianę, pokaże, czy i w jakim zakresie możliwe będzie wdrożenie ewentualnych prawdziwych obostrzeń.
Tych bowiem na razie rządzący się boją, a przynajmniej bać się muszą, czego dowodzi właśnie wielokrotnie tutaj wspominany społeczny odbiór, a raczej opór, który wiąże się z każdego rodzaju próbą przykręcenia obostrzeniowej śruby niezaszczepionym.
Oczywiście być może i głównym powodem próby podjęcia rozmów z opozycją jest wewnętrzny opór w kręgach Zjednoczonej Prawicy. Trudno w szeregach sił rządzących znaleźć większość zdecydowaną poprzeć tego rodzaju zmiany. Choć w skali całego parlamentu wydaje mi się, że odpowiednią liczbę bez większego problemu uda się uzbierać.
A o tym, jak długo i mozolnie procedowany jest projekt sprawdzenia faktu zaszczepienia przez pracodawcę, poczytać można w tym tekście.