Polskiej walucie spadła odporność. Na dno ciągnie ją wiele czynników. Słaby złoty to droższe zakupy i wyjazdy. Analitycy zastanawiają się czy za euro będziemy płacić 5 zł. Frankowicze płacą najwyższe w historii raty. Nie wiadomo czy święta Bożego Narodzenia będą białe. Wiadomo że, będą drogie. I jak tu wytłumaczyć dziecku, że Mikołaj w tym roku z powodu wysokich frachtów z Chin, słabej złotówki i braku chipów nie jest w stanie spełnić życzeń? Rząd zrobi wszystko, aby złoty był nieco mocniejszy – obiecuje premier Morawiecki.
Słaby złoty to droższe zakupy i wyjazdy
Euro jest najdroższe od 12 lat. We wtorek trzeba było za niego zapłacić 4,72 zł. Za dolara 4,19 zł. Funt kosztował 5,61 zł, a frank 4,51 zł. Szwajcarska waluta tylko raz i to przez parę godzin był droższa i sięgnęła 5 zł. To był „czarny czwartek” w styczniu 2015 roku. Aktualny kurs franka sprawia, że większość frankowiczów zapłaci najwyższą ratę odkąd zaciągnęli kredyt. I choć maleje ich zadłużenie we frankach, to w złotówkach rośnie. Jak policzył Expander, kto wziął 300 tys. zł kredytu „frankowego” w 2008 roku na 30 lat ma na dziś do spłaty 371 tys. zł.
Nie tylko frankowicze odczuwają słabość złotego i moc franka. Wszystkich nas dotyka drogie euro i drogi dolar. Drożej zapłacimy za wszystko, co sprowadzamy z zagranicy. Przerzucenie się na polskie produkty nie jest prostą receptą za tańsze zakupy. Do produkcji wielu towarów potrzebne są składniki z importu.
Dlaczego złoty tak „dostaje w kość”?
Jednym z powodów są działania banku centralnego, które wpływają na koszt i dostępność pieniądza w gospodarce. Zarzuca się NBP, że za późno zaczął walczyć z inflacją i podnosić stopy. Najprawdopodobniej na ostatniej podwyżce się nie skończy. Nie są one też lekiem na całe zło. Wzrosną koszty kredytów nie tylko klientów indywidualnych, ale także dla firm. Te rosnące koszty firmy będą usiłowały zrekompensować sobie wzrostem cen towarów i usług. A to napędza inflację. Jednak innej opcji niż dalsze podniesienie stóp chyba nie ma i wszystkich nas to zaboli.
Złoty wymaga też wsparcia polityką fiskalną. Chodzi o to, jak rząd ściąga podatki, a następnie jak wydaje publiczne pieniądze. Złotemu, jak i innym walutom naszego regionu, nie sprzyja sytuacja epidemiczna. Groźba lockdownów i strat gospodarczych straszy inwestorów. Do tego dochodzi niepewność co do Krajowego Planu Odbudowy, problemy z sądownictwem i kryzys na granicy z Białorusią. Wszystko to sprawia, że inwestorzy albo wstrzymują się z inwestycjami, albo szukają lepszych okazji. Szczególną uwagę warto tu zwrócić na dolara. Umocnienie się tej waluty my odczuwamy, przede wszystkim, w cenie paliwa. Mocny dolar przyczynia się istotnie przyczynia się pośrednio do wzrostu cen innych produktów i usług. Dlatego dziś, mimo że ceny ropy na giełdach spadły, to ceny paliw na stacjach ani drgnęły. Powodem jest właśnie słabość złotego.
Dopadły nas ciekawe czasy
Premier Morawiecki zapowiedział, że zrobi wszystko w komunikacji i realnych działaniach, aby „złoty był nieco mocniejszy”. Wszyscy czekamy na pakiet antyinflacyjny. Czy poza dopłatami do paliwa i ciepła dla mniej zamożnych znajdzie się w nim obniżka akcyzy na paliwo? Ze strony banku centralnego płyną sygnały o dalszych podwyżkach stóp, a także o możliwej interwencji na rynku walutowym. Poprawę notowań złotego spowodowałoby przyjęcie KPO i uruchomienie wypłat euro dla Polski. Na pewno czekają nas ciekawe czasy. Choć pewnie życzylibyśmy sobie spokojnych i zdrowych oczywiście.`