Możliwe, że wokalista grupy Kiss chciałby pozywać innych muzyków za pokazywanie takiego gestu. Właściwie czemu nie? Człowiek musi z czegoś żyć, kiedy tworzyć już się nie chce lub zaczyna brakować sił. Nawet jeśli wydaje się to zabawne to ja proponuję poważne podejście do tematu.
Wokalista i basista grupy Kiss – Gene Simmons – naprawdę próbuje zastrzec gest prostowania dwóch palców – wskazującego i małego. Wniosek o przyznanie takiego znaku został złożony 9. czerwca w amerykańskim urzędzie patentowym (USPTO) z numerem 87482739. Do całkiem poważnego wniosku załączono „techniczny” rysunek objaśniający znak, a także zdjęcie „wzoru”.
Nie będę pisał głupot o tym, że Gene Simmons chce całkiem zabronić robienia tego gestu. Znak towarowy rejestruje się dla celów biznesowych i z wniosku do USPTO wynika, że Gene Simons chciałby zarejestrować znak na potrzeby usług rozrywkowych, a konkretnie występów muzycznych na żywo oraz innych wystąpień. Gdyby USPTO przyznał muzykowi ten znak, mógłby on pozwać każdego innego artystę lub muzyka, który ośmieliłby się pokazać publiczności dwa wyprostowane palce – mały i wskazujący.
Czy to dzieło Simmonsa?
W tym miejscu większość gazet zaczęłaby pisać żarciki na temat nowych problemów satanistów albo tego, jakie inne gesty ktoś mógłby chcieć zastrzec (Kozakiewicz to dobry obiekt do dyskusji). Ja lubię podchodzić do takich rzeczy poważnie, bo przecież rejestracja znaku ma poważne konsekwencje prawne.
Zacznijmy od pytania, czy Gene Simmons jest wynalazcą gestu „rogów diabła”? Z pewnością nie. Jak zauważono w amerykańskiej prasie, ten sam gest zrobił John Lennon na zdjęciu, które wykorzystane na okładce singla „Yellow Submarine” z roku 1966. Gene Simons zaczął karierę muzyczną dopiero w roku 1970, więc raczej wątpliwe by Lennon wzorował się na nim.
Właściwie nie wiadomo dlaczego Lennon wykonał ten gest, ale niekoniecznie chodziło o rogi diabła. Na stronie Jacksonville.com znajdziecie artykuł z 2011 roku, który opowiada o historii i znaczeniach gestu. Muzyk grupy Black Sabbath – Ronnie James Dio – uważany jest za prawdziwego popularyzatora „rogów”. On sam jednak przyznawał, że nie używał tego gesty pierwszy.
Gene Simmons próbuje zastrzec popularny, a nie charakterystyczny gest. Muzyk może zwyczajnie o tym nie wiedzieć, ale może też z pełną świadomością próbować zastrzec coś, co dobrze utarło się w kulturze. Nie byłaby to pierwsza taka próba, bo przecież próbowano zastrzegać takie rzeczy jak znak liczby Pi, a wytwórnia komisów o Batmanie jest gotowa rościć sobie prawa do wszelkich znaków z nietoperzem. FC Barcelona chciała kiedyś zastrzec sam kształt konturów herbu, a już szczytem wszystkiego był pewien spór sądowy o użycie słowa „dzięki” (bo Citigroup ma prawo do znaku THANKYOU).
Znaki towarowe – wypaczona idea
Mówiąc o takich sprawach – nadal całkiem poważnie – zawsze powinniśmy mieć na uwadze cel istnienia znaków towarowych. Jest to kwestia, której poświęca się zbyt mało uwagi przy opisywaniu spraw takich jak ta.
Znaki towarowe są po to, by konsument odróżnił jeden produkt od drugiego. Jeśli więc widzę buty sportowe i na nich mam znaczek z pumą, wiem że to buty marki Puma (produkt określonego producenta o określonej jakości). Jeśli ktoś inny niż puma produkuje buty ze znakiem dużego kota, może to służyć „podbieraniu klientów” i psuciu marki. Znaki towarowe nie zostały wymyślone po to, by je mieć i straszyć tym innych. One miały istnieć jako chronione oznaczenia konkretnych produktów.
Jak to się ma do muzyka rockowego? Czy jeśli zobaczę Nergala robiącego znak „rogów diabła” to pomyślę, że to Gene Simons? Raczej nie. Czy jeśli zobaczę rysunek z tym gestem na płycie, to automatycznie przypiszę autorstwo płyty wokaliście Kiss? Również nie.
Nie twierdzę, że zarejestrowanie gestu jako znaku towarowego byłoby całkiem absurdalne. Rzecz w tym, że ten gest musiałby być naprawdę wyjątkowy i musiałby jednoznacznie kojarzyć się z daną osobą czy produktem. Znów wrócę tutaj do przykładu FC Barcelony. Ten klub próbował zarejestrować kontury herbu (same kontury, bez żadnego wypełnienia). Sąd Unii Europejskiej uznał, że tak ogólny znak nie może być zastrzeżony gdyż „nie pozwalałby ludziom na odróżnienie towarów i usług posiadacza tego znaku”.
Większość komentatorów spodziewa się, że wniosek Simonsa zostanie odrzucony przez USPTO. Niemniej samo złożenie tego wniosku pokazuje, że mamy pewien problem. Ludzie z „branży kreatywnej” wciąż próbują zawłaszczać sobie wszelkie „dobra intelektualne”, nawet te, których sami nie wymyślili. Dlaczego to robią? Ponieważ znaki towarowe nie są już traktowane jak oznaczenia produktów. One są tylko „zasobem prawnym” służącym do wszczynania sporów eliminujących konkurencję. Trochę smutne jest to, że takie zasoby próbuje gromadzić gwiazda rocka. Chciałoby się zaśpiewać: „Hej prorocy moi z gwiezdnych lat, obrastacie w tłuszcz…”.