Posłowie Platformy Obywatelskiej złożyli interpelację do ministra infrastruktury. Chodzi o realizację wniosków po kontroli NIK o wiele mówiącym tytule „Eliminowanie z ruchu drogowego pojazdów nadmiernie emitujących substancje szkodliwe”. Jednym z pomysłów wskazanych przez posłów jest dodatkowy przegląd dla starszych samochodów. Ministerstwo Infrastruktury jest przeciwko. Trudno się dziwić, bo to fatalne rozwiązanie.
Walka z kiepską jakością powietrza w Polsce niekoniecznie powinna opierać się o dokładanie kierowcom dodatkowych kosztów
Nie da się ukryć, że jakość powietrza w Polsce jest wyjątkowo kiepska w skali Europy. Jednym z czynników składających się na zanieczyszczenia atmosfery jest niewątpliwie ruch drogowy. Rozwój motoryzacji w ostatnich latach sprzyja coraz bardziej ekologicznym rozwiązaniom. Tyle tylko, że po polskich drogach wciąż jeżdżą głównie auta używane, często starsze. Czy to oznacza, że prawo powinno starać się jakoś eliminować je z ruchu, albo uprzykrzać życie ich właścicielom? Najwyraźniej z takiego założenia wychodzą posłowie Platformy Obywatelskiej.
Złożyli 6 grudnia interpelację do ministra infrastruktury, w której to pytają o realizację wnioski po kontroli Najwyższą Izbę Kontroli pod tytułem „Eliminowanie z ruchu drogowego pojazdów nadmiernie emitujących substancje szkodliwe”. Powodem do złożenia interpelacji był upływ roku od publikacji raportu pokontrolnego przez NIK. Posłowie zapytali ministra w szczególności o kilka konkretnych rozwiązań. Jedno z nich jest szczególnie kontrowersyjne: dodatkowy przegląd dla starszych samochodów każdego roku.
Jak miałoby to wyglądać? W interpelacji znajdziemy pytanie o „obowiązek poddawania pojazdów dodatkowym przeglądom technicznym, potwierdzającym ich zdatność do ruchu drogowego po przekroczeniu określonego wieku pojazdu i wielkości przebiegu”. Według obowiązujących przepisów samochód musi każdego roku przejść taki przegląd. Logiczną konsekwencją realizacji takiego postulatu przez ministerstwo infrastruktury byłoby wprowadzenie dla takich aut drugiego obowiązkowego corocznego przeglądu.
Dodatkowy przegląd dla starszych samochodów miałby dotyczyć pojazdów o przebiegu powyżej 160 tys. km. Liczba ta wzięła się wprost z przepisów prawa Unii Europejskiej, które to jednak mają w tym przypadku charakter fakultatywny. Państwa członkowskie mogą wprowadzić taki obowiązek, ale w żadnym wypadku nie muszą.
Dodatkowy przegląd dla starszych samochodów każdego roku to rozwiązanie pozbawione jakiegokolwiek sensu
Warto się więc zastanowić, czy takie rozwiązanie byłoby korzystne. Odpowiedź wydaje się jednoznacznie negatywna. Owszem, starsze samochody co do zasady są mniej przyjazne dla środowiska. Nie sposób jednak zignorować argumentów czysto ekonomicznych. Dodatkowy przegląd dla starszych samochodów oznacza po prostu dodatkowe koszty ponoszone przez kierowców każdego roku. Cena samego przeglądu nie jest może zbyt wygórowana, jednak sytuacja gospodarcza w kraju obecnie pozostawia wiele do życzenia. Poważny problem stanowi drożyzna i rosnące koszty życia.
Jakby tego było mało, „zachęcanie” kierowców do zmiany samochodu poprzez zwiększanie im obciążeń jest w tym momencie skazane na porażkę. Wszystko dlatego, że dostępność nowych samochodów wciąż pozostaje dramatycznie niska. Obecnie na auto z salonu trzeba czekać niekiedy nawet pół roku od momentu złożenia zamówienia. Siłą rzeczy niewielka podaż winduje w górę ceny. To ma także przełożenie na rynek samochodów używanych.
Nie sposób nie zauważyć, że interpelacja poselska zawiera także pytanie o zastosowanie przez resort kryterium emisyjności do wszelkiej maści podatków i opłat tyczących się samochodów. Celem grupy posłów pozostaje więc właśnie dociążenie właścicieli dodatkowymi kosztami. Co na to Ministerstwo Infrastruktury? Jest przeciwko takim rozwiązaniom.
„Dyskryminacja” lub bardziej „napiętnowanie” pojazdów z uwagi na wiek/przebieg, może wydawać się zupełnie nietrafione i pozbawione merytorycznej argumentacji
Trudno byłoby się nie zgodzić z takim stanowiskiem. Nie oznacza to, że interpelacja posłów Platformy jest zupełnie bezwartościowa. Postulat zwiększenia sankcji za wycinanie urządzeń zamontowanych w celu ograniczenia emisji substancji szkodliwych dla zdrowia i środowiska jest jak najbardziej słuszny. Zwłaszcza, że miałby objąć także „usługodawców”.