Wysokość oprocentowania kredytów jest powiązana z WIBOR-em, a ten ze stopami ustalanymi przez RPP. Niestety nie ma takiego mechanizmu, jeśli idzie o oprocentowanie lokat czy rachunków. Banki ustalają je według własnego uznania. Kierując się swoimi potrzebami i działaniami konkurencji. A ponieważ mają dużo więcej pieniędzy niż potrzebują, to nie muszą rywalizować o nasze oszczędności. Zwłaszcza, że nawet minimalna podwyżka oprocentowania lokat wystarczy, by przyciągnąć nowych klientów.
Podwyżka oprocentowania lokat
Od 19 kwietnia oprocentowanie rachunków oszczędnościowych i lokat zmienił mBank. Od teraz eKonto oszczędnościowe z saldem do 99999,99 zł jest oprocentowane na 0,75 proc. Nadwyżka ponad tę kwotę jest oprocentowana na 1 proc. Przed zmianą było to 0,1 proc. Tylko na 0,5 proc. można liczyć w przypadku rachunku, umożliwiającego regularne oszczędzanie – w wersji Standard. W wersji Premium oprocentowanie wynosi 1,5 proc. Podwyższone oprocentowanie jest naliczane, jeśli suma wpływów w danym miesiącu jest wyższa przynajmniej o 100 zł od sumy obciążeń. I uwaga, bank sprawdzi to ostatniego dnia roboczego miesiąca na wszystkich rachunkach umożliwiających regularne oszczędzanie, powiązanych z ROR-em.
Również 0,50 proc, zamiast 0,01 proc., oferuje teraz mBank za lokatę trzy i sześciomiesięczną o zmiennej stopie procentowej. Tyle samo można dostać, zakładając lokatę trzymiesięczną na nowe środki. Trochę więcej, bo 0,70 proc. za lokatę sześciomiesięczną, także na nowe środki.
Nowy ma lepiej
Nowych klientów mBank chce skusić trzymiesięczną lokatą na 2,1 procent. Oprocentowanie wzrosło z 1 proc. Maksymalnie na 2,1 proc. klient może ulokować do 10 tys. zł.
Nowe stawki oprocentowania na pewno nie zadowolą oszczędzających. Inflacja wynosi 11 procent, więc skala podwyżek, o której teraz informują banki, zmniejsza tylko stratę. Kiedy to się zmieni? Jak już wspominałam, w tej chwili banki mają dużo więcej zdeponowanych pieniędzy niż potrzebują, zwłaszcza gdy spada liczba udzielanych kredytów. Bogusław Grabowski, były członek RPP podzielił się pomysłem co zrobić, by banki poczuły głód pieniądza i zaczęły lepiej płacić za lokaty. Dr Grabowski przypomniał, że NBP skupował od banków obligacje skarbowe, aby te kupowały od rządu kolejne. Bogusław Grabowski proponuje teraz całą operację odwrócić. Ten zabieg pomógłby oszczędzającym, a dodatkowo przyczyniłby się do obniżenia inflacji. To jeszcze nie wszystko; autor pomysłu uważa, że dodatkowo NBP powinien zaoferować Polakom obligacje oprocentowane 1-2 punkty powyżej inflacji. Wyobrażacie sobie obligacje oprocentowane na 12- 13 proc.? Ten ruch na pewno wpłynąłby na uatrakcyjnienie oferty bankowej.