Uchodźcy z Ukrainy, chcąc podziękować Poznaniakom za pomoc i gościnność, postanowili uporządkować okolice dworca na Śródce, a także Cytadeli. To bardzo budujące, ale warto się przy okazji zastanowić nad pewną kwestią – czyn społeczny a prawo. Czy przepisy regulują tę sferę?
Uchodźcy z Ukrainy chętnie pomagają
W lokalnym portalu „epoznan.pl” pojawiło się bardzo budujące doniesienie. Uchodźcy z Ukrainy, którzy przebywają w Poznaniu, zorganizowali tzw. subotnik, czyli wiosenny czyn społeczny. Nasi goście uporządkowali obszar wokół dworca autobusowego na Śródce, planowali także posprzątać okolice Cytadeli. Daria Kimnatnab, organizatorka akcji, tłumaczyła:
Pomoc Poznania jest ogromna. Chcieliśmy odwdzięczyć się miastu i ludziom, którzy tutaj mieszkają i przyjęli Ukraińców
O akcji wiedział Zarząd Zieleni Miejskiej i informował, że w całej akcji weźmie udział około 80 osób z Ukrainy. Głównie matki z dziećmi, choć przyłączyć do pomocy może się każdy.
Wydarzenie wsparła Rada Osiedla Winogrady, a także mieszkańcy Poznania. Halina Owsianna, radna, która koordynuje akcje, zapowiedziała pomoc Ukraińcom. W planach była nie tylko pomoc, ale i wspólny poczęstunek oraz integracja.
Akcję wsparli prywatni darczyńcy, ale i poznańscy restauratorzy. Dzięki temu możliwe było zagwarantowanie poczęstunku, ale i upominków dla dzieci.
Czyn społeczny to określenie, które wywodzi się z PRL-u. Z kolei sam subotnik, jako pierwowzór naszego czynu społecznego, wywodzi się z ZSRR. Idea miała głównie wymiar propagandowy, ściśle będąc związaną z państwem. Sama nieodpłatna – i w jakimś stopniu obowiązkowa – praca na rzecz ogółu nie jest oczywiście żadnym wytworem socjalizmu (vide średniowieczny szarwark).
Czyn społeczny a prawo
Oddolne inicjatywy, które mają na celu wspólne osiągnięcie jakiegoś celu, by wszystkim żyło się lepiej, nie są oczywiście niczym nowym. Nie trzeba tego oczywiście w żadnym stopniu formalizować, bo istnieje tak długo, jak istnieją społeczeństwa. Mówiąc szczerze jest to bardziej materia dla socjologów, a nie prawników.
Obecnie regulacje dotyczące czynów społecznych w zasadzie nie istnieją. Z kolei mówiąc o PRL-u warto wspomnieć m.in. o uchwałach Rady Ministrów, choćby z 20 września 1961 roku, czy też z 13 kwietnia 1984 roku. W tej pierwszej jest nawet preambuła, która stanowi, że przepisy uchwalono:
W celu stworzenia sprzyjających warunków dla twórczej inicjatywy społeczeństwa, zmierzającej – przez wykorzystanie wszelkiego rodzaju rezerw gospodarczych w ramach dobrowolnie podejmowanych czynów społecznych – do przyspieszenia tempa rozwoju gospodarczego i kulturalnego kraju
Również w 1984 roku brzmienie jest podobne – nie chodziło więc o dobrostan terenów lokalnych, a o rozwój całego kraju.
Regulacje z grubsza kompleksowo regulowały tę płaszczyznę. Oprócz definicji czynu społecznego oraz rodzajów (robociznę, wytwórstwo, zbiórki), określono także całkiem szeroko zasady pomocy państwa.
Jednym słowem zarówno czyn społeczny, jak i subotnik, mają raczej niezbyt dobre konotacje. Były to bowiem formy faktycznie lokalne, z założenia dobrowolne, ale często inicjowane, a poniekąd kierowane przez państwo.
Dziś, jak wspomniałem, szczegółowych regulacji nie ma. I dobrze, bo do zwykłych, ludzkich odruchów, przepis nie jest potrzebny.