Fiasko rozmów z kontrolerami ruchu lotniczego powoli staje się faktem. Dowodem jest opublikowane dziś w nocy rozporządzenie Rady Ministrów. Wprowadza ono bardzo duże ograniczenia na stołecznym Lotnisku Chopina. Tylko część lotów będzie mogła odbyć się zgodnie z rozkładem, i to tylko w niektórych godzinach!
Ograniczenia w lotach od 1 maja
Nic nie wskazuje na to, żeby odwołany miał zostać protest kontrolerów. Czym się może skończyć? Masowym odwoływaniem lotów z Okęcia. W Dzienniku Ustaw opublikowano właśnie rozporządzenie, które wejdzie w życie lada moment, bo 1 maja. Czytamy w nim że:
Operacje lotnicze w TMA Warszawa mogą być wykonywane między godzinami 09.30–17.00 czasu lokalnego (LT), pod warunkiem zapewnienia służb żeglugi powietrznej obsługujących te operacje oraz nieprzekroczenia deklarowanej pojemności TMA Warszawa.
TMA Warszawa to obszar obejmujący lotniska na Okęciu i w Modlinie. Ale, co istotne, w rozporządzeniu zapisano że „pierwszeństwo wykonania mają operacje lotnicze na Lotnisku Chopina w Warszawie”. Co de facto oznacza masowe odwołanie lotów z Modlina. Ale i na największym polskim lotnisku będą ograniczenia, i to bardzo duże!
Lista priorytetowych lotnisk
Rozporządzenie zawiera bowiem listę lotnisk, z których loty powinny być obsługiwane w pierwszej kolejności. Składa się ona z 32 obiektów. Na jej początku są trzy lotniska w Londynie – Heathrow, Luton i Stansted. Kolejne to Frankfurt, Nowy Jork, Chicago, Paryż, Bruksela, Stambuł i Rzym. Dalej znajdujemy między innymi Amsterdam, Dubaj, Monachium, Oslo, Kopenhaga, Budapeszt, Praga, Bukareszt i Berlin. Listę zamyka jedyne polskie lotnisko uwzględnione jako priorytetowe – Szczecin-Goleniów (całą znajdziecie tutaj: https://dziennikustaw.gov.pl/D2022000089401.pdf ).
Teoretycznie inne loty też będą mogły się odbyć, ale tylko „w przypadku gdy będzie istniała możliwość wykonania operacji lotniczych wykraczających poza operacje lotnicze [opisane w liście priorytetowej – przyp. red]”. Jednak trudno oczekiwać, że jeśli mamy zaplanowany lot do innej lokalizacji, to de facto on się odbędzie, zważywszy na to jak duża liczba kontrolerów do 1 maja nie cofnie swoich wypowiedzeń.
Katastrofalna porażka rządu
W dzień poprzedzający wydanie rozporządzenia mieliśmy okazję usłyszeć ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka, który opowiadał że polscy kontrolerzy zarabiają najwięcej w Europie. Mowa jest o średnio 40 tysiącach złotych miesięcznie, co jest narracją polskiego rządu od kilku dni. Tymczasem kontrolerzy kilka dni temu opublikowali paski swoich wypłat – wynoszą one około 13 tysięcy złotych miesięcznie. Oczywiście są tacy, którzy zarabiają znacznie więcej, ale protestują przede wszystkim ci z niższymi zarobkami (tak, wciąż wysokimi jak na polskie standardy, ale mówimy o zawodzie kluczowym dla bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej!).
I tak oto arogancja polskiego rządu doprowadza do prawdziwej katastrofy. Nie chodzi tylko o zrujnowanie majówkowych planów dla tysięcy osób. Chodzi też o wizerunkową (i biznesową) klapę Polski w oczach całego świata. Ale – może przede wszystkim – o doprowadzenie do niebezpiecznej sytuacji, która zagraża bezpieczeństwu pasażerów. Oparcie się na niewielkiej grupie kontrolerów oznacza, że mniej osób będzie czuwać nad naszą przestrzenią powietrzną. Naprawdę tak bardzo zależy rządowi na utrzymaniu swojej upartej postawy, że jest w stanie poświęcić bezpieczeństwo ludzi? Nie mieści się to w głowie.