Od listopada 2020 roku sprawcy przemocy domowej mogą zostać zobowiązani przez policję lub żandarmerię wojskową do opuszczenia lokalu. Nie jest przy tym wymagane wszczęcie przeciwko nim postępowania karnego. Wystarczającą przesłanką jest stwierdzenie istnienia zagrożenia dla życia lub zdrowia ofiar. Teraz resort sprawiedliwości chce udoskonalić przepisy. Zmiany skupiają się przede wszystkim na źródle problemu, a nie tylko eliminowaniu jego skutków.
We wtorek w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości odbyła się konferencja pt. „Sprawiedliwość w walce z przemocą”. Podczas niej wiceminister sprawiedliwości – Marcin Romanowski, zapowiedział zmiany w postępowaniu, jakim będą objęci sprawcy przemocy domowej. Projekt nowelizacji obowiązującej już od półtora roku „ustawy antyprzemocowej”, jest już po uzgodnieniach międzyresortowych i konsultacjach społecznych. Ustawa właśnie trafiła do Komitetu Społecznego Rady Ministrów.
Przepisy przewidują możliwość wprowadzenia nowych nakazów
Zgodnie z zapowiedziami, „narzędzie” zakazu zbliżania uzupełnią trzy nowe rozwiązania. Chodzi o zakazy:
- zbliżania się na odległość wyrażoną w metrach,
- kontaktowania się przy pomocy środków komunikacji elektronicznej,
- przychodzenia do szkoły, w której uczy się pokrzywdzony.
Jak zapowiedział wiceminister, zakazy te będą stosowane według tego samego schematu, który już się sprawdził. Chodzi o prosty 14-dniowy nakaz policyjny z możliwością przedłużenia przez sąd cywilny. Jak wskazał wiceminister Romanowski, wszystkie wymienione środki policja będzie mogła stosować wobec sprawcy przemocy domowej łącznie.
Żeby wrócić do rodziny, sprawcy przemocy domowej pójdą na terapię
Choć samo założenie jest jak najbardziej w porządku, konstrukcja tego rozwiązania budzi jednak wątpliwości po stronie prawników.
Zgodnie z założeniami zmian, osoba, na którą nałożono któryś z zakazów, będzie mogła wystąpić o ich zmianę lub uchylenie. Do przesłanek, od których sąd uzależni decyzję o zniesieniu zakazów, resort dodaje terapię lub oddziaływania korekcyjno-edukacyjne. Rozstrzygając wniosek sprawcy przemocy domowej, sąd ma brać pod uwagę nie tylko sam fakt uczestnictwa w terapii. Ważna będzie przede wszystkim informacja o jej efektach.
Jak uzasadniała wprowadzenie tego rozwiązania sędzia Agnieszka Tomczewska, która pełni funkcję wicedyrektora Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości:
Przemoc – jak pokazuje nasze doświadczenie i rozmowy z ekspertami – ma charakter powtarzający się. Jeżeli nie wyeliminujemy źródła tego problemu, którym jest nieumiejętność radzenia sobie z emocjami, to wówczas takiej ochrony, bezpieczeństwa, nie zagwarantujemy tej osobie, która doświadcza przemocy. Dlatego zdecydowaliśmy się uzależnić czas obowiązywania tych nakazów od pozytywnych efektów terapii.
Prawnicy alarmują: nie możemy zapominać o pokrzywdzonych
Eksperci zwracają uwagę na to, że choć terapia i jej pozytywne skutki są ważnym elementem resocjalizacji sprawcy przemocy domowej, ważne miejsce w całym procesie powinno mieć też stanowisko pokrzywdzonych.
Jak mówił mec. Ejsmont, cytowany w serwisie „prawo.pl”:
Trzeba też wziąć pod uwagę zdanie pokrzywdzonego. W mojej opinii powinny być obligatoryjnie spełnione dwie przesłanki. Sprawca odbył pełen cykl terapeutyczny, a pokrzywdzony wydał zgodę na zniesienie nakazu/zakazów, bo widzi, że terapia sprawcy przyniosła efekty.
Poza zarzutem, iż przepisy w większym stopniu powinny skupiać się na pokrzywdzonym, przede wszystkim biorąc pod uwagę jego stan psychiczny, wątpliwości pojawiają się również w stosunku do samej terapii sprawcy. Prawnicy obawiają się, że jeśli wymagania i procedury w tej kwestii nie zostaną dokładnie sprecyzowane, do obowiązku zacznie się podchodzić „po macoszemu” i „bez empatii”.
Osobiście wydaje mi się, że kierunek zmian jest słuszny. Jednak biorąc pod uwagę jak ważnym problem jest przeciwdziałanie przemocy domowej, należałoby co najmniej w tym samym stopniu, co na resocjalizacji sprawców, skupić się na pomocy ofiarom.
W mojej opinii, ważne jest nie tylko skupienie się na okresie pomiędzy nałożeniem na sprawcę zakazów, a jego powrotem do domu. Wydaje mi się, że równie istotne jest uregulowanie mechanizmów następczych. Pozwoliłyby one kontrolować zarówno długotrwałość skutków terapii sprawców, jak i samopoczucie oraz stan psychiczny (często wieloletnich) ofiar.