Wiceminister rodziny i polityki społecznej Barbara Socha ma nowy pomysł. To powiązanie emerytury z liczbą dzieci. Założenie jest proste – im więcej wychowanych pociech, tym wyższa emerytura.
Powiązanie emerytury z liczbą dzieci. Nowy pomysł w rządzie
Jeśli chodzi o emerytury dla matek wychowujących dzieci, programem, który obecnie funkcjonuje, jest Mama 4 plus. Założenia są proste – kobieta, która wychowała co najmniej czwórkę dzieci i nie zdołała wypracować minimalnej emerytury (m.in. ze względu na opiekę nad dziećmi) może liczyć na wsparcie od państwa i wypłatę minimalnego świadczenia (obecnie w wysokości 1338,44 zł brutto).
Pojawił się jednak nowy pomysł, którego autorką jest wiceminister rodziny i polityki społecznej Barbara Socha. Jej zdaniem rząd powinien wykonać kolejny krok na drodze do zachęcenia Polaków do większej dzietności. Miałoby nim być powiązanie emerytury z liczbą dzieci.
Jak wiceminister uzasadnia swój pomysł? Jej zdaniem kobiety, które decydują się na macierzyństwo, są w gorszej sytuacji niż te, które nie posiadają dzieci – jeśli chodzi o wysokość potencjalnej emerytury. Wiceminister argumentuje, że kobiety decydujące się na dziecko robią przerwę w karierze zawodowej, by urodzić i wychować dzieci, przez co nie pracują, a zatem w rezultacie – nie odprowadzają składek. Tym samym, jej zdaniem, koniecznością jest uwzględnienie w systemie emerytalnym posiadania dzieci.
Wiceminister zauważa przy tym, że niektóre kraju już wprowadziły (albo zamierzają w najbliższej przyszłości wprowadzić) powiązanie emerytury z liczbą wychowanych dzieci. Jako przykład podaje Francję. W tym kraju każda kobieta, za wychowanie każdego dziecka, ma doliczane dwa lata składkowe, co pozwala na zwiększenie emerytury. Z kolei jeśli w rodzinie jest przynajmniej trójka dzieci, zarówno matka jak i ojciec mogą liczyć na końcową emeryturę wyższą o 10 proc. (względem tego, jak wyglądałaby ich emerytura w oparciu wyłącznie o składki).
Słowacja również planuje wprowadzić nowe rozwiązanie, jakim będzie system emerytur alimentacyjnych. Część składek płaconych przez dzieci będzie trafiać na konta emerytalne ich rodziców. Teoretycznie zatem – im więcej dzieci, tym wyższa emerytura. O ile dzieci podejmą zatrudnienie.
Konkretnego pomysłu na razie nie ma
Wiceminister uważa zatem, że dyskusja na temat powiązania emerytur z liczbą wychowanych dzieci jest konieczna. Jednocześnie nie podaje konkretnego rozwiązania – a jak widać na przykładzie Francji i Słowacji, reforma systemu emerytalnego może wyglądać zupełnie inaczej.
Nie wiadomo też, jak nowy system miałby wyglądać dla osób, które nie posiadają dzieci – niezależnie od tego, czy jest to ich świadoma wola, czy np. niemożność posiadania własnych dzieci.