Nadchodząca reforma prawa o notariacie nada rejentom sporo nowych uprawnień. Wydaje się jednak, że nie są oni z tego powodu specjalnie szczęśliwi. Poza tym w projekcie ustawy można znaleźć wiele dziwnych rozwiązań. Jednym z nich jest utrata mocy wydanego nakazu zapłaty w przypadku jego nieodebrania.
Reforma prawa o notariacie nadchodzi wielkimi krokami
Zmiany w prawie regulującym wykonywanie zawodu przez notariuszy były zapowiadane przez Ministerstwo Sprawiedliwości już od dłuższego czasu. W ostatnich tygodniach sprawa nabrała jednak tempa, bo w wykazie prac legislacyjnych pojawił się projekt ustawy, który trafił właśnie do opiniowania.
Poza sprawami związanymi z postępowaniami dyscyplinarnymi najważniejsze zmiany dotyczą dokonywania wpisów w księgach wieczystych i wydawania przez notariuszy nakazów zapłaty. W pierwszym przypadku rejenci dostaną uprawnienia do wpisu odrębnej własności lokali mieszkalnych. Poza tym będą oni mogli także dokonywać wpisów ograniczonych praw rzeczowych z tym związanych. W praktyce chodzi głównie o hipotekę. Reformą objęte więc zostanie jedynie zbywanie mieszkań przez deweloperów.
Drugą kwestią jest możliwość wydawania przez notariuszy nakazów zapłaty roszczeń do 75 tysięcy złotych. Przesłanki, kiedy będzie to możliwe, są tożsame ze zwykłym postępowaniem nakazowym prowadzonym przez sąd. Chodzi tu więc o sytuacje, w których notariusz nie będzie miał wątpliwości co do zasadności ścigania dłużnika.
Absurdów jest więcej niż korzyści
Jak to zwykle bywa w przypadku pomysłów związanych pośrednio lub bezpośrednio z reformą sądownictwa, zwolenników nowych rozwiązań nie ma zbyt wiele. Od razu pojawiają się pytania, dlaczego rząd zamiast skutecznie usprawnić pracę sądów, szuka dziwnych tworów poza wymiarem sprawiedliwości. Trzeba przyznać, że takim głosom nie sposób nie przyznać racji. Zwłaszcza, że w projekcie ustawy znajdziemy kilka wręcz absurdalnych rozwiązań.
Jednym z nich jest upadek wydanego przez notariusza nakazu zapłaty w przypadku, gdy dłużnik go nie odbierze. W codziennym życiu raczej nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, by notariusz wysyłał do nas przesyłkę. Łatwo więc sobie wyobrazić sytuacje, w której zwrotów będzie więcej niż faktycznie odebranych listów. Dłużnicy szybko zorientują się bowiem, jakie konsekwencje będzie mieć dla nich pokwitowanie złożone listonoszowi.
Sporo wątpliwości budzi też kwestia związana z wpisami do ksiąg wieczystych. W pierwszej kolejności trzeba zadać sobie pytanie dlaczego rząd skupił się wyłącznie na rynku pierwotnym? Skoro celem jest ochrona kupujących przed wyższą ratą związaną z koniecznością płacenia ubezpieczenia pomostowego do momentu wpisu, to sytuacja na obu rynkach jest równie trudna. Wydaje się, że jest to ukłon w kierunku deweloperów, którzy zyskają dodatkowe narzędzie do kuszenia klientów swoją ofertą.
Reforma prawa o notariacie przewiduje też, że to strony umowy będą mogły wybrać kto dokona wpisu – sąd czy notariusz. To rozwiązanie ma być chyba jedynie tanią przykrywką pod pocieszenie rejentów, że pracy nie będzie tak dużo. Kto bowiem zdecyduje się na wielomiesięczne oczekiwanie na wpis w porównaniu z jego dokonaniem właściwie „od ręki”?
Młodsi notariusze pozbawieni uprawnień
Notariusze podnoszą też kwestie niezrozumiałego dyskryminowania dopiero co wchodzących na rynek rejentów. Projekt zakłada bowiem, że wpisy do ksiąg będą mogły być wydawane jedynie przez notariuszy z co najmniej 3-letnim stażem. Przy coraz trudniejszej sytuacji związanej z otwarciem własnej kancelarii, taki rygor stawia ich w jeszcze gorszym położeniu. Nie będą oni mogli bowiem zaproponować swoim klientom takich udogodnień jak ich starsi koledzy po fachu.
Jak tłumaczą to pomysłodawcy projektu? Zdaniem Ministerstwa Sprawiedliwości jedynie doświadczony notariusz powinien mieć kompetencje do „tak znaczących czynności dla obrotu prawnego”. Wyjaśnienie wydaje się być zupełnie niezrozumiałe biorąc pod uwagę chociażby szkolenie notariuszy. Z pewnością bowiem po reformie kwestia wpisów do ksiąg pojawi się w programie aplikacji. Wtedy to właśnie wchodzący na rynek notariusze będą zdecydowanie lepiej przygotowani do tych zadań niż ci, którzy będą się uczyć na „żywym organizmie”.