Rząd oraz partia władzy łata kryzys za kryzysem. Od dwóch lat w zasadzie nic innego nie robi. A teraz mamy kolejny kryzys. Po szalejących wzrostach cen węgla i gazu przyszła pora na drewno.
Cena drewna rośnie w zastraszającym tempie
Szczerze mówiąc już przestało mi się chcieć pastwić nad nieudolnością działań partii rządzącej. Ich niekompetencja uderza już na każdym polu, w każdym aspekcie naszego życia. Szkoda tylko, że to Polacy, my wszyscy, musimy za to płacić.
Niemniej, trzeba powiedzieć o kolejnej sprawie, niewątpliwie palącej społeczeństwo. Przy jednoczesnym i wręcz zabójczym wzroście cen węgla i gazu przychodzi kolejny wzrost. Chodzi o ceny drewna.
Wynika to z popytu na ten surowiec, który wzrósł aż sześciokrotnie. Jest to zrozumiałe, zwiększony popyt zwiększa cenę. Tylko uwaga, popyt na drewno nie wzrósł skokowo tak po prostu. Oczywiście chodzi o wzrost cen węgla i gazu. Zatem mamy błędne koło, bo przez wzrost tych dwóch surowców ludzie zaczęli szukać innych zamienników surowców cieplnych. Nawet chrust nie pomógł.
Niewątpliwie będąc całkiem sprawiedliwym wzrost cen wynika także przez sankcje wprowadzone na Rosję w związku z wojną w Ukrainie. Nałożenie ich sprawiło, że eksport ze wschodu został praktycznie zahamowany. Do tej pory z kierunku wschodniego sprowadzano co roku ok. 2 mln metrów sześciennych tzw. zrębów, które wykorzystywała energetyka oraz ok. miliona metrów sześciennych drewna do produkcji.
Rafał Szefler, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego podaje, że drewno papierówkowe, najcieńsze, osiąga niewiarygodne ceny. Co ciekawe, jest droższe nawet od drewna sklejkowego. To drewno dwa lata temu kosztowało około 150 zł, dziś jego ceny dochodziły do astronomicznej kwoty ponad 700 zł. Zatem, cena drewna rośnie w zastraszającym tempie.
Odpowiedź rządu na szalejące ceny drewna
A co na to władza? Oczywiście szuka winnych. W maju wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka przyznał, że
Czasy taniego drewna się skończyły. W niektórych regionach toczy się prawdziwa wojna o ten surowiec.
Dodatkowo, ten sam minister w Sejmie jako winnych zastanej sytuacji wskazał… przedsiębiorców, którzy celowo podbijają ceny tego surowca. Powiedział, że
Przekraczają [przedsiębiorcy] stawki ofertowe Lasów Państwowych o 300-500 zł za m sześc. Czasy taniego drewna za 200-210 zł za m sześc. skończyły się bezpowrotnie.
Tymczasem z przedstawionych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska danych wynika, że w latach 2015 – 2020 pozyskiwano w polskich lasach od 35,5 do 41,6 mln metrów sześciennych drewna rocznie.
Branża drzewna na rosnące ceny drewna ma następujący postulat. Konieczne jest ograniczenie eksportu tego surowca. Przekonuje, że z tego powodu zaczyna go Polsce brakować. W konsekwencji drożeją także materiały budowlane i rosną ceny drewna na opał.