Osoby, które ogrzewają dom węglem, ekogroszkiem czy pelletem, zapłacą w tym roku za surowiec znacznie więcej. Podwyżki nie ominą jednak również tych, którzy mieszkają w budynkach wielorodzinnych z centralnym systemem ogrzewania. Jak twierdzi ekspert, w niektórych miejscowościach jeszcze tej zimy podwyżka cen ogrzewania może wynieść nawet 200 proc.
Podwyżka cen ogrzewania nawet o 200 proc.
Polacy ogrzewający dom węglem będą mogli niedługo składać wnioski o 3 tys. zł jednorazowego dodatku do węgla. Prawdopodobnie analogiczną możliwość zyskają ci, którzy ogrzewają dom pelletem lub olejem opałowym.
Problem polega na tym, że z rosnącymi cenami za ogrzewanie muszą liczyć się także osoby, które mieszkają w budynkach wielorodzinnych z centralnym systemem ogrzewania. Jak komentuje na łamach bankier.pl były prezes TGE i ekspert Instytutu Obywatelskiego Grzegorz Onichimowski, rząd powinien w związku z tym siegnąć po nadzwyczajne środki – i przygotować kompleksowy plan na poradzenie sobie z obecnym kryzysem.
Obecnie już można zaobserwować, że przedsiębiorstwa ciepłownicze – ze względu na rosnące ceny gazu i węgla – masowo zgłaszają się do URE i składają wnioski o zmianę taryf. Prezes urzędu tylko w zeszłym miesiącu zatwierdził kilkadziesiąt takich zmian.
Jak twierdzi ekspert, mieszkańcy dużych miast, takich jak Warszawa, Gdańsk czy Poznań nie powinni jeszcze ucierpieć tak mocno. Jego zdaniem podwyżka cen ogrzewania wyniesie tam około 20 proc. Znacznie gorzej może być jednak w mniejszych miejscowościach. Onichimowski ostrzega, że tam ceny mogą wzrosnąć nawet od 150 do 200 proc. Wszystko przez to, że wiele mieszkań w takich miejscowościach zasilanych jest przez osiedlowe kotłownie i miejskie ciepłownie, a nie elektrociepłownie, które wzrost kosztów prawdopodobnie przeniosą w większości na cenę energii elektrycznej.
Nie tylko ogrzewanie. Podrożeje też prąd
Niestety, wszystko wskazuje na to, że Polaków czeka nie tylko podwyżka cen za ogrzewanie, ale też – prądu. Odbiorcy indywidualni teoretycznie są w większości chronieni (przynajmniej w tym roku), ale ostatecznie nawet jeśli rachunek za prąd nie wzrośnie drastycznie, to drożejąca energia będzie miała swoje odzwierciedlenie w cenach towarów i usług. Koszty wyższych cen prądu na rynku hurtowym poniosą bowiem przedsiębiorstwa. Dodatkowo należy pamiętać, że o ile wzrost taryf na energię w 2022 r. dla gospodarstw domowych jest mało prawdopodobny, o tyle już w 2023 r. przyszłoroczne podwyżki cen mogą siegnąć nawet 180 proc.
To wszystko z kolei sprawia, że rząd powinien podjąć odpowiednie działania mające zapobiec drastycznym podwyżkom dla odbiorców indywidualnych już teraz. Na razie jednak nic nie wiadomo o tym, by rząd faktycznie pracował nad konkretnymi rozwiązaniami.