Nikt nie ma chyba wątpliwości, że sytuacja na rynku węgla jest obecnie bardzo trudna. Klienci mają problem z zakupem surowca, zwłaszcza, jeśli chcą go kupić po nieco niższej cenie. Rząd, a dokładniej Ministerstwo Aktywów Państwowych, którym kieruje Jacek Sasin, ma jednak nowy pomysł – ogrzać ma nas węgiel odzyskany z odpadów.
Polaków ma ogrzać węgiel odzyskany z odpadów
Jak informuje „Rz”, jeszcze tej zimy rządzący chcą pozyskać do 1 mln tony dodatkowego węgla – i nie mowa tutaj o węglu sprowadzanym z zagranicy, a o… wykorzystaniu surowca z hałd pogórniczych.
Co ciekawe, mimo że pomysł może wydawać się zaskakujący, prace nad odpowiednim projektem miały już trwać od kilku miesięcy. Projekt, na polecenie wicepremiera Jacka Sasina, miał prowadzić Zespół Ekspertów Gospodarczych pod przewodnictwem Marka Dietla, prezesa GPW. Okazało się, że wyniki badań są obiecujące i jest spory potencjał, by odzyskiwać węgiel z hałd górniczych, które traktowane są jako odpady. Projekt zakłada, że łącznie przy kopalniach ma się pojawić 10 instalacji umożliwiających odzyskanie węgla z hałd. Każda z instalacji ma pozwalać na odzyskanie 100 tys. ton surowca rocznie. Pozyskany w ten sposób węgiel, po zmieszaniu z surowcem lepszej jakości, miałby trafiać na rynek.
Inwestycja z pewnością nie należy do najtańszych – jednorazowy koszt 10 instalacji wyniesie ok. 150 mln zł. Do tego należy doliczyć jeszcze koszt utrzymania instalacji; szacuje się, że rocznie mogłoby to kosztować budżet państwa między 50 a 90 mln zł. Należy jednocześnie zaznaczyć, że okres użytkowania instalacji będzie ograniczony. Zespół Ekspertów Gospodarczych wylicza jednak, że instalacje mają działać co najmniej przez 5 lat.
Jak twierdzi jednak wspomniany wcześniej Zespół Ekspertów Gospodarczych, koszty poniesione na sfinansowanie inwestycji i jej utrzymanie i tak mogą być nawet 10 razy niższe, niż koszty zakupu węgla za granicą. Zaletą odzyskiwania węgla z hałd przy pomocy specjalnych instalacji jest również to, że odpadają problemy logistyczne związane z obłożeniem portów i transportem.
Eksperci: dobry pomysł, ale za późno
Plan jest ambitny – pierwsza instalacja miałaby powstać jeszcze do końca tego roku. Teoretycznie zatem, jeśli instalacja zaczęłaby działać jak najszybciej, możliwe byłoby odzyskanie przynajmniej kilkunastu-kilkudziesięciu tys. ton surowca. Niestety, zdaniem ekspertów jest to jednak nierealne. O ile sam pomysł uważają za dobry (zwłaszcza, że pozwoli na wykorzystanie i tak zalegających hałd), o tyle ich zdaniem – mocno spóźniony. Uważają, że efekty rządowych prac będzie można najwcześniej zaobserwować przed przyszłą zimą.