Spotkania prezesa Prawa i Sprawiedliwości zawsze są kopalnią cytatów. Raz łapiemy się za głowę z zażenowania, innym razem próbujemy rozgryźć co właściwie autor miał na myśli. Czasami reagujemy też zniesmaczeniem bądź zwykłym oburzeniem. W swoim najnowszym pomyśle Jarosław Kaczyński chce upaństwowić Żabki. I tu akurat nie zostawia pola do niedomówień.
Jarosław Kaczyński chce upaństwowić Żabki
Wszystko wydarzyło się w środowe popołudnie w Puławach. Jak zwykle po płomiennym wystąpieniu prezesa PiS nastąpiła seria trudnych pytań odczytywanych z karteczek. Jedno z nich dotyczyło Polskiej Grupy Spożywczej. To stworzony w kwietniu tego roku koncern zbudowany na bazie Krajowej Spółki Cukrowej. Ma on za zadanie skupienie w państwowych rękach jak największej liczby podmiotów tak, by doprowadzić do ustabilizowania cen produktów spożywczych. To z założenia projekt centralistyczny i oczywiście przywołujący na myśl czasy, gdy w Polsce niemalże wszystko było państwowe.
Wyborca zapytał zatem Kaczyńskiego o plany związane z tą grupą. Szef Prawa i Sprawiedliwości odpowiedział, że jednym z jej zadań jest „odbijanie najbardziej strategicznych części gospodarki z rąk kapitału zewnętrznego”. Dalej przeszedł do rozmowy o odkupieniu sieci elektrycznych linii kolejowych, których właścicielem jest amerykański fundusz CVC Capital Partners. A że jest on również właścicielem sklepów sieci Żabka, to Jarosław Kaczyński dodał, że… „te sklepy też być może zostaną odkupione. Idziemy w tym kierunku”. Czy czeka nas zatem wkrótce państwowa Żabka?
Narodowe spożywczaki
Co prawda biuro prasowe Żabki w odpowiedzi na pytania TVN24 odpowiedziało, że wypowiedź Kaczyńskiego nie dotyczy żadnego trwającego procesu, ale ile to już razy słyszeliśmy taką odpowiedź, która potem nie znajdowała odzwierciedlenia w faktach. Wszak Orlen stanowczo zaprzeczał, że zamierza kupić Polska Press tylko po to, żeby parę miesięcy później świętować nabycie kilkunastu dzienników regionalnych. Zresztą jakiś czas temu Orlen otworzył swoje Żabki, które jednak nie zrobiły furory, więc być może w marzeniach Daniela Obajtka (a marzą oni z Jarosławem Kaczyńskim o podobnych rzeczach) jest odbicie sieci liczącej już ponad 8500 sklepów.
Nic mnie już nie zdziwi jeśli chodzi o plany PiS na Polskę. Partia tak z pozoru radykalnie antykomunistyczna wprowadza do naszego kraju kolejne elementy bardzo PRL przypominające. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewien istotny, będący nieco obok tej sprawy, fakt. To za rządów Kaczyńskiego wprowadzono zakaz handlu w niedzielę, który – choć założenie było odwrotne – doprowadził do upadku wielu małych sklepów spożywczych. Skorzystała bowiem na tym Żabka, pozycjonując się jako pewne miejsce na zakupy w siódmy dzień tygodnia. Dziś te rodzinne sklepy, które się ostały, dostają gigantyczne rachunki za prąd i wiele z nich nie przetrwa do końca roku.
Zostaniemy z Żabkami na każdym rogu jako sklepami, z których korzystamy, bo nie mamy innego wyboru. I wtedy nagle wjedzie Orlen czy inny państwowy gigant i je przejmie. Czyli po wykończeniu małego biznesu przez duży biznes, ten drugi zostaje wchłonięty przez państwo. A my na to patrzymy i łapiemy się za głowy. Mi się od razu przypomina parapaństwo jakim jest Naddniestrze leżące w graniach Mołdawii. Tam też jest jedna firma, która już de facto rządzi państwem – od sklepów poprzez ławy rządowe. Nazywa się Sheriff. No, to jak tak dalej pójdzie, to Orlen będzie takim naszym polskim Sheriffem.