Laicyzacja polskiego społeczeństwa postępuje. Zwykle jako przykład patrzymy na uczniów masowo wypisujących się z religii. Jest jednak jeszcze jeden interesujący wskaźnik: odsetek małżeństw kościelnych. W 2021 r. tylko 57 proc. nowożeńców mogących wziąć ślub kościelny skorzystało z tej możliwości. Dziesięć lat temu było ich aż 70 proc.
W większych miastach i kilku województwach ślub kościelny bierze mniej niż połowa par
Na naszych oczach dokonuje się bardzo poważna zmiana w polskim społeczeństwie, które błyskawicznie się laicyzuje. Najbardziej medialnym przejawem tego procesu jest oczywiście coraz częstsza rezygnacja uczniów z uczęszczania na lekcje religii. Dla Kościoła to o tyle poważny problem, że w przypadku osób niepełnoletnich zgodę na rezygnację z katechezy muszą wyrazić rodzice. Zjawisko obejmuje nie tylko szkoły średnie, ale także te podstawowe. Wydaje się więc, że religia przestaje być czymś kluczowym nie tylko dla najmłodszych obywateli, ale także dla pokolenia ich rodziców.
Sama katecheza to temat bardzo medialny. Zwłaszcza że władze oświatowe robią wszystko, byleby zatrzymać na niej uczniów. Przykładem może być próba wprowadzenia obowiązku uczęszczania na któryś z „wychowawczych” przedmiotów: religię lub etykę. W międzyczasie laicyzacja obejmuje także kolejne bardzo ważne sfery życia rodzinnego Polaków. Spada na przykład odsetek małżeństw kościelnych.
Szczegółowe dane statystyczne na temat różnych aspektów laicyzacji w Polsce opublikowała Kartografia Ekstremalna. Znajdziemy tam między innymi informację, że w zeszłym roku w skali całego kraju 53,7 proc. wszystkich małżeństw było wyznaniowych. W 2011 r. odsetek ten wynosił dużo więcej, bo 64,9 proc.
Warto przy tym zauważyć, że nie każda para planująca zawrzeć związek małżeński ma w ogóle możliwość wzięcia ślubu kościelnego. Są przecież jeszcze rozwodnicy. Jeżeli ich uwzględnimy, to odsetek małżeństw kościelnych w 2021 r. wynosił jedynie 57 proc. Wśród wszystkich małżonków spełniających kryteria dopuszczające do związku sakramentalnego decydowało się na to 70 proc. z nich.
Ciekawe jest także spojrzenie na statystyki dla największych miast w Polsce. W przypadku Warszawy małżeństwa wyznaniowe stanowią jedynie 43,7 proc. całości. Małżeństwa cywilne osób nierozwiedzionych to jednak tylko 36 proc. Stolica nie odbiega jakoś bardzo od średniej dla miast powyżej 100 tys. mieszkańców. Tutaj ślub kościelny bierze 44,8 proc. Śluby cywilne nierozwiedzionych to 33,4 proc.
Spadający odsetek małżeństw kościelnych to rezultat tego, że młodszym Polakom religia obojętnieje
Szymon Pifczyk z Kartografii Ekstremalnej zauważył, że w zachodniej Polsce trudno dziś szukać powiatu, gdzie więcej niż co druga para pobierałaby się w kościele. Rzeczywiście, można wskazać części Polski, w których rezygnacja ze ślubu kościelnego jest zjawiskiem dużo częściej występującym. To przede wszystkim większe miasta i ich okolice, ale także województwa: Zachodniopomorskie, Lubuskie, Dolnośląskie i Warmińsko-Mazurskie.
Dlaczego jednak odsetek małżeństw kościelnych spadł tak bardzo i zarazem tak szybko? Odpowiedź na to pytanie jest bardziej skomplikowana, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Przede wszystkim: należy uwzględnić to, że Polacy coraz częściej się rozwodzą. Takie osoby nie mają już możliwości wzięcia ponownego ślubu kościelnego. Dotyczy to dwóch największych Kościołów w naszym kraju: katolickiego i prawosławnego.
Odstępstwa od tej reguły są bardzo rzadkie. Chodzi o unieważnienie sakramentu małżeństwa, które katolicy bardzo często nazywają „rozwodem kościelnym„. Po ostatnich głośnych przypadkach nie ma się co im zresztą dziwić. Gdyby jednak mieszkańcy naszego kraju traktowali nauczanie swoich duszpasterzy śmiertelnie poważnie, to nie przyszłyby im do głowy ani rozwody, ani też „życie w grzechu cudzołóstwa”. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że zinstytucjonalizowana religia Polakom obojętnieje. Wydaje się więc, że teza o postępującej laicyzacji społeczeństwa stanowi najlepsze wyjaśnienie całego fenomenu.
Jak to się stało, że niegdysiejszy bastion tradycyjnego chrześcijaństwa zdaje się wstępować na drogę, którą wcześniej przeszła Irlandia? Z pewnością wpływ ma na to rozdźwięk pomiędzy nauczaniem duchownych a tym, w jaki sposób Polacy żyją. To te „zmiany kulturowe”, przed którymi tak przestrzegają rodzimi konserwatyści.
Równocześnie jednak nie da się w pełni zignorować zachowania samego Kościoła. Nie jest tajemnicą, że obecny sojusz tronu z ołtarzem stanowi poważne obciążenie wizerunkowe dla tego drugiego. Nie pomaga też to, że Kościół w dzisiejszych czasach nie potrafi ani przyznać się do żadnego błędu i skorygować swoje postępowanie, ani nawet zaoferować młodszym pokoleniom jakiegokolwiek pozytywnego przekazu.