ChatGPT a prawa autorskie: czy można dowolnie korzystać z treści generowanych przez najpopularniejszą obecnie sztuczną inteligencję? Sami twórcy wydają się do tego zachęcać. A narzędzie potrafi naprawdę wiele, generując nie tylko całe teksty, ale i hasła reklamowe, a nawet projekty umów i regulaminów.
ChatGPT a prawa autorskie
ChatGPT to prototypowy chatbot stworzony przez OpenAI, który dostępny jest pod tym adresem. Oprogramowanie ma nie tyle naśladować człowieka i pozwalać na rozmowę, ile nawet wspierać codzienną pracę, wyręczając użytkownika w kreatywności. Program z powodzeniem tworzy hasła reklamowe, nazwy firm, czy też całe artykuły na dowolny temat. Chatbot jest w stanie napisać rozprawkę maturalną – i to z odniesieniem do konkretnych tekstów kultury, faktycznie argumentując tezę konkretnymi i rzeczywistymi przykładami.
Program został już okrzyknięty początkiem końca copywriterów, będąc w stanie generować proste teksty „o niczym”, nasycone odpowiednią frazą: na przykład o tym, czy najbliższa niedziela będzie handlowa. Już teraz widać, że wiele osób deklaruje, iż ChatGPT stworzyło im opisy na stronę internetową, czy też jakiś fragment – na przykład – pracy domowej, czy też pracy dyplomowej. Czy takiemu programowi przysługują prawa autorskie, które wyłączają możliwość dowolnego kopiowania treści i traktowania ich jak swoje?
Zgodnie z ustawą o prawach autorskich i prawach pokrewnych, utwór to każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, który został utrwalony. Najistotniejszą kwestią w kontekście omawianego tematu jest to, czym w istocie można określić działalność twórczą: czym jest w zasadzie „twórczość” i – w konsekwencji – „twórca”. Twórcą jest człowiek. Przyjmuje się dlatego, że przejaw działalności twórczej algorytmów, programu komputerowego, utworem nie jest i taki wytwór nie podlega ochronie prawnej.
Ale czy na pewno?
Pojawia się też pewien problem wtórny. Skoro SI nie jest w stanie stworzyć utworu w rozumieniu prawa autorskiego, to należy traktować je jako narzędzie. A więc to użytkownik, człowiek, który wydaje polecenie sztucznej inteligencji, wydaje się być twórcą dzieła. Tutaj jednak także prawnicy wskazują, że trudno samo wpisanie frazy w pole tekstowe traktować jako przejaw działalności twórczej.
Prawo autorskie – przynajmniej w teorii – nie przysługuje więc sztucznej inteligencji.
Sam chatbot na pytanie, kto jest właścicielem praw autorskich do generowanych treści, odpowiada:
Jako sztuczna inteligencja nie posiadam własności intelektualnej ani praw autorskich. Jestem wyłączną własnością firmy OpenAI, która stworzyła mnie i zapewnia moją infrastrukturę oraz dostęp do danych. Wszelkie treści, które generuję są własnością OpenAI.
To, czy faktycznie taka deklaracja – nawet zawarta w regulaminie korzystania z usługi – ma jakieś znaczenie, to jednak inna kwestia. Na pewno temat warty jest obserwacji. Prawo autorskie będzie musiało się w końcu dostosować i dostrzec to, że sztuczna inteligencja jest w stanie podejmować działalność twórczą.