Duńczycy chcą anulować święto, żeby było więcej na zbrojenia

Państwo Zagranica Dołącz do dyskusji
Duńczycy chcą anulować święto, żeby było więcej na zbrojenia

Mało kto w Polsce uważa, że nie powinniśmy inwestować w obronność. Kłopot zaczyna się w momencie, gdy zdajemy sobie sprawę, że Patriotów, myśliwców czy granatników z reguły nie dostaje się ot tak, w prezencie. Zbrojenia w Danii na przykład będą miały swój wymierny koszt. Wiele wskazuje, że zniknąć może obchodzone od setek lat święto.

Chodzi o czwarty piątek po świętach wielkanocnych, znany w Danii jako Store Bededag – „wielki dzień modlitwy”. Święto zostało wprowadzone jeszcze w 1686 r. i przetrwało do dziś. Premier Mette Frederiksen proponuje jednak, żeby z wolnego w ten dzień zrezygnować.

Duńczycy mają obecnie 11 dni ustawowo wolnych w roku. Jeśli propozycja przejdzie, będzie ich dziesięć, a w Store Bededag będzie się wypracowywać PKB, by było z czego zapłacić na zbrojenia. A Dania, podobnie jak cała Europa, zbroi się po napaści Rosji na Ukrainę. 

Zbrojenia w Danii kosztem dnia wolnego?

Premierka Danii chce osiągnąć wymagany przez NATO pułap przekazywania 2 proc. PKB na obronność. Władze kraju sugerują, że lepiej pracować o jeden dzień w roku dłużej niż na przykład zadłużać się na potęgę. Nie każdy jest rzecz jasna zadowolony. Frederiksen ledwo co zaczęła swoją drugą kadencję na stanowisku premierki, a w kampanii jakoś temat cięcia dnia wolnego się nie pojawił.

Głośno przeciw likwidacji święta protestuje też rzecz jasna kler czy szerzej – środowiska religijne. 

„Uważam jednak, że (rezygnacja ze święta) to stosukowo niska cena do zapłacenia – zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że mamy wojnę na naszym kontynencie” – broni swojej propozycji Mette Frederiksen.

W Polsce podobna propozycja na razie nie padła – choć nasz program zbrojeń jest nieporównywalnie ambitniejszy od tego duńskiego. Trudno sobie zresztą wyobrazić rząd PiS proponujący rezygnację z kościelnego święta. Do tego zbliżają się wybory – słyszymy więc, że stać nas i na jedną z najpotężniejszych armii Europy, i na bardzo rozbudowany socjal i na niebranie pieniędzy z Unii (choć tu czasem narracja się zmienia). Spina się to wszystko w uniwersum politycznym. Po wyborach pewnie usłyszymy, że nasze zbrojenia będą miały całkiem konkretny koszt – zapewne wyższy niż rezygnacja z jednego wolnego dnia.