Płatności odroczone stały się przebojem w branży ecommerce i obecnie napędzają rynek pozabankowego kredytu konsumenckiego. Pojawiło się jednak widmo dodatkowej regulacji „zakupów na wirtualny zeszyt”. Pracownicy NBP uważają, że płatności odroczone i kredyt konsumencki z punktu widzenia przepisów to właściwie jedno i to samo. To oznacza ten sam reżim prawny i taki sam nadzór KNF.
Cała branża ecommerce inwestuje w płatności odroczone, które konsumenci wręcz pokochali
Czy płatności odroczone i kredyt konsumencki powinny być traktowane w taki sam sposób? Dwaj pracownicy Departamentu Systemu Płatniczego NBP Paweł Pisany i Tomasz Gromek uważają, że „zakupy na wirtualny zeszyt” powinny podlegać dokładnie temu samemu reżimowi prawnemu. A i to w najlepszym wypadku. Oznacza to między innymi objęcie płatności odroczonych nadzorem ze strony Komisji Nadzoru Finansowego. Swoim stanowiskiem na ten temat podzielili się na łamach Obserwatora Finansowego.
Warto zadbać, aby usługi BNPL były świadczone w Polsce w reżimie kredytu konsumenckiego przez instytucje podlegające (od 2024 r., zgodnie z ustawą antylichwiarską) nadzorowi KNF. Należy zwalczać wszelkie próby arbitrażu regulacyjnego w tym zakresie. Ponadto regulator i nadzorca w swojej praktyce musi brać pod uwagę specyfikę BNPL oraz ryzyka o charakterze społecznym (pętla zadłużeniowa, ryzyka dla prywatności czy też kwestia etycznego wykorzystania danych w szerokim kontekście)
Warto w tym momencie wyjaśnić kluczowe pojęcia. BNPL to skrót od angielskiego „buy now, pay later”. Chodzi właśnie o płatności odroczone. Arbitraż regulacyjny to nic innego jak wykorzystanie różnic w stopniu uregulowania działalności bankowej i sektora pozabankowego. Najczęściej z tym pojęciem mamy do czynienia w przypadku wszelkiej maści parabanków.
W tym jednak przypadku nie sposób nie zauważyć, że własne płatności odroczone stara się wprowadzić na rynek praktycznie każdy większy podmiot działający w branży ecommerce. Wskazać można tutaj choćby InPost i Allegro. Czy ewentualne upowszechnienie się poglądów Pisanego i Gromka może pokrzyżować te plany? Teoretycznie konstruowane przez branżę płatności odroczone zakładają współpracę z którymś z banków. Pracownicy NBP formułują jednak kolejną tezę, która może już stanowić potencjalne ryzyko dla dalszego rozwoju płatności odroczonych w Polsce.
Płatności odroczone i kredyt konsumencki są do siebie na tyle zbliżone, że można przyznać rację Pisanemu i Gromkowi
Pisany i Gromek sugerują wręcz, że płatności odroczone można by potraktować bardziej surowo, niż typowy kredyt konsumencki.
Jeśli spojrzeć na istotę i mechanizm BNPL, to można nawet bronić tezy, iż powinien on stać się kwalifikowaną formą kredytu konsumenckiego z dodatkowymi, specyficznymi wymogami (dostosowanymi do innowacyjnych kanałów dystrybucji na odległość), lecz w żadnym razie wymogi te nie powinny być łagodniejsze niż w przypadku tradycyjnego kredytu konsumenckiego
Dobra wiadomość dla branży ecommerce i dla konsumentów jest taka, że panowie wyraźnie zaznaczają, że głoszą wyłącznie własne poglądy. Tym samym wygłaszając je, nie reprezentują w żaden sposób stanowiska Narodowego Banku Polskiego. Zła jest taka, że Pisany i Gromek mogą mieć rację, twierdząc, że płatności odroczone i kredyt konsumencki powinny być ujęte w ten sam reżim prawny, bo jedno jest po prostu formą drugiego. Wystarczy przyjrzeć się uważnie definicji z art. 3 ustawy o kredycie konsumenckim.
Kredyt konsumencki to umowa o kredyt w wysokości nie większej niż 255 550 zł. Jedną ze wskazanych wprost form takiego kredytu jest wskazana w ust. 2 pkt 3) umowa o odroczeniu konsumentowi terminu spełnienia świadczenia pieniężnego. Ma to jednak miejsce wyłącznie wówczas, gdy konsument musi ponieść koszty związane z odroczeniem spełnienia świadczenia. W przeciwnym wypadku zastosowanie ma wyłączenie z art. 4 ust. 1 pkt 1) tej samej ustawy.
Nadzór KNF i dokładne regulacje prawne byłyby dobrą wiadomością dla konsumentów
Łagodniejszego uregulowania płatności odroczonych można by bronić. W końcu chodzi w nich właśnie o to, by kupujący nie ponosił żadnych dodatkowych kosztów późniejszej zapłaty. Ta pojawia się dopiero wraz z jakimś problemem z terminową spłatą. Z drugiej jednak strony, za towar sprzedawcy ktoś musi zapłacić. Robi to kredytodawca, któremu konsument musi po prostu zwrócić pieniądze. Tym samym ponownie wypełniamy definicję kredytu konsumenckiego. Tym razem mamy jednak do czynienia z art. 3 ust. 2 pkt 4).
Problem nie jest wcale błahy. Pisany i Gromek wskazują na to, że to płatności odroczone stanowią obecnie czynnik napędzający rynek kredytu konsumenckiego w Polsce. Przytaczają przy tym branżowe dane sugerujące, że całkowita wartość finansowania uzyskanego przez konsumentów poprzez płatności odroczone może sięgać nawet 6 miliardów złotych.
Równocześnie autorzy opracowania trafnie wskazują potencjalne zagrożenia wynikające z upowszechnienia się tej formy płatności. Pętla zadłużeniowa to spłacanie pożyczek pożyczkami, problem znany ze świata chwilówek. Etyczne wykorzystanie danych i zagrożenia dla prywatności konsumentów to dość palące współczesne problemy. Objęcie płatności odroczonych szczególnym nadzorem instytucji państwa byłoby więc dobrą wiadomością dla konsumentów. Równocześnie mogłoby to jednak spowolnić ich rozwój.