Już 1 maja wejdą w życie przepisy, które ustanawiają nowe obowiązki sprawozdawcze na portale typu marketplace. Allegro, OLX, Vinted czy Booking będą przekazywać Skarbówce informacje o sprzedających. Przy okazji mogliśmy usłyszeć, że szykuje się także nowy podatek podatek od sprzedaży rzeczy używanych. Nic z tych rzeczy: taki podatek obowiązuje już od dawna.
Rzekomy nowy podatek od sprzedaży rzeczy używanych to po prostu stara część składowa podatku PIT
Zbliża się ważna data dla istotnej części branży ecommerce, o której co jakiś czas przypominamy na łamach Bezprawnika. Z dniem 1 maja wejdą w życie przepisy, które sprawią, że portale typu marketplace będą musiały zbierać informacje o swoich sprzedających.
W grę wchodzą między innymi dochody przez nich uzyskiwane, numer rachunku bankowego, z którego korzystają, czy wszelkie składki, prowizje i podatki zatrzymane lub pobrane przez danego operatora platformy. Zakres przedmiotowy przygotowywanej regulacji obejmuje sprzedaż towarów, usług, najem nieruchomości i miejsc parkingowych oraz wynajmowanie środków transportu.
Zgromadzone w ten sposób dane trafią do organów podatkowych. Pierwsze roczne sprawozdania od internetowych platform sprzedażowych otrzymają już w styczniu 2024 r. Możliwe zresztą, że dane trafią do Skarbówki wcześniej. Przepisy dają w końcu możliwość Szefowi Krajowej Administracji Skarbowej zażądania przekazania raportów na bieżąco. Nowy obowiązek sprawozdawczy to nie fanaberia krajowego ustawodawcy. Chodzi o wdrożenie unijnej dyrektywy DAC7. Jej celem jest oczywiście walka ze zjawiskiem uchylania się od obowiązków podatkowych przez sprzedawców i uszczelnienie całego systemu.
Mamy jednak dobrą wiadomość. Wbrew informacjom powielanym w ostatnich dniach, żaden nowy podatek od sprzedaży rzeczy używanych nie został wprowadzony. To znaczy: taki podatek obowiązuje już od dłuższego czasu. Ściślej mówiąc, sprzedaż rzeczy ruchomych co do zasady podlega opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Dotyczy to także rzeczy używanych wystawianych na internetowych portalach typu marketplace.
W art. 10 ust. 1 pkt 8) znajdziemy jednak pewne istotne zastrzeżenie. Odpłatne zbycie rzeczy stanowi źródło przychodów,
jeżeli odpłatne zbycie nie następuje w wykonaniu działalności gospodarczej i zostało dokonane (…) przed upływem pół roku, licząc od końca miesiąca, w którym nastąpiło nabycie; w przypadku zamiany okresy te odnoszą się do każdej z osób dokonującej zamiany
Obowiązek raportowania o sprzedających sprawi, że trudno będzie ukryć okazjonalną sprzedaż przed Skarbówką
Rozumieć to należy w taki sposób, że dochód ze sprzedaży rzeczy dokonanej przed upływem 6 miesięcy od wejścia w jej posiadanie, podlega całkowicie normalnemu opodatkowaniu podatkiem PIT. Siłą rzeczy, żeby mówić o jakimkolwiek dochodzie, cena sprzedaży rzeczy musi być wyższa niż cena jej zakupu. W przeciwnym wypadku mielibyśmy do czynienia ze stratą. Warto wspomnieć, że nie ma tutaj jakiejś osobnej kwoty wolnej od podatku. Korzystamy w takim przypadku z tej samej puli dla wszystkich naszych dochodów, która wynosi obecnie 30 tys. zł.
Po upływie 6 miesięcy nie musimy takiej sprzedaży uwzględniać w zeznaniu rocznym, a więc sprzedajemy rzeczy używane bez podatku. Tego typu ulgowe traktowanie nie dotyczy jednak przedsiębiorców. Przytoczona przed chwilą brzmi dokładnie tak, jak ten rzekomy nowy podatek od sprzedaży rzeczy używanej, prawda? W rzeczywistości pod tym względem po 1 maja nie zmienia się nic szczególnie istotnego.
Całe zamieszanie wydaje się mieć swoje źródło właśnie w obowiązku raportowania nałożonym na platformy typu marketplace. Do tej pory wykrycie takiej okazyjnej sprzedaży podlegającej opodatkowaniu było stosunkowo trudne. Teraz, gdy informacje o sprzedawcach zaczną spływać do organów podatkowych, dużo trudniej będzie uchylić się od opodatkowania.
Nie sposób przy tym nie wspomnieć, że nowe przepisy zawierają pewne limity. Obowiązkowi raportowania nie będą podlegać sprzedawcy, którzy w okresie sprawozdawczym wynoszącym rok zawarli mniej niż 30 transakcji sprzedaży towarów lub jeżeli ich łączny przychód ze sprzedaży nie przekroczył 2 tys. euro. Osoby od czasu do czasu sprzedające używane rzeczy ze swojego prywatnego majątku mogą spać spokojnie.
Warto jednak zauważyć, że próg 2 tys. euro jest niski. To w końcu niecałe 10 tys. zł. Podatek od sprzedaży rzeczy używanych powinien więc zainteresować osoby, które chcą sprzedać w Internecie np. wysokiej klasy komputer stacjonarny, drogi sprzęt gospodarstwa domowego, albo cenną biżuterię. Istnieje spora szansa, że o takiej transakcji organy podatkowe się dowiedzą od platformy ecommerce.