Lewica chce by polscy pracodawcy wypłacali pełne wynagrodzenie na L4.
Anna Maria Żukowska, posłanka Lewicy, przypomniała dziś ze sceny w Olsztynie jeden z przewijających się od czasu do czasu postulatów klubu parlamentarnego, dotyczący wypłacania pełnego wynagrodzenia dla pracowników pozostających na L4. No i mam z tym postulatem problem, bo jest to z jednej strony bardzo dobry pomysł, a z drugiej strony bardzo zły.
Pełne wynagrodzenie na L4
Dlaczego wypłacanie pełnego wynagrodzenia na L4 to bardzo dobry pomysł? W pierwszej chwili pomyślmy o wszystkich tych, którzy zachorują. Ludzka fizyczność jest ułomna i w zasadzie każdemu zdarza się w toku roku mniej lub bardziej zachorować. A przecież pracownik etatowy ma z reguły stały zakres wydatków – czynsze, jedzenie, samochody – którym musi sprostać. Ba, choroba z reguły wiąże się z dodatkowymi wydatkami, takimi jak leki czy konsultacje z lekarzami.
https://twitter.com/__Lewica/status/1659590114396327938
Oczywiście łatwo budować sobie na takie okoliczności poduszki finansowe, ale to jest proste tylko z punktu widzenia odnoszącego sukcesy pracownika. A przecież dopiero co pisaliśmy na przykład o pracownikach sektora publicznego, których państwo polskie głodzi i upokarza, woląc organizować plebiscyty rozdawnictwa.
Czy obniżanie wynagrodzenia do 80 proc. w czasie L4 jest więc „karaniem za chorowanie”? Brzmi to okrutnie, ale tak właśnie jest. A przecież na dodatek taki pracownik traci w tym czasie prawo do wykonywania nadgodzin czy bardzo często stosowane przez zakłady pracy różne formy premii – na przykład frekwencyjnej.
Ale 100 proc. wynagrodzenia na L4 to też problem systemowy
Uważam jednak, że warto o polskich pracownikach pisać nie tylko dobrze, choć Lewica uwielbia uderzać w tony biednych ludzi wyzyskiwanych przez żądnych krwi kapitalistów. Zresztą, nie musimy się przecież ograniczać do Polski. Od kilku dni internet podbija historia Brytyjczyka, który pozwał swojego pracodawcę, bo przez 15 lat nie dostał podwyżki wynagrodzenia – warto dodać, że przez cały ten czas przebywa na L4.
L4, choć systemowo zarezerwowany jest dla chorób, bywa też przez pracowników nadużywany. Bardzo często jest zasłoną dla lenistwa lub urlopu. Wszyscy chyba kojarzymy z mediów społecznościowych historie kolegów z pracy, którzy byli tak ciężko chorzy, że aż odnaleźli się na jakiejś greckiej plaży. Proszę się nie oburzać, bo fikcyjne L4 to prawdziwa plaga nadużyć, z którą walczy intensywnie ZUS oraz Ministerstwo Zdrowia.
80-procentowe wynagrodzenie na L4 pełni kilka funkcji
Chory pracownik to często problem pracodawcy. Po pierwsze – traci on moce przerobowe, a jednocześnie przynajmniej na początku musi wypłacać mu wynagrodzenie. Ale to też często obawa o niską jakość pracy czy zarażanie współpracowników. Nie jest więc tak, że racjonalny pracodawca chciałby, by chorzy ludzie przychodzili za wszelką cenę do pracy.
80-procentowe wynagrodzenie nie do końca jest więc narzędziem ochrony pracodawcy. To funkcja uboczna. Ustawodawca skonstruował przepisy w taki sposób, by pracownicy unikali L4, gdy nie jest to konieczne. Jest to w dużej mierze właśnie mechanizm zabezpieczenia przed lenistwem i wyłudzeniami. Problemem tej konstrukcji jest natomiast to, że cierpią na tym realnie chorzy ludzie.
Czy można to jakoś systemowo rozwiązać? Niestety obawiam się, że polska debata publiczna sprowadzi to wyłącznie do wzajemnej nawalanki. Lewica będzie atakować „cwaniaczków przedsiębiorców”, a z kolei środowiska liberalne gospodarczo będą wyłącznie podnosiły argument, że „kto nie pracuje, ten nie je”.