Kiedy już człowiek myśli, że w polityce niżej upaść się nie da, to rosyjski satrapa rządzący Białorusią wpada na jakiś nowy pomysł. Tym razem Aleksander Łukaszenka chce sądzić zmarłych. Nie byle jakich, bo tamtejsze sądy mają zabrać się przede wszystkim za żołnierzy polskiej armii Krajowej.
Sądzenie zmarłych kojarzy się raczej ze średniowiecznym trupim synodem. Białoruski reżim idzie jednak o krok dalej
Białoruskie władze postanowiły wymyślić kolejną złośliwostkę względem Polski. Po niszczeniu polskich cmentarzy oraz fetowaniu zdrajcy Emila Czeczki przyszła pora na kolejnego psikusa. Wymyśliły więc organizowanie współczesnego odpowiednika słynnego trupiego synodu z 897 roku. Warto wspomnieć, że Aleksander Łukaszenka chce sądzić zmarłych na dużo większą skalę. Stosowną ustawę w tej sprawie przyjęła już izba niższa tamtejszego parlamentu.
O co dokładnie chodzi? Białoruś postanowiła zmienić tamtejszy kodeks postępowania karnego, między innymi w części dotyczącej przesłanek wykluczających wszczęcie postępowania karnego. Najbardziej oczywistą wydaje się śmierć oskarżonego. Władze w Mińsku doszły jednak do wniosku, że sprawcy zbrodni, które nie ulegają przedawnieniu, powinni być sądzeni pomimo tej „drobnej” niedogodności.
Na pierwszy rzut oka mowa tutaj o bardzo poważnych przestępstwach. Chodzi bowiem o ludobójstwo, prowadzenie wojny napastniczej, ekobójstwo, terroryzm i naruszenie praw i zwyczajów wojennych. Wydawać by się mogło, że pomysł jest dziwny, ale dość zrozumiały. Warto jednak przypomnieć, że mówimy tutaj o reżimie Łukaszenki. W tym kontekście należałoby zwrócić uwagę na wypowiedź prokuratora generalnego Republiki Białorusi Andreja Szwieda z 2021 r, na którą zwraca uwagę dziennik Fakt.
Szwied przekonywał, że podległe mu służby zajmą się ściganiem zbrodniarzy wojennych, którzy w czasie II wojny światowej mieli mordować Białorusinów. Wśród nich wymienił nie tylko niemieckich SS-manów, ale także żołnierzy polskiej Armii Krajowej.
W tym momencie ktoś mógłby zwrócić uwagę, że rzeczywiście mieliśmy do czynienia z członkami polskiego powojennego podziemia antykomunistycznego, którzy dopuszczali się zbrodni na Białorusinach. Przykładem może być masakra w Zaleszanach. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że reżimowi Łukaszenki chodzi o jakąkolwiek prawdę historyczną czy sprawiedliwość. Świadczy o tym wyraźnie sam kształt nowego prawa.
Aleksander Łukaszenka chce sądzić zmarłych, chyba że mowa o siepaczach NKWD mordujących Białorusinów
Otóż nie dość, że Aleksander Łukaszenka chce sądzić zmarłych, to jeszcze zamierza ciągać przed sądami ich żyjących potomków. Białoruska ustawa zakłada, że interesy oskarżonego zmarłego będą reprezentować właśnie jego najbliżsi krewni. Dopiero w momencie, gdy ci zrezygnują z udziału w procesie lub nie uda się ich ustalić, w grę wchodzi powołanie zawodowego prawnika jako obrońcy z urzędu. To wręcz zaskakujące, że reżim nie wpadł na pomysł wymierzania kary potomkom zmarłego w jego zastępstwie.
Jak się łatwo domyślić, decyzja białoruskich władz wywołała całkiem sporo kpin także wśród tamtejszych opozycjonistów. Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce, wyraźnie dostrzega intencję uderzenia nowym prawem właśnie w nasz kraj.
To jest próba przepisania historii. W ten sposób oni chcą karać historię i wprowadzić zasadę, że wszystko, co jest związane z Rosją, to jest dobre, a inna historia nie może istnieć. Wszyscy inni to zdrajcy, przestępcy, okupanci. To jest dzikie. Wszystko, co teraz się dzieje na Białorusi, jest ciężkie do zrozumienia. Możemy próbować to wytłumaczyć w sposób racjonalny, ale to się nie da.
W tym momencie warto przypomnieć, że sam Aleksander Łukaszenka jest obecnie już tylko rosyjskim satrapą utrzymującym się siłą u władzy po sfałszowanych wyborach w 2020 r. Podczas swoich wieloletnich rządów na wszelkie sposoby zwalczał białoruską tożsamość narodową. Wszystko po to, by zastąpić ją rosyjską albo po prostu sowiecką. Najlepiej widać to już po samej oficjalnej fladze Republiki Białoruś. Barwy narodowe zastąpiła symbolika z czasów ZSRR.
Nic więc dziwnego, że Łatuszka zasugerował dyktatorowi, by postawił przed sądem Adolfa Hitlera, skoro tak bardzo chce ścigać zmarłych zbrodniarzy. Równocześnie światowy związek weteranów AK wbija białoruskiemu reżimowi szpilkę:
Gdyby chcieli prawdy, to powinni postawić przed sądem tysiące żołnierzy radzieckiego NKWD, którzy odpowiadają za zamordowanie około 100 tys. Białorusinów.