Wielu właścicieli psów traktuje swoich pupili niczym członków rodziny. Nic dziwnego, że ich odejście to dla nich trudny i bolesny czas. Łatwo wówczas zapomnieć o formalnościach, z jakimi wiąże się w Polsce śmierć psa. Na szczęście nie ma ich zbyt wiele.
Bezduszne polskie prawo klasyfikuje ciało ukochanego domowego zwierzaka po prostu jako padlinę
Psy niestety żyją zauważalnie krócej od ludzi. Oznacza to, że niemal każdy właściciel prędzej czy później będzie musiał sobie poradzić z odejściem swojego pupila. Jako że wiele osób traktuje psy niemalże na równi z członkami rodziny, śmierć psa wiąże się z silnymi i bolesnymi przeżyciami. Oznacza również konieczność uporania się z wymaganiami stawianymi w takiej sytuacji przez przepisy prawa. Nie ma ich wiele, choć niektóre z nich mogą się wydawać wręcz bezduszne.
Przede wszystkim właściciele zmarłych czworonogów nie mają dowolności w kwestii tego, co zrobią z ciałem zwierzęcia. Obowiązująca interpretacja przepisów ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi zakłada, że właściciel nieruchomości powinien pozbyć się ze swojej nieruchomości ciała swojego zmarłego psa. Istnienie takiego obowiązku wynika z art. 22 ust. 1
Właściciel, posiadacz lub zarządzający nieruchomością są obowiązani utrzymywać ją w należytym stanie higieniczno-sanitarnym w celu zapobiegania zakażeniom i chorobom zakaźnym, w szczególności:
1) prowadzić prawidłową gospodarkę odpadami i ściekami;
2) zwalczać gryzonie, insekty i szkodniki;
3) usuwać padłe zwierzęta z nieruchomości;
4) usuwać odchody zwierząt z nieruchomości.
Zdrowy rozsądek podpowiada, że pochowanie zwierzęcia we własnym ogródku powinno spełnić zadość temu wymogowi. Warto jednak pamiętać, że mieszkamy w Polsce. W naszym kraju niemożliwe jest przecież nawet rozsypanie ludzkich prochów w zgodzie z przepisami. To poniekąd wyjaśnia, czemu tak restrykcyjna interpretacja zyskała popularność. Ktoś mógłby stwierdzić, że nie ma przepisu, który wprost ustanawiałby zakaz. To jednak nie do końca prawda. Znajdziemy takowy w art. 162 §1 kodeksu wykroczeń.
Kto w lasach zanieczyszcza glebę lub wodę albo wyrzuca do lasu kamienie, odpady, złom lub padlinę niebędące odpadami lub inne nieczystości, albo w inny sposób zaśmieca las,
podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 500 złotych.
Niestety, ustawodawca klasyfikuje ciało naszego ukochanego pupila jako „padlinę”. Będzie zaś tylko gorzej.
Śmierć psa to kolejna okazja dla państwa, by obciążyć obywatela dodatkowymi kosztami
Co właściciel psa powinien w takiej sytuacji zrobić z ciałem? Przepisy dopuszczają dwie możliwości. Możemy pochować zwierzę na specjalnie wyznaczonym cmentarzu, co oczywiście wiąże się z kosztami. Zwłoki mogą na nasze życzenie zostać skremowane. Alternatywę stanowi oddanie ciała do lecznicy weterynaryjnej i przeznaczenie go do utylizacji.
Trzeba jednak pamiętać, że pod terminem „utylizacja” kryje się dołączenie zwłok do innych odpadów medycznych. Jeżeli komuś kojarzy się to z wyrzuceniem martwego psa na śmietnik, to nie będę krytykować takiej interpretacji pomimo świadomości istnienia bardzo subtelnych różnic. Jak się łatwo domyślić, będziemy musieli za to jeszcze zapłacić. Koszt do niedawna wynosił ok. 10 zł za kilogram masy psa.
Jeżeli jednak chcielibyśmy zignorować przepisy i pochować psa we własnym ogródku, to powinniśmy liczyć się z koniecznością zapłacenia mandatu. Kara wynosi zwykle od 500 do 1000 zł.
Śmierć psa oznacza także wygaśnięcie obowiązku podatkowego związanego z tzw. opłatą za posiadanie psa. Oznacza to tyle, że mamy 14 dni na zgłoszenie właściwemu organowi podatkowemu. W tym przypadku stosowne oświadczenie do urzędu naszej gminy. Od tego momentu nie musimy już uiszczać daniny.
Jeżeli nasz pies był zaczpiowany i zarejestrowany w stosownej urzędowej bazie danych, to przy okazji wnosimy o jego wyrejestrowanie. W obydwu przypadkach urząd nie pobierze od nas żadnej opłaty administracyjnej. Co do zasady nikt nie powinien od nas wymagać żadnego dokumentu poświadczającego śmierć psa.