Temat uznania śląskiego etnolektu za język regionalny jest obecny w województwie śląskim i opolskim od wielu lat. W tym momencie staje się on jednak sprawą wagi ogólnokrajowej, gdyż wielu polityków opozycji, którzy mają okazje przejąć władzę, deklarowało chęć nadania śląskiemu takiego właśnie statusu. Wiązałoby się to z wieloma przywilejami, które przysługują obecnie tylko i wyłącznie językowi kaszubskiemu.
Politycy KO, Trzeciej Drogi i Lewicy murem za językiem śląskim, a nawet uznaniem Ślązaków za mniejszość etniczną
Deklarację poparcia dla ustanowienia kolejnego języka regionalnego złożył niedawno Donald Tusk. W przemówieniu, które zostało wygłoszone w Radzionkowie, zapewniał on, że Ślązacy mają prawo mieć swój regionalny język. Odwoływał się także do faktu powstawania wielu publikacji literackich, a także sztuk teatralnych, w których język śląski jest używany, co ma potwierdzać konieczność jego kodyfikacji i uznania go przez Sejm za język regionalny. Podobne deklaracje zostały ostatnio złożone przez polityków Trzeciej Drogi oraz Lewicy. W akcję promocji języka śląskiego włącza się od lat europoseł Nowej Lewicy Łukasz Kohut, znany z niedawnego wygłoszenia pierwszego przemówienia po śląsku w Parlamencie Europejskim, które wprawiło tłumacza w niemałą konsternację.
Wielu mieszkańców regionu jest podekscytowanych wizją, którą roztoczył przed nimi były przewodniczący Rady Europejskiej, dlatego że obietnica uznania śląskiej mowy za język jest obecna w stu konkretach, które zostały opublikowane na stronie internetowej Koalicji Obywatelskiej. Wielu polityków idzie dalej i proponuje uznanie Ślązaków za mniejszość etniczną. W ostatnim spisie powszechnym narodowość śląską zadeklarowało 585,7 tys. mieszkańców województw śląskiego i opolskiego, z czego 231,8 tys. jako pierwszą, a 353,9 tys. jako drugą.
Uznanie języka śląskiego wydaje się bliższe niż kiedykolwiek pomimo kilku przeszkód
Przyszły język śląski może być ustanowiony przez nowy rząd pomimo kilku ograniczeń, jakie od zawsze leżały na drodze do jego standaryzacji. Jedną z najważniejszych z nich jest duże zróżnicowanie regionalne, które często nie pozwala na ustalenie jednego, najważniejszego standardu przyszłego języka. Wielu fachowców podnosi także temat dużych kosztów, jakie państwo polskie musiałoby ponieść z tytułu finansowania tego typu inicjatywy. W niedawno publikowanych wyliczeniach całkowitych kosztów rząd Zjednoczonej Prawicy podał kwotę 714 mln złotych rocznie, która miałaby być przeznaczana na utrzymywanie nauki języka śląskiego oraz wydawania publikacji w przyszłym języku regionalnym. Dla porównania, na naukę i propagowanie języka kaszubskiego, z budżetu państwa wydawanych jest 1,5 mln złotych rocznie.
Poparcie dla uznania języku śląskiego wprost lub pośrednio wyrażali wiele razy eurodeputowani z wielu krajów członkowskich. W Parlamencie Europejskim przegłosowywane były konkretne pomysły, dzięki którym zaznaczana ma być różnorodność kulturowa i językowa wszystkich krajów członkowskich. W krajach sąsiadujących z Polską, przykładami języków regionalnych są dolnołużycki, górnołużycki i tzw. plattdeutsch. Wszystkimi z nich posługują się mieszkańcy Republiki Federalnej Niemiec.
Lider KO pod wielkim wrażeniem renesansu śląskości
Do wygłoszenia tak zwanej „deklaracji radzionkowskiej” skłoniła przewodniczącego KO także obecność na wielu wydarzeniach kulturalnych. Był on między innymi w katowickim Teatrze Kortez na monodramie Grażyny Bułki „Mianujom mie Hanka”, a burmistrz Radzionkowa wręczył mu własnoręcznie przełożony na język śląski Nowy Testament. Jako kaszub, podkreślał także swoje przywiązanie do regionalnego sposobu postrzegania państwa polskiego, a także poszanowania wszelkiej odmienności kulturowej. Czy te deklaracje przełożą się na podjęcie zdecydowanych kroków ku powstaniu w Polsce drugiego języka regionalnego lub nawet mniejszości etnicznej? O tym przekonamy się może podczas trwania najbliższej kadencji Sejmu.