Wierność małżeńska wydaje się pojęciem prostym, chociaż może być to mylące. Jak pokazują wyroki polskich sądów, aby być winnym zdrady małżonka, wcale nie trzeba obcować płciowo z inną osobą. Nie chodzi również o zdradę emocjonalną. Jak się okazuje, już samo stwarzanie pozorów zdrady może być uznane przez sąd za niedochowanie wierności małżeńskiej.
Artykuł 23 kodeksu rodzinnego i małżeńskiego reguluje prawa małżonków. Zgodnie z brzmieniem przepisu, małżonkowie mają w małżeństwie równe prawa i obowiązki. Są również zobowiązani do wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy i wierności małżeńskiej. Zdaniem polskich sądów ostatni z wymienionych obowiązków, czyli wierność, bardzo łatwo jest naruszyć.
Wierność to nie tylko powstrzymanie się od obcowania płciowego z innymi
Mówiąc o niedochowaniu wierności, zwykle mamy na myśli klasyczną zdradę, polegającą na obcowaniu płciowym z inną osobą niż małżonek. Sprawa nie jest jednak taka oczywista. Poza obcowaniem płciowym można zdradzić również emocjonalnie – nawiązując bardzo bliską więź i tworząc bliskość z inną osobą. Zaskoczeniem dla niektórych może okazać się fakt, że zdaniem polskich sądów, nawet samo stworzenie pozorów zdrady jest złamaniem obowiązku wierności i może być przyczyną rozkładu pożycia.
Zdaniem Sądu Najwyższego już same pozory zdrady mogą być uznane za niewierność
Do sprawy w swoim wyroku z 16 września 1999 roku (III CKN 486/98) odniósł się Sąd Najwyższy, który jasno stwierdził, że wierność to pojęcie znacznie szersze niż samo powstrzymywanie się od obcowania płciowego z innymi osobami. Zdaniem Sądu:
Dochowanie wierności, która stosownie do art. 23 k.r.o. jest jednym z obowiązków każdego z małżonków, nie polega jedynie na utrzymywaniu stosunków płciowych przez małżonków tylko ze sobą i powstrzymywaniu się od kontaktów seksualnych z innymi osobami. Naruszeniem obowiązku wierności jest także takie zachowanie się małżonka, które sprawia pozory naruszenia tego obowiązku. W szczególności jest nim zachowanie się małżonka wobec osoby trzeciej wskazujące na nawiązanie między nimi więzi erotyczno-emocjonalnej, mogące nasuwać podejrzenie zdrady małżeńskiej lub inny sposób wykraczający poza granice postępowania zakreślone powszechnie przyjętymi normami obyczajowości i przyzwoitości.
Z tej tezy jasno wynika więc, że nie trzeba wylądować w łóżku z inną osobą, niż małżonek, żeby zdradzić. Tak więc nawet jeżeli do aktu seksualnego nie doszło, małżonek stwarzający pozory zdrady może być uznany za winnego rozkładu pożycia małżeńskiego.
Jakie pozory zdrady mogą być uznane za niewierność?
Czym więc są pozory zdrady? Kiedy możemy mówić o tym, że nawet powstrzymując się od obcowania płciowego z osobami innymi niż małżonek, nie dochowujemy wierności? Takie przykłady można mnożyć. Jednym z nich jest na przykład znikanie na noc (lub na całe weekendy), nawet jeżeli w praktyce jesteśmy w tym czasie w pubie ze znajomymi. Może to być pokazywanie się publicznie z atrakcyjną osobą i czynienie jej jasnych awansów, nawet jeżeli nasze działania są tylko (niby) niewinnym flirtem. To wszystkie zachowania, które w jakiś sposób mogą zachwiać wiarą małżonka (a także innych osób) w naszą wierność.
Małżonkowie mają względem siebie szczególne prawa i obowiązki. Wierność, wspólne pożycie, wzajemna pomoc, współdziałanie dla dobra rodziny, czy wspólne rozstrzyganie o istotnych sprawach rodziny to podstawy, dzięki którym małżeństwa mogą funkcjonować. Jeżeli stwarzamy pozory zdrady, w praktyce dążymy do zniszczenia małżeństwa – człowiek z zasady jest istotą monogamiczną, w ten sposób też małżeństwo określają przepisy prawa. W związku z tym są momenty, kiedy o tym, czy dochowaliśmy wierności, nie decyduje fakt współżycia z inną osobą, a inne działania, które dla małżonka mogą być krzywdzące.